Zielonogórska prokuratura okręgowa informuje, że wykonywane są czynności związane z poszukiwaniem bandyty - Sprawdzamy informacje, które do nas docierają. Prowadzone są przesłuchania. Postępowanie się toczy - mówi prokurator Alina Dobrowolska.
Nie ma śladu
Tymczasem po gwałcicielu z Zielonej Góry nie ma śladu. Jest ustalone wprawdzie DNA osoby, która dokonała napadów i gwałtów w Zielonej Górze. - Co z tego, jak i tak nie mamy z kim porównać materiału - mówi policjant, pragnący zachować anonimowość. Ten sam funkcjonariusz zaznacza, że śledztwo utknęło w martwym punkcie.
Część policjantów uważa, że gwałciciel już nie zaatakuje. - Zobaczył, że zrobiło się zamieszanie, nie mamy jego tropu. Teraz się wyciszy i zniknie na dobre - mówią.
Pomogły mu w tym z pewnością szczególnie dwa wydarzenia z Krosna Odrzańskiego i Leśniowa Wielkiego. Dwie kobiety zgłosiły napady, których nie było. Jedna twierdziła nawet, że została brutalnie zgwałcona, a jej dziecko pobite. Kobieta z Krosna powiedziała, że bandyta pociął jej ręce. W rzeczywistości pocięła się sama maszynką do depilacji.
Zgłoszenia od kobiet postawiły na nogi setki policjantów, żołnierzy i pograniczników. Tylko w Krośnie Odrzańskim i okolicy, w dniu zgłoszenia napadu skontrolowano kilkaset samochodów.
Potem doszło również do fałszywego zawiadomienia w Gubinie. Przez całą noc pracowało 60 policjantów.
Kobiety usłyszały już zarzuty składania fałszywych zeznań oraz zawiadomienia o przestępstwie, którego nie było.
To, jednak odwróciło uwagę od prawdziwego gwałciciela. - Zajęliśmy się innymi sprawami, a faktyczny gwałciciel rozmył się nam - mówi jeden z policjantów. Zdaniem wielu funkcjonariuszy, jak nie dojdzie do kolejnego ataku, to złapanie sprawcy gwałtów będzie z każdym dniem coraz trudniejsze.
- Przestępcy seksualni są niezwykle trudni do schwytania, ponieważ po nawet wielu brutalnych napadach potrafią nagle i bez wyraźnych przyczyn przejść w stan uśpienia i pozostawać w nim nawet przez kilka lat. W tym czasie nie wchodzą w żaden konflikt w prawem - mówi nam policjant z 20-letnim stażem w służbach kryminalnych.
Dwa gwałty
Napady zaczęły się od 9 stycznia.W Zielonej Górze, Świdnicy, Lubsku oraz Wschowie. Dwie ofiary w Zielonej Górze zostały zgwałcone. Większość pocięta ostrym narzędziem: nożem, żyletką lub brzytwą.
Postępowania w sprawie napadów, które były prowadzane oddzielnie przez prokuratury, zostały połączone w jedno i oddane pod nadzór prokuratury okręgowej w Zielonej Górze. Ataki we Wschowie oraz w Lubsku są traktowane jako osobne śledztwa w prokuraturach rejonowych.
Łomiarz też na wolności
Tak samo było z "łomiarzem". Przed laty terroryzował Zieloną Górę. Podbiegał do samochodów, które stały przed przejściami dla pieszych. Łomem wybijał szybę i wyrywał torebkę z siedzenia.
Atakował tylko kobiety. Te, które stawiały opór były uderzane łomem. Napadał na najbardziej ruchliwych rondach i skrzyżowaniach, w dodatku w biały dzień.
Policja miała zdjęcia z monitoringu oraz kamer z bankomatu. Widać było na nich jednak tylko zakapturzoną postać. Niestety bandyty nigdy nie złapano. Wiadomo było tylko, że napadał z łomem i w kapturze. Do dziś jest on na wolności.
Czy tak samo będzie z gwałcicielem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?