Przyjazd rozgrywającego Hodge'a był od dawna oczekiwany, natomiast skrzydłowy Marshall to zupełna niespodzianka. Obaj podpisali stosowane w koszykarskim świecie krótkoterminowe kontrakty. Jeśli po trzech tygodniach szkoleniowcy ich zaakceptują, to zostaną na sezon. W innym przypadku poszukają sobie innego pracodawcy, a klub zawodników. Jak po pierwszym treningu ocenia ich trener Tomasz Herkt? - Wiele potrafią i robię sobie spore nadzieje, że zostaną z nami. Oczywiście, od razu trudno wyciągać wnioski. Sprawdzimy ich na turnieju w Słowacji. Jestem dobrej myśli - powiedział szkoleniowiec.
Optymizm trenera podzielają obaj zawodnicy. - Pierwsze wrażenie? Pozytywne - powiedział Hodge. - Poznałem szkoleniowca i kolegów z drużyny. Miasto, z tego co na razie mogłem zobaczyć, też mi się podoba. - Coach to miły człowiek - dodaje Marshall. - Partnerzy z zespołu też są w porządku. Wielkie wrażenie robi hala, miasto też jest OK. To mój pierwszy wyjazd poza Stany Zjednoczone i wszystko dla mnie jest ciekawe.
Marshall ma przydomek ,,Mr Basketball". Czemu go tak nazywają? - Bo jak wychodzę na boisko, to staram się dobrze wykonać swoją robotę, tak w obronie jak i w ataku. Wszystko po żeby mój zespół wygrał - odpowiedział zawodnik.
Obaj raczej są przekonani, że zostaną w Zielonej Górze. - Mogę powiedzieć, że mamy dobrą ekipę i będziemy zwyciężać - mówi Marshall. - Potwierdzam, to mocna drużyna - dodaje Hodge. - Wiele obiecuję sobie po tym sezonie. Wierzę, że będziemy prezentować się świetnie i wygramy ligę.
Pewnie Hodge nieco przesadza, ale wiara we własne siły i optymizm to nic złego. Czy Polska to był jeden kierunek? - Nie, miałem inne propozycje - mówi rozgrywający - Z Ukrainy i Hiszpanii. Podobała mi się jednak polska oferta. Nowy zespół, nowa hala. To dla mnie coś, co daje możliwości sprawdzenia siebie. Postanowiłem skorzystać. Miałem niewiele wiadomości o waszym kraju. Tyle, że popytałem kolegów, którzy grali w polskiej lidze, jak tu jest.
- To była dla mnie najkorzystniejsza oferta - dodaje Marshall - Też chciałem się sprawdzić w nowym środowisku. Grałem w lidze uniwersyteckiej, ale przerwałem naukę i postawiłem zacząć zarabiać pieniądze. Muszę utrzymać rodzinę, mam troje dzieci. O Polsce wiedziałem niewiele. Jestem bardzo podekscytowany.
Hodge odnosił sukcesy w uniwersyteckiej NCAA. Czy nie myślał o NBA? - To prawda, że moja kariera w lidze uniwersyteckiej dobrze się rozwijała i liczyłem na NBA. Miałem nawet zaproszenie na dwa obozy, ale bez gwarancji, że coś z tego będzie. Ale Europa też jest ciekawa. To zupełnie inny styl gry i postanowiłem spróbować - odpowiedział. Pytany jak jest z jego obywatelstwem (jest Portorykańczykiem, a reprezentuje Wyspy Dziewicze i ma paszport amerykański) Walter wyjaśnił, że w Portoryko stwierdzili, iż jest za niski na kadrę. Ponieważ jego babka ze strony ojca pochodzi z Wysp Dziewiczych, dostał więc propozycje reprezentowania tego kraju i skorzystał z niej.
Co jest ich największym atutem? Walter: rzut i obrona. Trenton: wszystko. Do kogo mogą się porównać stylem gry? Walter: jeżeli już, to do Allena Iversona. Obaj podobnie rzucamy. Trenton: do LeBrona Jamesa (śmiech).
Hodge zapewnia, że może występować jako jedynka lub dwójka. Zapewnia, że zrobi wszystko by na jego grze jak najwięcej skorzystała drużyna, lubi też rzucać i w Zielonej Górze pokaże wszystkie swoje atuty.
Obaj planują ściągnąć rodziny. Nie mieli problemów, kiedy ich małżonki dowiedziały się, że wyjeżdżają na koniec świata. - Mamy wsparcie rodzin dla tego co robimy - mówią zgodnie.
Amerykanie prezentują luz, spokój i wiarę we własne umiejętności. Już jutro jadą wraz z Zastalem do Novej Vsi na Słowacji. Po powrocie zapadnie decyzja czy zostaną w zespole.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?