Tak wyglądała stodoła po dogaszeniu następnego ranka
(fot. fot. Jerzy Fabiś)
Przeraźliwe nocne wycie syren zainstalowanych na wiejskiej remizie przywołało do pożaru strażaków ze Starego Jaromierza. Na miejsce przybiegło wielu ludzi z sąsiednich gospodarstw i mieszkańców wsi. Paląca się stodoła stanowiła zagrożenie dla sąsiednich zagród, stodół i zabudowań gospodarczych.
- Jako pierwsza była na miejscu nasza jednostka, OSP Stary Jaromierz - podkreśla Jerzy Fabiś, prezes wiejskiej OSP. - Ochotnicy mimo utrudnień zimowych, zwałów śniegu, wyprowadzili tarpana z motopompą, którą błyskawicznie ją uruchomili przy hydrancie oddalonym od pożaru o 200 m. Pierwsza woda poszła po około 15 minutach po ogłoszeniu alarmu.
Niestety, cała stodoła była już w ogniu. Trzeba było natychmiast zapobiec rozprzestrzenianiu się ognia na sąsiednie zabudowania. Na szczęście w stodole nie było zwierząt, właściciel nie mieszkający w Starym Jaromierzu przechowywał za to siano w belach, suche drewno przeznaczone na opał, co było niesamowitym pożywieniem dla płomieni.
- Paliło się strasznie - podkreśla Stanisław Początek, jeden z miejscowych ratowników. Na pomoc w tym czasie przyjeżdżały wozy bojowe z Kargowej, Kopanicy, Trzebiechowa, zawodowa jednostka z Wolsztyna oraz dwa wozy z Sulechowa. Akcja ratunkowa trwała do rana, kiedy na placu boju pozostali strażacy ochotnicy ze Starego Jaromierza i Kargowej, którzy dogaszali pogorzelisko.
Stary sprzęt się sprawdził
- Nasze chłopaki były niesamowicie zaangażowane, nie mogłem wyjść z podziwu dla ich zapału - dodaje S. Początek, który dwoma swoimi traktorami pomagał "rozciągać" palącą się konstrukcję.
- Rano około 9.00 udało mi się zorganizować ciepły posiłek dla potwornie zmęczonych ochotników - dorzuca J. Fabiś. Byli zmęczeni, mokrzy, a tu przecież mróz. Prezes wymienia najbardziej zaangażowanych: Damiana Sommera, Kamila Firleja, sołtysa Marka Jokścia, Jacka Benyskiewicza, S. Początka. Zresztą sprawdziła się cała jednostka. Co istotne, chwaląc swoich strażaków Fabiś cieszy się, że sprawdził się sprzęt zakupiony dla OSP w Starym Jaromierzu z funduszów gminnych (o czym zresztą pisaliśmy). Chodzi o dwa pojazdy, tarpan rocznik 95 i motopompę oraz stara przeznaczonego na złom. Jednak ludzie wyremontowali go własnymi siłami w warsztacie samochodowym Adama Benyskiewicza, też strażaka. W pracy, oprócz sołtysa i naczelnika, pomagali Mateusz Sommer, Kazimierz Borczyk, a Roman Drzymała dał akumulator. Teraz dobrze przygotowany sprzęt "odwdzięczył się" w akcji.
- Aż dziw, że stara motopompa tak dobrze pracowała przez całą noc, naprawdę zasłużyła na pochwałę, nie spodziewałem się, iż staruszka okaże się tak sprawna technicznie - wskazuje S. Początek.
Przyczyny pożaru nie są znane.
Z ostatniej chwili
Okazało się, iż ogień nie odpuścił. W sobotę zgliszcza na nowo się zajęły, jednak kontrolujący sytyację strażacy ze Starego Jaromierza szybko doprowadzili do ugaszenia pojawiających się ognisk.
- Ustaliliśmy, iż bedziemy pełnić dyżury, także w niedzielę - przekazuje S. Początek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?