Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Żyto: - Czas na męską rozmowę

Notował Szymon Kozica 68 324 88 63 [email protected]
Piotr Żyto został trenerem Falubazu przed sezonem 2009. I od razu wywalczył mistrzostwo.
Piotr Żyto został trenerem Falubazu przed sezonem 2009. I od razu wywalczył mistrzostwo. fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Co komu leży na wątrobie, trzeba wygarnąć sobie teraz, póki jest czas na uratowanie czegokolwiek - mówi Piotr Żyto, trener Falubazu Zielona Góra, po niedzielnej porażce z Betardem WTS-em Wrocław 39:51.

- Jak ocenia pan pojedynek we Wrocławiu?
- Tak na dwa z plusem, bo punktów nie ma. Mecz - można powiedzieć - fajny, parę wyścigów ciekawych. Była szansa troszeczkę więcej punktów zdobyć, bo defekt Rafała i mój błąd, przyznaję się, że puściłem Lindgrena w XIII wyścigu. Powiedział, że z pierwszego pola to pojedzie, no i widzieliśmy, jak pojechał. Gdyby Dobrucki wystartował, to może wyszłoby inaczej. Ale w tym momencie chyba zapunktowałem u prezesa, bo nie było taktycznej, czyli OK.

- No właśnie, co sądzi pan o sytuacji, że prezes wysyła SMS, żeby nie stosować rezerwy taktycznej, bo szkoda pieniędzy?
- Nie chcę komentować na gorąco. Ja już swoje powiedziałem w przypływie uczuć i mogę tego potem żałować. Ale myślę, że będzie zebranie w tym tygodniu, bo inaczej się nie da.

- A może tak powinno być?
- Co powinno być?! Że nie jedziemy i taktycznych nie robimy?!

- Nie! Tak, jak pan postąpił.
- Tak musi być! Bo w tym momencie jesteśmy coraz bliżej siódmego miejsca, walki o siódme-ósme. Za chwilę mamy mecz z Toruniem, do którego trzeba należycie się przygotować. Chcę ściągnąć Lindgrena na środę i czwartek, bo on tu musi pojeździć. I Iversena na piątkowy trening punktowany. Chcę zobaczyć to wszystko, przegląd zrobić, a my mamy wielki tartak na pierwszym łuku! O czym my tu gadamy?! I to być może nie jest wina prezesa, bo firma Alstal sobie robi, co chce. Jeden element dachu, który mógłby pasować - za przeproszeniem - do skansenu w Bierkowicach, się robi pięć dni czy sześć, to nie wiem, komu to ma służyć. Myślę, że w ciągu dwóch dni ta firma musi po prostu wypierniczać z całego pierwszego łuku i my mamy trenować. To wszystko trzeba poukładać, niedługo prezes powinien wrócić z wakacji i będziemy na ten temat rozmawiać. Zrobimy spotkanie z zawodnikami. I co komu leży na wątrobie, trzeba wygarnąć sobie teraz, póki jest czas na uratowanie czegokolwiek.

- Zengota mówił nam o nieporozumieniu na torze z Protasiewiczem. Podobno Piotr dwa razy wywiózł Grzegorza w płot. Padły ostre słowa...
- Drugi wyścig układał się na 3:3, ale przy parkingu Piotrek pojechał szerzej, Grzegorz stracił pozycję, był czwarty. Widziałem to, więc sam podszedłem do Piotra i powiedziałem: "W kolejnym biegu, jak wyjdziecie na 5:1, to popatrz na Grześka". No i też nie popatrzył. A ze startu ruszyli na 5:1! Piotr współpracował w kolejnych wyścigach z Dudkiem i Hancockiem, można powiedzieć, że zmazał swoje winy z początku.

- Mówi pan o tartaku w Zielonej Górze, ale w tym tygodniu wszyscy byli w rozjazdach, zjawili się we Wrocławiu i pół drużyny jest bez formy. To da się wyjaśnić? Bo Lindgren nie powinien wozić jedynek i zer, Zengota przeszedł z juniora do seniora, ale spisuje się słabo, Dobrucki też. Co się dzieje?
- Lindgren oczywiście, to facet z Grand Prix, od którego należy oczekiwać punktów i tyle. Dziś jeździł tu Bjerre i Crump i zrobili po dziesięć.

- Ale w sobotę Lindgren awansował w Lonigo do finału eliminacji do Grand Prix 2011.
- No awansował, ale przepraszam bardzo, kto tam jeździł? Carpanese, Furgonetti, Makaroni... No ludzie kochani! Z Harrisem przegrał, z tym przegrał i tyle. Taka była obsada. Rozmawiałem z mechanikami, to "Zengi" też spokojnie powinien awansować, bo pogubił punkty na trasie. O czym my gadamy? I taka też będzie pewnie forma Iversena. Teraz trzeba czegoś nowego poszukać. Niech przyjedzie, zobaczymy, co robimy dalej. W czwartek też ma być trening, tylko tego dnia startuje Anglia, a więc i Lindgren. Ale niech pojawi się w środę, przetestuje sprzęt, my przygotujemy tor. O ile nam ten tartak zlikwidują!

- Przecież miał być przygotowany harmonogram prac.
- I jest. Tartak miał zejść w tamtym tygodniu. Ja przyjechałem i nic. Tartak działa, wszystko gra... Ludzie kochani, tak nie może być. Oni do końca roku tego łuku nie skończą, jak prace tak dalej będą szły.

- Z jednej strony: mówimy o formie sportowej, a z drugiej: czy sami nie zagęszczamy atmosfery, gdy Zengota nie potrafi zrozumieć się z Protasiewiczem, prezes wysyła SMS-y?
- Być może. Dlatego chcę doprowadzić do spotkania z prezesem i musimy po męsku sobie porozmawiać.

- Dziękuję.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska