Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnik uśmiercił córkę pani Wandy z Nowej Soli

Wojciech Olszewski 68 387 52 87 [email protected]
fot. sxc.hu
Pani Wanda od funduszu emerytalnego dostała pismo z kondolencjami z powodu śmierci córki i prośbą o przesłanie aktu zgonu. Tymczasem jej córka żyje. - Te sekundy, gdy przeczytałam to pismo, były straszne - mówi.

Córka pani Wandy z Nowej Soli jest chora na białaczkę, od kilku miesięcy przebywa na leczeniu szpitalu w Niemczech na terapii. - Czekałam niecierpliwie na informację, czy córka wydobrzeje i właśnie dostałam pismo z funduszu emerytalnego PKO, w którym czytam, że składają mi kondolencje z powodu śmierci córki i proszą o akt zgonu - mówi rozstrzęsiona nowosolanka. - Wpadłam w straszną panikę, Pomyślałam, że to niemożliwe, bo parę dni temu miałam wiadomość, że terapia idzie dobrze. Uruchomiłam wszystkie telefony, pobiegłam do tłumaczki, bo nie znam niemieckiego i razem dzwoniłyśmy do szpitala, by się czegoś dowiedzieć - opowiada pani Wanda.

- To trwało i trwało, nie wspomnę o kosztach. Tłumaczka dodzwoniła się na onkologię do tego szpitala w Niemczech i lekarz powiedział, że wszystko jest dobrze, że córka żyje. Wraca do zdrowia i za kilka dni wyjdzie do domu - zdenerwowana Czytelniczka ociera łzy, bo nie rozumie, jak można wysyłać takie pisma. - Rozpłakałam się, byłam cała roztelepana, cierpię z powodu choroby córki, a tu takie coś mnie spotkało. Te sekundy, gdy przeczytałam to pismo z wyrazami współczucia, były straszne. Czułam, że świat się zawalił - mówi wycierając łzy. - Co by było, gdyby taka informacja trafiła do osoby, która jest słabsza ode mnie, to jak by się to skończyło? Przecież takiej wiadomości można nie przeżyć - mówi.

Pani Wanda zadzwoniła do funduszu i wyjaśniała, że córka żyje. Próbowała dowiedzieć się dlaczego dostała takie pismo. - Bardzo przepraszamy usłyszałam, wyjaśniali, że taką informację dostali z ZUS z Nowej Soli. Ale jak taka informacja mogła obiegać kraj i różne instytucje poza mną? - dziwi się.

W funduszu emerytalnym PKO BP Bankowy usłyszeliśmy, że ZUS ma problem z bazą danych identyfikującą ludzi po numerze NIP. A błąd mógł powstać przy wypełnianiu dokumentów członka rodziny. - Pytanie powinien skierować do ZUS. Komunikacja pomiędzy funduszami i ZUS odbywa się elektronicznie poprzez pliki z danymi. Od niedawna ZUS wprowadził nowy rodzaj pliku, to jest plik ZGO, który ma za zadanie informować fundusz o tym, że osoba zarejestrowana w Funduszu nie żyje. Takie pliki otrzymujemy od stycznia tego roku. Nie można tu wykluczyć pomyłek, bo się one zdarzają - wyjaśnia Joanna Grzybowska, ekspert do spraw operacyjnych PKO BP Bankowy OFE.

- Ta sytuacja jest ekstremalna, aż trudna do uwierzenia. Zebrane na koncie funduszu środki są dziedziczone, dlatego wysyłamy pisma do rodzin. Chcielibyśmy być w porządku wobec rodzin i umożliwiać podjęcie odpowiednich działań prawnych. Nie mieliśmy świadomości, że informacje z ZUS mogą być błędne. Jest nam przykro, natomiast wysyłając pismo nie mieliśmy świadomości, że istnieje prawdopodobieństwo zafałszowania informacji przez ZUS. Może był błąd w dacie śmierci - zastanawia się przedstawicielka funduszu. Jak mówi dotąd zdarzyły się dwie takie sytuacje, jak u pani Wandy. Dodaje, że fundusz wypracowuje nową procedurę i zmieni treść korespondencji. - Będziemy prosić o potwierdzenie faktu śmierci i odsyłać ludzi do terenowych oddziałów ZUS - mówi J. Grzybowska.

Kolejne pytania o to, skąd wziął się błąd kierujemy do ZUS, który nie czuje się winnym w tej sytuacji. - Ta informacja o śmierci wyszła z funduszu emerytalnego, bo to oni wysłali zawiadomienie do matki. My przekazujemy im tego typu informacje, jak śmierć członka rodziny, na podstawie danych przekazanych przez płatnika. O śmierci ubezpieczonego możemy się dowiedzieć tylko od płatnika, czyli np. pracodawcy, który musi wyrejestrować go z ubezpieczenia. Tutaj płatnik podając przyczynę wyrejestrowania z ZUS, wskazał kod liczbowy "zgonu", a nie kod "inna przyczyna wyrejestrowania". Taką informację o zgonie ZUS przekazał do OFE. Wina jest po stronie płatnika, czyli w tym przypadku Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowej Soli. Potem dokumenty przekazywane są dalej automatycznie - mówi Agnieszka Kazań, rzecznik ZUS w Zielonej Górze.

Podejrzewać można więc, że pomylił się urzędnik, a ślad prowadzi dalej do nowosolskiego ośrodka pomocy społecznej. - Córka wyjechała na stałe do Niemiec. Zgłosiłam ten fakt do MOPS, bo, jako samotna matka, dostawała zasiłek na dzieci. Zawiadomiłam opiekę społeczną, że córka nie będzie odtąd pobierać zasiłku i podziękowałam za dotychczasową pomoc - wyjaśnia "GL" pani Wanda.
- Pracownik omyłkowo wybrał kod w systemie. Tak to niestety wygląda - informuje Mariola Urbańczak, kierownik wydziału świadczeń z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowej Soli. - Wpisano kod "500" zamiast "600". Dokonaliśmy już formalnej korekty dokumentu w systemie i ślad za tym odpowiedź do ZUS. A po ludzku napiszemy do pani wyjaśnienia z przeprosinami i z odpowiednią dokumentacją - dodaje.

- Takie pomyłki nie mogą mieć miejsca. Nie znam się na tych kodach, ale chyba urzędnik powinien to sprawdzić. Przeżyłam traumę, której nie pozbędę się do końca życia. Ta pomyłka mogła mnie też przecież kosztować życie - uważa pani Wanda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska