Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóżmy psom w Węgrzynicach!

Krzysztof Fedorowicz
- Maszka to jeden z pierwszych moich psów. Ma osiem lat i lekko odmrożone łapy - stwierdza Marian Chwiedzewicz
- Maszka to jeden z pierwszych moich psów. Ma osiem lat i lekko odmrożone łapy - stwierdza Marian Chwiedzewicz fot. Mariusz Kapała
Mieszkaniec Węgrzynic pomaga bezdomnym psom i potrzebuje wsparcia! - zaalarmowała "GL" radna powiatowa Urszula Miara. - Wiadomo, że duże mrozy, właśnie takie jak teraz, to dla bezpańskich czworonogów czas próby.

U. Miara pojechała do Węgrzynic i jest pełna podziwu dla Mariana Chwiedzewicza, który przygarnia pieski. - Przecież ten człowiek nie ma nic prócz marnej zapomogi z gminy - zauważa radna. - Nie może znaleźć pracy i w zasadzie jest bez środków do życia, a mimo to zdecydował się pomagać zwierzętom. Gdy dowiedziałam się o jego poświęceniu zaraz załatwiłam trochę żywności dla czworonogów, zresztą pomógł mi w tej zbiórce pan Grzegorz Zyguła, i ruszyłam do tej wsi. Tam przywitała mnie cała sfora głodnych i potrzebujących ciepła oraz ludzkiego serca piesków.

Pojechałem do Węgrzynic i w domu pana Mariana przywitało mnie 11 czworonogów. Jest Maszka, Zibi i Dela i inne niewielkie kundelki o wdzięcznych imionach. Nie są agresywne, ale niektóre za wszelką cenę upominają się o pieszczoty - i próbują wskoczyć na ręce. Należy do nich Łatek. - To pies o dwóch głowach - śmieje się Chwiedzewicz. - Bo na boku ma łatę, która przypomina łeb i uszy.

Gospodarz przygarnia psy od czterech lat. - Ludzie wiedzą, że mam dobre serce i że nie pogonię zwierzaka, to podrzucają czworonogi. A jak nie wziąć do domu, gdy takie mrozy? - pyta retorycznie pan Marian i pokazuje opuszki Maszki. - O, widać, że w tych miejscach są ślady po odmrożeniach. Zwierzęta bardzo cierpią podczas niskich temperatur.

Urszula Miara zorganizowała akcję pomocy psom przebywającym w Węgrzynicach. Dużą paczkę przygotowała Teresa Szpuniar, która prowadzi na terenie powiatu bank żywności. Te konserwy, chleby i karmę zawieźli do wsi w gminie Skąpe strażacy z Jordanowa i sołtys tej wsi Zdzisław Misiak. Gospodarz żałuje tylko, że gmina nie chce wesprzeć tego schroniska. - Ani złotówki od nich nie dostałem, a bezdomne psy to przecież problem gminy - podkreśla.

Samorząd jednak nie chce tych zwierząt brać na swoje barki. - Sprawa jest dwuznaczna - stwierdza Zbigniew Woch, wójt Skąpego. - Ten człowiek jest niezaradny, nie płaci nam ani za czynsz ani za wodę. A same psy są przedmiotem kłopotów we wsi. Z drugiej strony podjął się zadania pomocy zwierzętom, co jest postrzegane pozytywnie.

Wójt dodaje, że nie zna przypadków, by do Chwiedzewicza trafiały psy z terenu gminy. - My wyłapujemy wałęsające się czworonogi i wywozimy do schroniska - podkreśla szef samorządu. - A te psy to jego prywatna sprawa i gmina nie ma z nimi nic wspólnego.

Weterynarz ze Świebodzina Grzegorz Janicki stwierdza, że w podobnym przypadku, gdy mieszkaniec przygarnął kilkanaście psów, pewna gmina zarządziła przewiezienie ich do schroniska. - Jednak rajcy mają też inne możliwości - przyznaje weterynarz. - Mogą podjąć uchwałę w ramach programu ochrony przed bezdomnymi zwierzętami i wspomóc właściciela. Jednak to moja osobista sugestia. W każdym razie takich ludzi dobrego serca jest wielu, trzymają po kilkanaście kotów czy psów, i to z ich strony ze wszech miar szlachetne działania.

Sami mieszkańcy Węgrzynic nie mają nic przeciwko psom Chwiedzewicza. - Jednak pod warunkiem, że płot zostanie należycie zabezpieczony i zwierzaki nie będą wałęsać się po wsi, bo dochodziło już do duszenia kur - mówi sąsiadka mężczyzny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska