Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W tragicznym wypadku pod Cigacicami zginął 3,5-letni chłopczyk. Auto, które uderzyło w autobus, prowadziła jego ciocia (wideo, zdjęcia)

Piotr Jędzura 068 324 88 80 [email protected]
Wrak peugeota 206
Wrak peugeota 206 fot. Piotr Jędzura
Maleńkie dziecko leży martwe na asfalcie. Jest zakryte kocykiem. Obok leżą buciki. - Straszne, taki maluszek. Miał całe życie przed sobą - mówi z żalem jedna z osób stojących koło miejsca tragicznego wypadku.

[galeria_glowna]

Dochodzi godz. 14.30. Na trasie z Zawady pod Zieloną Górą do Cigacic cisza. Kręcą się policjanci z zielonogórskiej drogówki i strażacy. Z daleka widać migoczące światła radiowozów. Dopiero z bliska można zauważyć rozbitego peugeota, autobus PKS ze zniszczonym przodem oraz uszkodzonego forda mondeo.

Pogotowia już nie ma. 26-latka, którą strażacy uwolnili z rozbitego peugeota 206, pojechała do szpitala. 3,5-latek został sam na asfalcie. Leży tak od około 1,5 godziny. Nie żyje. Obok małe auto z dachem otwartym jak konserwa. Widok jest dramatyczny.

Jak zginął chłopczyk? Tragicznie i niepotrzebnie. Około godz. 13.00 kierowca PKS jechał autobusem z Zielonej Góry do Łagowa. Minął zakręt na starej trasie w kierunku Sulechowa. Z naprzeciwka jechała nauka jazdy. Po chwili na prostej pojawił się srebrny peugeot 206.

Samochód wyprzedzał "elkę". Trudno jeszcze teraz powiedzieć z jaką jechał prędkością. Kierowca stracił panowanie nad kierownicą. Może "złapał" pobocze, albo najechał na koleinę śnieżną. Tego jeszcze niewiadomo. Peugeota obróciło bokiem. Wtedy osobówka uderzyła w przód jadącego autobusu. Kierowca PKS-u nie miał żadnych szans uniknięcia zderzenia. To wszystko działo się błyskawicznie. Trwało najwyżej kilka sekund. W dodatku po bokach są drzewa. A w autobusie również jechali ludzie.

Potężne uderzenie zmiażdżyło lewy bok peugeota. Najmocniej na wysokości siedzenia pasażera z tyłu. Tam właśnie siedział 3,5-latek. Jedni świadkowie opowiadają nawet, że dziecko wypadło z auta po potężnym uderzeniu. 26-latka została za kierownicą. Nie mogła wysiąść. Zakleszczyła ją zgnieciona karoseria auta.

Prokurator, który dotarł na miejsce tragedii przygotowuje dokumentację zdarzenia. W tym czasie na miejsce jedzie karawan zakładu pogrzebowego. Dociera też mama 3,5-latka. Jest w szoku. Peugeota prowadziła ciocia chłopczyka, która mieszka w jednej z miejscowości pod Sulechowem. Prawo jazdy ma od około roku. Mimo wszystko poczuła się pewnie na fatalnej oraz śliskiej nawierzchni i zaczęła wyprzedzać. - Wygląda na to, że nieprawidłowe wyprzedzanie było przyczyną tragedii - informuje nadkom. Jarosław Tchorowski, zastępca naczelnika zielonogórskiej drogówki.
Dokładną przyczynę ustali dopiero policyjne dochodzenie.

We wraku auta policjanci szukali fotelika dla dziecka. Nie znaleźli go. Dookoła leżały jedynie kawałki rozbitego siedziska. Jego konstrukcja nie chroniła dziecka. - Co to za siedzisko? To jedynie styropian. Tu powinien być porządny fotelik - mówili wszyscy kręcący się wokół miejsca wypadku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska