Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nietypowe lekcje języka angielskiego

Tomasz Czyżniewski 68 324 88 34 [email protected]
Na wakacyjne zajęcia prowadzone przez Elenę Burdyko przychodziło kilkanaście dzieci
Na wakacyjne zajęcia prowadzone przez Elenę Burdyko przychodziło kilkanaście dzieci fot. Krzysztof Kubasiewicz
Chociaż rok szkolny zaczął się w tym tygodniu to dzieciaki na lekcje w Chlebowie chodziły już w sierpniu. Angielskiego uczyła je Elena Burdyko, angielka białoruskiego pochodzenia. Zajęcia odbywały się w dawnej szkole.

Poniemieckiej. Teraz w starym budynku na krańcu Chlebowa urzęduje miejscowe koło łowieckie Czajka, którego szefem jest wójt Dariusz Jarociński. - Chodziło o to, żeby zajęcia odbywały się poza szkoła w Maszewie - tłumaczy. - A ponieważ w pałacu pani Eleny jest remont zaproponowaliśmy naszą leśniczówkę.

Elena Burdyko, wraz z mężem rok temu kupiła pałac Rzeczycy. Wymieniła już dachówki i "walczy" wewnątrz budynku, wymagającego kapitalnego remontu. A ponieważ jest tutaj "nowa" postanowiła cos zrobić dla gminy i jej mieszkańców. - Zaproponowałam, że w sierpniu będę uczyła dzieci angielskiego. Za darmo, dwie godziny dziennie przez dwa tygodnie - opowiada.

Pomysł spodobał się dyrekcji szkoły w Maszewie i wójtowi. Z naborem chętnych nie było kłopotów. Zgłosić się mógł każdy nastolatek. I tak powstała kilkunastosobowa grupa uczniów z podstawówki i gimnazjum. - Nie chodziło o to, by robić normalne lekcje, jak w szkole - tłumaczy E. Burdyko. - Tylko pracować z zróżnicowanej grupie, w której jedni pomagają drugim i przełamują opory, że się nie odzywają, bo mogą się pomylić. Dlatego koncentrowaliśmy się praktycznych umiejętnościach np. jak zameldować się w hotelu.

- Świetne zajęcia. Bardzo mi się tutaj podoba - opowiada Beata Czwaniak. Właśnie kompletuje kolorowe jabłuszka, które za chwilę zostaną wymienione na słodycze. - Te żółte, to za aktywność, zielone za dobrą odpowiedź - wylicza.
- Nie szkoda czasu na wakacjach? - pytamy.
- Nie. Pani nas uczy zupełnie inaczej niż w szkole. Warto przychodzić - zgodnie twierdzą Dajana Wonton, Ola Nowacja, Asia Czwaniuk, Marika Trzcińska i Sylwia Skonieczna.
Zadowolony jest również wójt. - Cieszę się, że ktoś chce nasze dzieci uczyć coś nowego. To zawsze się przydaje. A Elena jest Lusy z serialu "Ranczo" - tłumaczy przywożąc na planowane ognisko własnego wyrobu kiełbasę z dziczyzny.

Paczka zaraz trafia w ręce Eleny. I zaraz pytanie jak będzie po angielsku kiełbasa, ognisko…
Wójt również został odpytany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska