Ludzie, którzy chcieli głosować w Bogaczowie, przeżywali niezłe emocje. Do ostatniej chwili nie byli pewni, czy znajdą się na liście w lokalu wyborczym.
- Poszłam głosować, bo byłam przekonana, że to moje prawo i obowiązek - opowiada mieszkanka wsi (nie chce nazwiska w gazecie). - Okazało się, że nie ma mnie na liście. Mało tego, przede mną w podobnej sytuacji znalazło się podobno już kilkanaście osób. Nawet jeden z członków komisji. Nie ruszyłam się z lokalu, zanim mnie nie dopisali i nie wrzuciłam kartki do urny.
W Bogaczowie do głosowania uprawnionych było 614 osób. W tym dziesięć, które już... nie żyją. Jakby dla wyrównania rachunku zapomniano o kilku, które od dłuższego czasu we wsi mieszkają i o jedenastu 18- i 19-latkach.
- Przyznam się, że nie poprawiało to nam komfortu pracy, ale nie demonizowałabym problemu - mówi Marzanna Kujtkowska, członek komisji. - Mamy środki łączności, możemy listy uzupełniać, co dopuszcza przecież ordynacja wyborcza.
Mieszkańcy mówią o bałaganie i niekompetencji urzędników. Niektórzy próbują tłumaczyć ich dziurami w systemie informatycznym. I tym, że to problem nie tylko Bogaczowa. Ale wszyscy są wstrząśnięci chociażby tym, że na liście znalazła się młoda kobieta, która dwa miesiące wcześniej zginęła w tragicznych okolicznościach.
- To nie jest w porządku - uważa Teresa Klimowicz. - Najpierw przekonujemy obywateli, żeby głosowali, a później takie wpadki. Młodych ludzi może to raz na zawsze zniechęcić do głosowania.
Burmistrz Nowogrodu Bobrzańskiego tłumaczy, że bezpośrednio wyborami się nie zajmował. Sekretarz prosi, by napisać obiektywnie, że podobne sytuacje są incydentalne, a gdy on był w urzędzie w niedzielne przedpołudnie, zdarzyła się raptem jedna podobna reklamacja.
- Było trochę nieścisłości - przyznaje Małgorzata Juszczak z magistratu. - To się zdarza. Spisy były przygotowywane dwa tygodnie przed wyborami, cały czas je aktualizowaliśmy. Mogło rzeczywiście brakować 18-latków, ale z reguły tych, którzy urodzili się po 2 czerwca. W jednym z okręgów w Nowogrodzie Bobrzańskim musieliśmy nawet interweniować, bo przewodniczący mówił, że ci młodzi ludzie nie mają prawa wyborczego. Wszystko zostało wyprostowane.
Słysząc o "incydentach" nie tylko w Bogaczowie, mieszkańcy zastanawiają się, co musiałoby się stać, by zostało to ocenione jako problem. - Nie, tak źle podczas głosowania jeszcze nie było - potwierdza Kujtkowska, która przecież w niejednej komisji wyborczej już siedziała.
Stanisław Blonkowski, dyrektor zielonogórskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego, dodaje, że za przygotowanie spisu odpowiada burmistrz. Nieścisłości na listach mogą być nawet podstawą do złożenia protestu wyborczego. W przypadku Nowogrodu Bobrzańskiego nie mamy raczej z tym do czynienia, bo kto chciał, ten głosował. Ale...
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?