Statystyki są przekleństwem policjantów. Na ich podstawie określa się poziom bezpieczeństwa miasta, regionu czy kraju, ale też ocenia jakość policyjnej pracy. Szefowie komend doskonale o tym wiedzą i u progu każdego roku chwalą się wynikami. Na punkcie słupków niektórzy mają bzika. Co jednak zrobić, kiedy statystyki są koszmarne, a wykrywalność spada na łeb, na szyję? Okazuje się, że najłatwiej poprawić słupki.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, praktyka fałszowania statystyk została odkryta podczas wyrywkowej kontroli w II komisariacie policji przy ul. Szarych Szeregów w Zielonej Górze. Wątpliwości funkcjonariuszy wydziału wewnętrznego lubuskiej policji wzbudziło to, że statystyki były... zbyt dobre. - Śledztwa były na papierze przenoszone, zmieniane, dodawane tak, żeby wykrywalność była jak najlepsza. Żonglowano statystyką - opowiada nam pragnący zachować anonimowość policjant. Według niego niektórzy funkcjonariusze przygotowujący dokumenty ich nie podpisywali, bo bali się odpowiedzialności. Chcieliśmy zapytać o to szefa II komisariatu. - Nie mogę udzielać żadnych informacji - powiedział komendant Krzysztof Żuk, odsyłając nas do rzecznika prasowego.
- Przeprowadzenie kontroli zlecił komendant wojewódzki. Dokładnemu sprawdzeniu poddano ponad 440 postępowań z końca ubiegłego i początku tego roku - informuje asp. Sławomir Konieczny, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Kontrola ruszyła w kwietniu i nadal trwa. - Na obecnym etapie nie możemy mówić o przypadkach fałszowania dokumentacji - zastrzega Konieczny. Jego zdaniem "możemy mieć do czynienia z uchybieniami formalnymi". To stanowiłoby naruszenie dyscypliny służbowej, za co grozi kara dyscyplinarna. - W przypadku stwierdzenia poważniejszych nieprawidłowości sprawa trafi do prokuratury - mówi Konieczny.
O problem policyjnych statystyk w Zielonej Górze zapytaliśmy również Komendę Główną Policji w Warszawie. Dowiedzieliśmy się, że zgodnie z prawem prasowym odpowiedzi możemy dostać w ciągu... dwóch tygodni.
Z naszych rozmów z policjantami wynika, że żonglowanie statystykami zdarza się w wielu jednostkach. - Np. "rozbijanie" przestępstw: po zatrzymaniu sprawcy kilku różnych przestępstw w statystykach wykazuje się je jako kilka odrębnych spraw - mówi jeden z naszych rozmówców. Policjanci "przerabiają" czasem przestępstwa na wykroczenia albo unikają przyjmowania zgłoszeń włamań czy drobnych kradzieży, bo są trudne do wykrycia, a więc zaniżają statystyki. Nieoficjalnie wiadomo, że przez częste fałszowanie statystyk Komenda Główna Policji wycofała się z programu "17 razy pięć". Polegał on na zwalczaniu pięciu kategorii drobnych, ale dokuczliwych dla mieszkańców przestępstw (kradzieże, kradzieże z włamaniem, bójki i pobicia, kradzieże samochodów, rozbój) w 17 województwach kraju. Na oszustwach przyłapano m.in. policjantów z Opola. W 2003 r. statystyki poprawiali szef tamtejszego I komisariatu i naczelniczka sekcji dochodzeniowo-śledczej. W tym samym roku szefowi II komisariatu w Białymstoku również zarzucono fałszowanie statystyk w programie "17 razy pięć", bo np. dwa rozboje i kradzież nazajutrz po zgłoszeniu zostały wycofane. W 2008 r. policjanci z dzielnicy Praga-Południe w Warszawie w ciągu roku nie przyjęli około 500 zawiadomień o przestępstwach. Aby poprawić statystyki, policjanci z warszawskiego Mokotowa zacierali nawet ślady przestępstw.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?