Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taaaka noc, czyli: wino, maski i wenecki pejzaż malowany przez mieszkańców Zielonej Góry

Danuta Kuleszyńska
fot. Danuta Kuleszyńska
Tłumy są w Muzeum Ziemi Lubuskiej. - Bardzo mi się podoba, zwłaszcza, że można dostać poczęstunek. We Francji takich atrakcji nie mamy - przyznaje Richard Sztekel, który bawi właśnie na "włoskiej nocy w muzeum".
Taaaka noc, czyli: wino, maski i wenecki pejzaż malowany przez mieszkańców Zielonej Góry
fot. Paweł Janczaruk

(fot. fot. Paweł Janczaruk)

Richard w Muzeum Ziemi Lubuskiej jest po raz pierwszy. Ściągnęła go "włoska noc". Przyszedł z żoną i zaprzyjaźnionym małżeństwem: Grażyną i Maciejem Wróblewskimi. - U nas we Francji też odbywają się takie imprezy w ramach międzynarodowego dnia muzeów. Ale nie słyszałem, żeby gdziekolwiek, czymklowiek częstowano. Są wystawy i to wszystko. Ten pomysł w Zielonej Górze bardzo mi się podoba - przyznaje.

Podobnego zdania jest rodowity Włoch Nello Torta, który pojawił się z żoną Marią. - Fajnie, gratuluję pomysłu. Uważam, że muzea powinny tętnić życiem. I tak jest właśnie tutaj - mówi. - Choć w Zielonej Górze mieszkam od dwóch lat, to jeszcze nigdy w muzeum nie byłem. Teraz mam okazję, żeby zobaczyć inne wystawy. No i schodzę zaraz do podziemia, bo tam mój przyjaciel pichci właśnie pizzę.

Dla ciała i dla ducha. Tak dzisiejszą noc ocenia Danuta Wszoła-Michta, zielonogórzanka, którą spotkałam w tłumie. Bo do muzeum przyszły rzeczywiście tłumy. Co więcej: z godziny na godzinę gości przybywa. Robi się tłoczno i ciasno. Ludzi jest dużo więcej, niż rok temu. Bardzo się z tego powodu cieszymy - przyznaje Anitta Maksymowicz, rzeczniczka muzeum, która krąży między salami i sprawdza, czy wszystko gra.

Do tej pory wielkim powodzeniem cieszyło się wspólne malowanie weneckiego pejzażu. Czuwała nad tym zielonogórska artystka Dorota Komar-Zmyślony. Za pędzle chwytały głównie dzieci. Podobnie było w sali Kuntzego, gdzie maluchy wspólnie z rodzicami układali puzzle obrazujące dzieło Tadeusza Kuntzego "Fortuna". Ale hitem nocy z pewnością jest robienie weneckich masek. Przy długim stole miejsca nie starczyło dla wszystkich.

- Przyszłam z synami Arkiem i Patrykiem. Oni aż rwą się do robienia masek. Pewnie w poniedziałek pochwalą się nimi w szkole - mówi Joanna Zmitrowicz.
Pani Joanna pochodzi z Mazur, do Zielonej Góry przyjechała kilka lat temu. - Bardzo mi się tu podoba. A impreza w muzeum jest super - przyznaje. - Podobał mi się pomysł z cukierkami. Każdy kto wchodził na otwarcie był częstowany "krówką". Szczęśliwcy znaleźli w cukierkach losy. Do wygrania były kopie obrazów. Szkoda, że myśmy nie wygrali.

Noc trwa. Właśnie kończy się pichcenie prawdziwej włoskiej pizzy. Za nami wykłady i piękny koncert w wykonaniu tria The Reed Connetion. Przed nami konkurs wiedzy o Italii. Do wygrania...sto letnich klapek. A na deser o godz. 23.00 wystąpi Andrzej Bator, znany w świecie baryton. Zaśpiewa piękne włoskie arie i piosenki.

Włoska noc skończy się o północy.

Taaaka noc, czyli: wino, maski i wenecki pejzaż malowany przez mieszkańców Zielonej Góry
fot. Paweł Janczaruk

(fot. fot. Paweł Janczaruk)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska