Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwałtu w Leśniowie Wielkim nie było (wideo)

(pij)
To z tego tapczanu policjanci pobierali materiały biologiczne do badania w laboratorium.
To z tego tapczanu policjanci pobierali materiały biologiczne do badania w laboratorium.
Ofiara gwałciciela podała policji różne wersje zdarzenia, do którego doszło w piątek 12 lutego w Leśniowie Wielkim. Kobieta usłyszała już zarzuty składnia fałszywych zeznań. Dzisiaj rano policja potwierdziła informację, że do gwałtu nie doszło.

O policyjnych podejrzeniach już pisaliśmy. Wtedy jednak nie było oficjalnego potwierdzenia. Wiemy, że kobieta przedstawiła policjantom kilka różnych wersji zdarzenia. - Które są ze sobą sprzeczne - informowała w piątek nadkom. Agata Sałatka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp.

Z tego, co udało się nam ustalić, podejrzane policji wydało się między innymi to, że kiedy dochodziło do gwałtu, kompan bandyty miał być w samochodzie. Samo to, że mieliby działać we dwójkę było już mało prawdopodobne.

Kobieta kilka razy zmieniała wersje zdarzenia. Nie widziała dokładnie, co zaszło w domu oraz jak została napadnięta.

- Po wnikliwym przeanalizowaniu dowodów oraz ich sprawdzeniu stwierdzono, że zeznania kobiety są niewiarygodne i sprzeczne ze zebranymi w sprawie dowodami - mówiła wczoraj nadkom. Sałatka. To dało policji podstawy do postawienia kobiecie zarzutu składania fałszywych zeznań. Grozi jej za to kara do trzech lat więzienia.

Dziś policja poinformowała, że do napadu w Leśniowie Wielkim nie doszło. Rzekomo poszkodowana kobieta to potwierdziła.

Według relacji kobiety, pod dom w którym była, podjechał biały volkswagen golf. Policja mówiła również o oplu corsie. Tak opisywała markę auta poszkodowana. Wysiadło z niego dwóch mężczyzn, jeden z nich był zgodny z opisem gwałciciela. Miał na sobie zieloną kurtkę z futrem na kapturze. Obaj mężczyźni podali się za komorników. Wtargnęli do mieszkania i wyższy z nich rzucił na tapczan stojącą w kuchni 20-letnią kobietę. Wcześniej uderzył dziecko, które w tym czasie było obok. Kiedy dochodziło do gwałtu, niższy, krępy mężczyzna stał w tym czasie na czatach.

To nie pierwszy przypadek fałszywego zawiadomienie o ataku gwałciciela. W nocy z soboty na niedzielę (13/14 lutego) mieszkanka Gubina zaalarmowała policję. Powiedziała, że rzucił się na nią nieznany mężczyzna. Jego opis pasował do poszukiwanego gwałciciela. Na miejsce pojechała specjalna grupa policjantów z Zielonej Góry. Na nogi postawiono 60 funkcjonariuszy. Pracowali przez całą noc. Rano okazało się, że do napadu nie doszło. Kobieta piła z mężczyzną alkohol. Kiedy nie chciał on wyjść z mieszkania, zaalarmowała policję. Nakłoniła też swoją córkę do tego, żeby i ta zeznawała nieprawdę.

We wtorek wieczorem 35-letnia mieszkanka Gozdnicy zgłosiła policji, że została zgwałcona i pocięta nożem przez mężczyzn opisanych jako gwałciciele z Zielonej Góry.

Kobieta twierdziła, że dwaj mężczyźni podjechali pod jej dom białym samochodem. Napadli ją, zgwałcili i pocięli ją nożem. Z jej opisu wynikało, że to poszukiwani w całym kraju gwałciciele z Zielonej Góry, Lubska, Krosna Odrzańskiego i Leśniowa Wielkiego.

Kobietę zbadał lekarz. Wykluczył gwałt i poranienie nożem. Lekarz wskazał, że siniaki i otarcia naskórka kobiety zostały spowodowane upadkiem. Oprócz tego była pod wpływem alkoholu.

Policjanci przeprowadzili rozeznanie w terenie. Dzielnicowy z Gozdnicy stwierdził, że ofiara już kiedyś zgłaszała napady, a także ciąże, których nie było. Nikt inny nie potwierdził, że widział samochód i gwałcicieli. Ta sprawa swój finał znajdzie w sądzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska