Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje pielęgniarek w szkołach w Zielonej Górze

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
- Pielęgniarki w szkołach wykonują badania przesiewowe, im wcześniej wykryją np. wady postawy, tym łatwiej je skorygować - mówi Edyta Luzyńczyk z III LO
- Pielęgniarki w szkołach wykonują badania przesiewowe, im wcześniej wykryją np. wady postawy, tym łatwiej je skorygować - mówi Edyta Luzyńczyk z III LO fot. Wojciech Waloch
- To fikcja, że uczniowie mają podczas pobytu w szkole zapewnioną opiekę pielęgniarki - twierdzą rodzice. Problem istnieje zwłaszcza w małych placówkach. Siostry są tam zaledwie po parę godzin w tygodniu.

Pani Teresa nie kryje oburzenia. To skandal, co się wyrabia z pielęgniarkami w szkołach. Czy chodzi o to, by dzieci miały zapewnioną opiekę czy też o papier, że niby wszystko jest w porządku? Zdaniem zielonogórzanki, bardziej o to drugie. Sama ma dziecko w szkole. Kilka razy była wzywana, bo córka źle się poczuła, skaleczyła itd. Pielęgniarki w tym czasie nie było. Dlaczego? Bo jest dwa razy w tygodniu w szkole. Resztę czasu spędza w innych placówkach.

Wiceprezydent Wioleta Haręźlak zna problem. - Mają go zwłaszcza małe szkoły, takie jak SP 21 na os. Pomorskim, na Chynowie czy Jędrzychowie - mówi. - Ale nie my zatrudniamy pielęgniarki. One podlegają Narodowemu Funduszowi Zdrowia.

W Zespole Edukacyjnym nr 1, gdzie uczy się 235 osób, przyznają: problem jest duży. Nauczyciele czują dyskomfort, bo sami niewiele mogą, gdy dzieje się coś złego. Leków podać nie wolno, trzeba więc od razu dzwonić po rodziców. Pielęgniarka w szkole jest tylko dwie godziny we wtorek i cztery godziny w środę.

- Jeśli jej nie ma, a dziecko źle się poczuje, to pozostaje pod opieką nauczyciela, który ma akurat okienko albo zostaje w świetlicy czy też pod moim okiem - opowiada wicedyrektor Elżbieta Nowicka-Nasiadka. - Rodzic nie zawsze może przyjechać, bo pracuje. Nam jednak ucznia samego do domu puścić nie wolno.

Więcej szczęścia mają duże szkoły. Nie tylko podstawówki czy gimnazja. I w liceach pielęgniarka ma pełne ręce roboty.

- Młodzież zjawia się u mnie codziennie. Chodzą do szkoły przeziębieni, bo nie chcą opuszczać lekcji, ale jak się źle poczują… - mówi Edyta Luzyńczyk, pielęgniarka w III LO. - Zgłaszają się z bólem głowy, żołądka, z urazami. A także na badania przesiewowe.

Pani Edyta jest w szkole codziennie, ale jak sama przyznaje - z przyzwyczajenia. Jednak czy nadal tak będzie?

Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka NFZ, wyjaśnia, że sytuacja z pielęgniarkami jest podobna jak z lekarzami rodzinnymi. Pieniądze dostają na ucznia, jak lekarz na pacjenta. Niezależnie od tego, czy udzielają mu pomocy czy też nie.

- Za każdego ucznia otrzymują po 3,20 zł miesięcznie. Jeśli szkoła jest mała, pielęgniarka musi wziąć pod opiekę także inną placówkę. Zaleca się bowiem, żeby średnio miała pod opieką od 800 do 1.000 uczniów. Oprócz tego dodatkowo dostaje pieniądze za przeprowadzoną fluoryzację.

E. Luzyńczyk martwi się, co będzie dalej? Stawki nie zmieniają się od lat. A pielęgniarka sama musi kupować leki, aparaturę do gabinetu. - Koleżanki w szpitalach zarabiają więcej. Dlatego uciekamy ze szkół - dodaje.
- Wszystko wskazuje na to, że stawki za ucznia będą wyższe - podkreśla S. Malcher-Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska