Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddział kardiologiczny w Nowej Soli jest jednym z najlepszych w kraju

Grażyna Zwolińska 68 324 88 44 [email protected]
- Ta pacjentka trafiła do nas wczoraj ze wstrząsem kardiogennym. Kiedyś praktycznie wszyscy tacy pacjenci umierali. Zastosowaliśmy kontrapulsację wewnątrzaortalną i jest zdecydowanie lepiej – mówi ordynator Hiczkiewicz. Pani Irena z Żar potwierdza słowa doktora
- Ta pacjentka trafiła do nas wczoraj ze wstrząsem kardiogennym. Kiedyś praktycznie wszyscy tacy pacjenci umierali. Zastosowaliśmy kontrapulsację wewnątrzaortalną i jest zdecydowanie lepiej – mówi ordynator Hiczkiewicz. Pani Irena z Żar potwierdza słowa doktora fot. Mariusz Kapała
Kiedy ćwierć wieku temu w szpitalu w Nowej Soli powstawał pierwszy w województwie oddział kardiologiczny, nikt chyba nie przypuszczał, że coś takiego z niego wyrośnie. Dzisiaj tego, co wyrosło, inni mogą pozazdrościć.

- Polska kardiologia naprawdę jest dobra. Praktycznie to, co robi się na świecie, robi się w Polsce, ale też w Nowej Soli - podkreśla ordynator oddziału dr n. med. Jarosław Hiczkiewicz.
Nowosolski oddział, z czego może nie wszyscy Lubuszanie zdają sobie sprawę, ma rangę kliniki. To znaczy, że posiada trzeci stopień referencyjności, ten najwyższy. Do tego z literką A, wyższej już nie ma. Pacjent, który tu trafi, jest leczony takimi metodami jak w najlepszej klinice. Do tego dostępność zabiegów jest wyższa niż w dużych klinicznych ośrodkach. Warto może więc przypomnieć co nieco, bo przecież naszą narodową cechą jest: Cudze chwalicie, swego nie znacie.

Po Lubuskiem, ale też po kilku ościennych województwach, chodzi wiele osób, które dzięki temu, że trafiły na nowosolską kardiologię, dosłownie uciekły śmierci sprzed nosa. Rewolucją w leczeniu zawałów i choroby wieńcowej serca było wprowadzenie zabiegów koronarografii i koronaroplastyki. Dziesięć lat temu Nowa Sól, jako pierwsza w województwie, uruchomiła pracownię hemodynamiki, gdzie się je wykonuje. Dopiero później dołączyły Zielona Góra i Gorzów Wlkp.. W największym skrócie chodzi o metodę, dzięki której np. pacjent z zawałem po pierwsze ma o wiele większe szanse przeżycia, po drugie - jak przeżyje, jego serce będzie w znacznie mniejszym stopniu uszkodzone. Wstawienie sprężynki, nazywanej stentem, zlikwiduje zwężenie tętnicy i krew będzie mogła swobodniej płynąć do serca. Jeśli chodzi o zabiegi koronarografii i koronaroplastyki, to w Nowej Soli wykonuje się ich najwięcej w województwie.

W szpitalu poszerza się też inne tętnice, np. szyjne. Zbyt duże ich zwężenie, spowodowane zmianami miażdżycowymi, może doprowadzić do udaru niedokrwiennego mózgu. Jeśli badanie usg wykaże, że jest takie niebezpieczeństwo, ratunkiem może być właśnie sprężynka, czyli stent.
- Zanim jednak go wszczepimy, musimy założyć specjalny filtr, który nazywa się neuroprotekcją - tłumaczy ordynator Hiczkiewicz. - Gdyby ograniczyć się tylko do założenia stentu, część blaszki miażdżycowej z chorej tętnicy szyjnej mogłaby się oderwać i pójść do mózgu, powodując udar niedokrwienny. Jeśli chodzi o zabiegi z neuroprotekcją, jesteśmy na drugim-trzecim miejscu w kraju.

Na nowosolską kardiologię można też trafić z powodu… stopy. Konkretnie chodzi o tzw. stopę cukrzycową. - Rozpoczęliśmy jej leczenie jako jedni z nielicznych w kraju - informuje ordynator.
Co ma stopa cukrzycowa do kardiologii? Wiele. Pacjenci z cukrzycą mają z reguły duże zmiany we wszystkich tętnicach, bo choroba ta sprzyja miażdżycy nie tylko tętnic sercowych, ale też ocznych, szyjnych czy kończyn dolnych. Leczenie stopy cukrzycowej polega na tym, że przezskórnie poszerza się tętnice w nodze i zakłada stenty, żeby krew lepiej przepływała. Inaczej stopę trzeba by w końcu amputować. Kardiologia dawno wyszła poza samo serce. W Nowej Soli poszerza się też tętnice podobojczykowe, biodrowe, udowe, nerkowe, trzewne.
- Jest bardzo niewiele kardiologicznych zabiegów, których nie wykonujemy. Nie wszczepiamy przezskórnie zastawek serca, ale tego robi się Polsce kilkanaście rocznie, więc nie ma o czym mówić - zauważa doktor Hiczkiewicz.
Nowa Sól ma drugie miejsce w Polsce pod względem liczby wszczepianych kardiowerterów. To urządzenia, które ratują życie osobom z ciężką arytmią, przy której bez natychmiastowej pomocy można nagle umrzeć, a jeśli się nawet przeżyje, jakość życia jest bardzo zła. Kardiowerter w momencie wystąpienia groźnego epizodu arytmii od razu robi defibrylację, stabilizując serce.

W nowosolskim szpitalu można też sobie załatać dziurę w sercu… parasolką. Tak potocznie pacjenci mówią o zamykaniu ubytków międzyprzedsionkowych. Dziurka taka może być przyczyną udarów mózgu, prowadzi też z czasem do tak dużej niewydolności serca, że już niewiele można pomóc.
- Zabieg polega na tym, że nakłuwamy w nodze żyłę, przez którą wprowadzany jest specjalny zamykacz, tzw. okluder. Otwierając się, zamyka tę dziurkę. Zabieg trwa około godziny - opowiada ordynator.
Najnowszym hitem jest krioablacja balonowa migotania przedsionków przy użyciu niskich temperatur. To tej pory tylko trzy placówki w kraju to robiły, niedawno dołączyła Nowa Sól. Temperaturą rzędu minus 80 st. C niszczy się chorą tkankę serca odpowiedzialną za chorobę. Tradycyjną ablację, przy której wykorzystuje się wypalanie takiej tkanki prądem, wykonuje dużo ośrodków w Polsce. Krioablacja ma nad nią choćby tę przewagę, że jest zabiegiem do pewnego momentu odwracalnym, co nie jest bez znaczenia. Nie leczone migotanie przedsionków może prowadzić do udaru mózgu, powoduje też, że człowiek bardzo szybko się męczy i musi ograniczyć życiową aktywność.

Na pytanie, czy zatem nowosolska kardiologia jest najlepsza w województwie, dr Jarosław Hiczkiewicz odpowiada: - Na pewno robimy najszerszy zakres zabiegów. Dzięki temu, że mamy też kardiochirurgię,
wykonujemy dużo tzw. zabiegów hybrydowych. Trafiają np. do nas pacjenci, u których ze względu na ciężki stan i starszy wiek nie można zrobić w odpowiednim zakresie by-pasów. Robi się więc by-pas tętniczy, a potem przysyła takiego pacjenta do nas na poszerzenie tętnic. Tego nikt inny w Lubuskiem nie robi, bo do tego potrzebna jest kardiochirurgia, która jest tylko u nas.
Półtora roku temu to właśnie w nowosolskim szpitalu stanął tomograf 64-rzędowy, pierwszy i jak na razie jedyny w województwie, choć wkrótce ma być też w szpitalu w Zielonej Górze. Już wykonano na nim ok. 2 tys. badań. - Ich jakość jest rewelacyjna - podkreśla doktor Hiczkiewicz. - Oczywiście najpierw potrzebne było szkolenie, żeby umieć taki tomograf obsługiwać i właściwie odczytywać wyniki. W Polsce takich lekarzy jest kilkunastu, u nas trzech.

Ordynator podkreśla, jak ważna dla osiągania dobrych wyników leczenia jest odpowiednia kadra. Mówi, że taką ma. To 15 młodych, ale już doświadczonych lekarzy, z których co najmniej połowa jest po gruntownych, także zagranicznych, szkoleniach. I wciąż się szkolą. Personel średni też musi posiadać kwalifikacje, pozwalające obsługiwać skomplikowany sprzęt, do którego podłączeni są pacjenci.
- Patrząc od strony liczb, kardiologicznych zabiegów wszelkiego rodzaju robimy w naszym szpitalu najwięcej w województwie. Moglibyśmy wykonać ich jeszcze więcej, ale barierą są pieniądze - podsumowuje ordynator Hiczkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska