Na przejeździe kolejowym w Białczyku stoją cztery znicze. 100-150 metrów stąd zginęli Rafał i Grzegorz. Mieli po 24 lata. Maszynista twierdzi, że leżeli na torach, gdy nadjechał szynobusem. Hamował, ale było za późno.
- Byłem na miejscu. Makabra - przyznaje Zdzisław Mikisz, szef Ochotniczej Straży Pożarnej w Witnicy.
- Jak zeznał maszynista, jeden z mężczyzn tuż przed tragedią podniósł głowę. Sprawdzamy, co było przyczyną dramatu, czy było to samobójstwo - mówi Dariusz Domarecki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie.
Co mogło pchnąć młodych ludzi do desperackiego czynu? Na naszym forum internetowym niektórzy twierdzą, że 24-latkowie niedawno stracili robotę. Na razie nie udało nam się skontaktować z ich pracodawcą i zweryfikować tych informacji. Prokuratura potwierdza, że w dniu tragedii jeden z mężczyzn stracił prawo jazdy. Niewykluczone, że byli pod wpływem alkoholu, ale to ustalą biegli. Czy te zdarzenia mogły być powodem targnięcia się na życie?
Bliscy i znajomi ofiar mają wątpliwości. "Znałem Rafała kawał czasu i nie wierzę, że mógł popełnić samobójstwo, to nie ten typ człowieka. Kto jak kto, ale na pewno nie on. Jestem o tym święcie przekonany" - pisze na naszym forum internauta Kolega.
Inni mówią, że Rafał i Grzegorz przed śmiercią byli w Witnicy. I tam weszli z kimś w konflikt. Być może doszło do bójki. Do domów wracali nasypem kolejowym, bo bali się iść chodnikiem odległym o kilkaset metrów. Nie chcieli znów spotkać ludzi, z którymi wcześniej się posprzeczali.
Co się stało na torach? Kolejna awantura? Może bójka?
- Nie chcemy spekulować. Przesłuchujemy świadków, może to rzuci światło na tę straszną historię - ucina prokurator Domarecki.
Rafał mieszkał w gminie Bogdaniec, Grzegorz w gminie Krzeszyce. Jedziemy tam. We wsi, z której pochodził Rafał, o tej śmierci dyskutują wszyscy.
- Okropna tragedia. Koszmar... - wzdycha kobieta w sklepie.
Młodzi ludzie na przystanku nie wierzą, że Rafał mógłby odebrać sobie życie.
- Słyszałam kilka wersji zdarzenia, ale nie będę spekulować. Dajmy czas ekspertom, oni pewnie wyjaśnią tę zagadkę - uważa kobieta ze sklepu.
Ludzie raczej nie rozsiewają plotek, niewielu chce w ogóle mówić o dramacie.
Druga wieś, już w gminie Krzeszyce, to kilkadziesiąt domów porozrzucanych w dużej odległości.
- Tak, tak, słyszałem. To istny koszmar. Powody? Pewnie tylko oni je znali, ale już nic nam nie powiedzą. Zabrali tajemnicę do grobu - stwierdza mężczyzna na rowerze. Milknie, odwraca głowę i odjeżdża. Ludzie nie chcą mówić, bo i co mają powiedzieć?
Na kamieniach nasypu widać ślady dramatu, który rozegrał się tu kilka dni wcześniej. Po kilku minutach nadjeżdża szynobus. Z prędkością 60-70 km/h. Ten odcinek torów jest prosty, widoczność dobra. Ale za dnia. Wieczorem i w nocy jedynym źródłem światła jest lampa na przejeździe kolejowym. A droga hamowania rozpędzonego składu to około kilometr.
Znicze przy torach już się wypaliły. Żeby mocny podmuch wiatru ich nie wywrócił, ktoś obłożył je kamieniami z nasypu. Tymi samymi, na których zginęli Rafał i Grzegorz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?