Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Najtrudniej znaleźć dawców organów dla dzieci - mówi Iza Brzychcy ze szpitala w Gorzowie

Tatiana Mikułko 95 722 57 72 [email protected]
Iza Brzychcy - magister pielęgniarstwa, młodszy asystent na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii, od 1 lutego koordynator ds. transplantacji w szpitalu wojewódzkim w Gorzowie. 30 lat. Mężatka. Mama siedmioletniej Oli i trzyletniego Kuby. Wolny czas poświęca dzieciom. Lubi poczytać dobrą książkę.
Iza Brzychcy - magister pielęgniarstwa, młodszy asystent na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii, od 1 lutego koordynator ds. transplantacji w szpitalu wojewódzkim w Gorzowie. 30 lat. Mężatka. Mama siedmioletniej Oli i trzyletniego Kuby. Wolny czas poświęca dzieciom. Lubi poczytać dobrą książkę. fot. Bogusław Sacharczuk
Zdarza się, że wychodzi z domu na 36 godzin, bo w szpitalu czeka dwóch potencjalnych dawców organów. Ściga się z czasem. - Satysfakcję mam ogromną. Czuję, że robię coś dobrego - mówi Iza Brzychcy, koordynator ds. transplantacji w szpitalu w Gorzowie.

ZDANIEM SPECJALISTY

ZDANIEM SPECJALISTY

Jerzy Czyżewski, ordynator oddziału anestezjologii i intensywnej terapii w szpitalu wojewódzkim w Gorzowie: - Od 20 lat rozmawiam z rodzinami zmarłych. Zauważyłem, że zmieniło się nastawienie do transplantologii. Może dlatego, że dziś nieco inaczej formułujemy pytania niż kiedyś. Nie pytamy wprost, czy rodziny zgadzają się na pobranie narządów od bliskich. Uważam, że to za trudne pytanie, zbyt wielki ciężar zrzuca na barki pogrążonych w żałobie i smutku ludzi. Poza tym prawo nie każe im o tym decydować. Przedstawiamy stan prawny i nasze obowiązki w związku ze stwierdzenie śmierci mózgowej. Nie zmuszamy, nie namawiamy, nie przekonujemy na siłę. Jeśli chodzi o transplantologię, problemem nie jest świadomość ludzi, tylko to, że nie kwalifikuje się potencjalnych dawców przeszczepów. Odkąd w szpitalu mamy koordynatora do spraw transplantacji, cała procedura przebiega szybciej i sprawniej.

- Rozmawia pani z rodzinami zmarłych o oddaniu organów?
- Nie. Tym zajmuje się doktor Czyżewski, ordynator oddziału anestezjologii i intensywnej terapii. Robi to od wielu lat i potrafi to robić. Nie ma sensu, bym wychodziła przed orkiestrę. Ja wkraczam, gdy rodzina jest już zdecydowana. Zajmuję się całą organizacją.

- Czyli?
- Może wyjaśnijmy najpierw, kiedy zmarła osoba staje się potencjalnym dawcą. Dzieje się tak, gdy komisja lekarska orzeknie śmierć mózgu. To znaczy, że brakuje jakichkolwiek odruchów ze strony centralnego układu nerwowego. Żeby nie było wątpliwości, są na to odpowiednie procedury. Najpierw robi się pierwszą serię prób odruchów, po ściśle określonym czasie - innym w zależności od tego, czy mamy do czynienia z dzieckiem, czy z dorosłym i w zależności od przyczyny śmierci - drugą serię. Lekarze odstawiają wszystkie leki mogące wpływać na pracę mózgu. Chodzi o ty, by podczas badań organizm potencjalnego dawcy był czysty od medykamentów. Musimy stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że mózg nie pracuje, że nastąpiła śmierć.

- Większość ludzi uważa, że człowiek żyje tak długo, jak bije serce...
- Jest takie powszechne przekonanie, ale istotą człowieczeństwa jest to, czy mózg żyje, czy nie. Jeśli nie, to nie da się go ponownie powołać do życia. Gdy mamy na przykład pacjenta po izolowanym urazie czaszkowo-mózgowym, po pęknięciu tętniaka, naczyniaka, to choć mózg już nie pracuje, serce wciąż bije. I my to serce podtrzymujemy, by można było je ewentualnie pobrać do przeszczepu. Gdy po dwóch seriach badań lekarze stwierdzają śmierć mózgową, dodatkowo zbiera się specjalna komisja złożona z anestezjologa, neurochirurga lub neurologa i lekarza dowolnej specjalizacji. I znów robi się wszystkie badania, by w końcu komisyjnie orzec śmierć. My nikogo specjalnie nie uśmiercamy, a przecież pojawiały się takie wypowiedzi w prasie z ust osoby pełniącej w państwie ważną funkcję. To, niestety, wpędziło polską transplantologię w dołek. Teraz się z tego podnosimy.

- Gdy wiadomo, że pacjent nie żyje, czy od razu można pobrać organy do przeszczepu?
- Tu zaczyna się moja praca. Najpierw sprawdzam, czy zmarły nie widnieje w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów przy Poltransplancie. Jeśli tak, to nie ma mowy o pobraniu organów. Jeśli nie, sprawdzam, czy przypadkiem nie zostawił oświadczenia z podpisem, że nie zgadza się po śmierci być dawcą. Pytamy też rodzinę, w jaki sposób wypowiadał się o transplantacji. W polskim prawie istniej coś takiego, jak domniemana zgoda. Czyli jeśli człowiek za życia nie wyrażał sprzeciwu, to znaczy, że się zgadzał na bycie dawcą.

- To po co nam w takim razie oświadczenie woli?
- Dla nas to zielone światło, choć oświadczenie nie ma mocy prawnej. Jest natomiast dodatkowym argumentem w rozmowach z rodziną zmarłego.

- Zdarzyło się, że rodzina wyraziła kategoryczny sprzeciw?
- W tym roku mieliśmy 17 potencjalnych dawców, a doszło do 13 pobrań. Pobraliśmy 40 organów. W trzech przypadkach dawcy zostali zdyskwalifikowani z powodów medycznych. Raz nie zgodziła się żona zmarłego. Na siłę nie namawiamy.
- Kto decyduje, do kogo trafią organy?
- Przy Poltransplancie jest Krajowa Lista Oczekujących. Przygotowuję dla nich dokumentację związaną z potencjalnym dawcą. Muszą się na niej znaleźć informacje o grupie krwi, chorobach współistniejących, wyniki badań wirusologicznych, markerów nowotworowych, USG jamy brzusznej. To ważne, byśmy mogli wiedzieć, jakie organy nadają się do pobrania. Poltransplant dzwoni do ośrodków zajmujących się przeszczepami i informuje, że ma zgłoszenie. W zależności od tego, czy do pobrania kwalifikuje się serce, płuco, nerki czy wątroba, dzwonią do mnie konkretne ośrodki i na ich prośbę wykonujemy dodatkowe badania, które są im potrzebne, by dobrać dawcę. Na tym etapie to głównie praca telefoniczna.

- Czy to nasi lekarze pobierają organy do przeszczepu?
- Nie. Gdy wszystko już jest ustalone, przyjeżdża ekipa transplantacyjna. Ktoś inny przyjedzie do nerek, inny do serca, wątroby i płuc. My użyczamy sali operacyjnej. Często tu zaczyna się wyścig z czasem. Najmniej mamy go w przypadku serca - od momentu pobrania do wszczepienia nie może upłynąć więcej niż cztery-sześć godzin. Często, gdy u nas zaczyna się pobranie, w innym szpitalu pacjent biorca już jest na sali operacyjnej. Osiem godzin mamy na płuca, do dziesięciu na wątrobę, a do 72 na nerki. I tych ostatnich przeszczepów jest najwięcej, także z tego powodu, że nerki najpóźniej się starzeją. Ostatnio pobieraliśmy nerkę od 80-letniej zmarłej dla 70-letniej pani, która od dziesięciu lat była dializowana. Najtrudniej znaleźć dawców dla dzieci. Mieliśmy trzech. Pobrano od nich trzy serca, trzy wątroby i od każdego po dwie nerki. Wiem, że te narządy uratowały życie innym dzieciom.

- W szpitalu w Gorzowie macie najwięcej dawców w Lubuskiem. Rok temu tylko u was pobierano organy. Jak to robicie?
- Myślę, że to zasługa sprawnej organizacji, ale też dobrej woli ze strony lekarzy, zwłaszcza naszego ordynatora, doktora Jerzego Czyżewskiego. Bez niego nic bym nie zdziałała. I nie ukrywajmy, ta praca musi być pasją. Do pobrań najczęściej dochodzi wieczorami, w nocy, podczas świąt, weekendów. Nigdy w poniedziałek do 15.00. Muszę być pod telefonem przez dobę. Już jechałam znad morza, z urlopu. Skoordynowanie jednego przeszczepu zajmuje minimum 12 godzin. Zdarza się, że wychodzę z domu na 36 godzin, bo prowadzę dwóch dawców. Satysfakcję mam z tego ogromną. O satysfakcji finansowej lepiej nie mówić. Choć teraz ma się to zmienić, bo Ministerstwo Zdrowia ma wynagradzać koordynatorów do spraw transplantacji.

- Czy rodziny dawców chcą wiedzieć, do kogo trafiły organy ich bliskich?
- Jedna z mam dziecka chciała mieć pewność, że organy jej syna trafią do innego dziecka. Tylko pod takim warunkiem zgadzała się na przeszczep. Obiecałam jej, że będę z nią w kontakcie. Prawo zabrania nam ujawniać dane biorców, ale propagujemy coś takiego, jak listy z podziękowaniami. Znajduje się tam informacja między innymi na temat tego, w jakim wieku był biorca, w jakim województwie mieszka i że przeszczep się udał. To ważne, by rodziny zmarłych, które przeżywają ogromną tragedię, wiedziały, że śmierć może dać życie.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska