Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- "Kozzi" był aktorem z niezwykłą klasą - mówi o swoim zmarłym przyjacielu Tomasz Karolak. Pochodzący z Kargowej aktor Maciej Kozłowski dziś spocznie na warszawskich Powązkach.

Zdzisław Haczek 68 324 88 05 [email protected]
- "Kozzi” był aktorem z klasą - podkreśla Tomasz Karolak. - Miał system zachowań podobny do kodeksu rycerskiego.
- "Kozzi” był aktorem z klasą - podkreśla Tomasz Karolak. - Miał system zachowań podobny do kodeksu rycerskiego. fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Gasł na naszych oczach. Chyba był już bardzo zmęczony walką z chorobą - opowiada Tomasz Karolak, przyjaciel Macieja Kozłowskiego.

- Jeszcze w przeddzień śmierci Maćka dostałem od niego SMS-a, żebym mu przyniósł do szpitala sushi, bo ma już dość smędzenia na szpitalnym jedzeniu - wspomina Karolak.
Kozłowski, znany m.in. z filmów "Ogniem i mieczem", "Miasto prywatne", "Pożegnanie z Marią" czy seriali "M jak miłość", "39 i pół", chorował na wirusowe zapalenie wątroby typu C od ośmiu lat. Zmarł 11 maja. Miał 52 lata.

- Wkrótce Maciek miał u mnie, w Teatrze IMKA, zacząć próby. Strasznie się na to cieszył - opowiada Karolak. - Miał w "Sile przyzwyczajenia" zagrać klauna, który już nie jest śmieszny. A Wojciech Pszoniak dyrektora cyrku. Ten cyrk to metafora świata, a rola Maćka miała być metaforą jego życia...
- "Kozzi" był aktorem z niezwykłą klasą - podkreśla Karolak. - Miał system zachowań podobny do kodeksu rycerskiego. Ja się często z tego nabijałem, ale on rzeczywiście to miał. I to go wyróżniało w środowisku, gdzie łatwo popełnić błąd, sprzedać się, pójść w alkoholizm...

Co zostaje po aktorze? Kreacje, które zapisują się w świadomości pokoleń. Na zawsze. - I Maciej miał taką rolę - Krzywonosa. Moim zdaniem to najlepsza rola w "Ogniem i mieczem" - wskazuje Karolak, który przez kilka lat występował z Kozłowskim w Teatrze Narodowym w sztuce "Merlin". - Maciek tym swoim zaangażowaniem doprowadził do tego, że wystawiliśmy to przedstawienie w ruinach zamku królewskiego w Kazimierzu Dolnym. Dwa tysiące ludzi to oglądało. To było coś niebywałego!

Karolak wiąże z Kozłowskim dużo takich jasnych wspomnień, czasem bardzo zabawnych... - Maciek wytresował swojego domowego kota Bibasa jak psa. I ten kot myśli, że jest psem: wyje, sika, aportuje, reaguje na każdą komendę - uśmiecha się odtwórca głównej roli w "39 i pół". - Pytam kiedyś Maćka, dlaczego tak tego kota nauczył? A on mówi: - A żeby się zabawić w takiego boga... Kiedyś na festiwal teatralny w Duesseldorfie to nas przewiózł rządowym Jakiem-42. Był w stowarzyszeniu byłych żołnierzy GROM, trenował z nimi, miał szerokie kontakty...

- A teraz gasł na naszych oczach. Od jakiegoś czasu żył ze świadomością śmierci i chyba już był bardzo zmęczony walką - ciągnie Karolak. - Agnieszka Kowalska, z którą pobrali się trzy lata temu - byłem świadkiem na ich ślubie - powiedziała, że Maciek wybrał wolność. Jak ją zapytałem, jak sobie radzi, odpowiedziała: - Nie płaczę, bo on by nie chciał, żebym płakała. Ale i tak mnie uszczęśliwił już do końca życia.

- Ja wyłem przez pół dnia. Wiedziałem, że on by nie chciał, żebym wył, bo był prawdziwym twardzielem, ale to jest dla mnie cios - wyznaje Karolak. - Myślałem, że ten mój teatr będzie też jego teatrem. Myślałem, że w końcu razem pojedziemy do jego rodzinnej Kargowej, gdzie miałem być już wiele razy, ale obowiązki nie pozwalały. A teraz wypełnię jego testament i pojadę do Kargowej sam...

Dziś Kozłowski, który dzieciństwo spędził w Kargowej, zostanie pochowany na warszawskich Powązkach. Na pogrzeb, specjalnym autobusem, wybiera się z 50 mieszkańców z jego rodzinnego miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska