Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Zielonej Góry kochają swoje miasto

Danuta Kuleszyńska
Szczęśliwi z życia w Zielonej Górze są Michał i Sylwia Piotrowscy. Na zdjęciu z synami: Brunem i Kornelem
Szczęśliwi z życia w Zielonej Górze są Michał i Sylwia Piotrowscy. Na zdjęciu z synami: Brunem i Kornelem Mariusz Kapała
- Mógłbym mieszkać wszędzie, ale zostałem tutaj, bo Zielona Góra ma swój niepowtarzalny klimat - przyznaje prof. Zbigniew Izdebski. - To najpiękniejsze miejsce na kuli ziemskiej, - dodaje Wojciech Podkowski, kominiarz.

Zielona Góra to szczęśliwe miasto. I bardzo dla nas przyjazne. Dobrze nam się tutaj żyje, mamy zaufanie nie tylko do naszych sąsiadów i znajomych, ale także do tych, którzy w mieście trzymają stery. Czujemy się też odpowiedzialni za to, co dzieje się w Winnym Grodzie. Tak wynika z sondażu, jaki pod koniec zeszłego roku przeprowadziła sopocka Pracownia Badań Społecznych DGA.

- Przepytaliśmy ponad 16 tysięcy osób w 32 wielkich i średnich miastach. Zielona Góra wypadła rewelacyjnie, bo obok Torunia i Wrocławia zajęła ex-equo drugie miejsce. Na pierwszym znalazła się Gdynia, a dużo dalej Gdańsk, Szczecin, czy Warszawa - mówi Marcin Spławski, szef projektu w PBS DGA. - Z zebranych przez nas danych wynika, że poziom zadowolenia jest w pewnym sensie pochodną wysokiej oceny władz miejskich, a zwłaszcza prezydenta.

To prawda. Przepytywani w sondażu zielonogórzanie wystawili prezydentowi wysoką notę. Aż 70 proc. respondentów przyznało, że ufa (22,3 proc.) i raczej ufa (48,2) naszemu włodarzowi. A 64,1 proc. jest zdania, że osoby sprawujące władzę w mieście interesują się problemami mieszkańców.

Janusz Kubicki: - Przyznam, że ten wynik mnie zaskoczył. Bo to miłe, gdy mieszkańcy doceniają pracę prezydenta. Może dlatego, że zawsze dotrzymuję słowa, czy się to komuś podoba, czy nie.
W Winnym Grodzie prezydent mieszka od 1976 r. Najbardziej lubi deptak. - W soboty zabieram na spacer rodzinę, czasami wpadniemy na ciacho do Nigeru, albo do Grafiti - mówi.

Za co jeszcze cenimy Zieloną Górę? Bo jest czysta i estetyczna(62,1 proc), bo żyje się tu bezpiecznie (45,8), bo poprawiła się oferta kulturalna i rozrywkowa( 51,9), a także edukacja (41,6). Bo mamy coraz lepsze drogi(54,6). Przepytywani przyznali także, że w ostatnich latach poprawił się poziom życia w mieście (45,9). Aż 86,5 proc, respondentów potwierdziło, że interesują się lokalnymi wydarzeniami.

Skąd bierze się, aż takie zadowolenie mieszkańców? - Myślę, że wynika to ze zmian, jakie w ostatnich latach dokonują się w Zielonej Górze - przypuszcza socjolog Lech Szczegóła z UZ, mieszkaniec Winnego Grodu od 40 lat. - Wspomnę choćby remont Palmiarnii, budowę aqua parku, renowację kamieniczek, czy choćby sukcesy żużlowców. Poza tym nasze miasto ma ludzki wymiar: można je ogarnąć, jest niewielkie, a tym samym wygodne do życia. Nie jest zepsute brzydką architekturą , posiada też walory rekreacyjne.

Wojciech Podkowski, kominiarz z dziada pradziada mówi wprost: - To najpiękniejsze miejsce na kuli ziemskiej. - Kocham Zielona Górę, tutaj się urodziłem i nawet gdybym stąd wyjechał, to wyłącznie z myślą o powrocie - przyznaje. - Żyją tu wspaniali ludzie, którzy potrafią podać sobie pomocną dłoń. To miasto niezwykle twórcze... Cudne po prostu...

Podobnie uważa student pedagogiki Bartosz Krieger, lat 22. - Gdybym mógł wybierać spośród wszystkich miast na świecie, wybrałbym oczywiście Zieloną Górę. Bo jest spokojna, stabilna i bezpieczna. Ale gdybym musiał stąd wyjechać, z powodu na przykład lepszej pracy, to bym wyjechał.

- Niestety, nasze miasto nie ma pomysłu, jak zatrzymać młodych ludzi - zauważa prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog. - A to wielka szkoda, bo młodzi coraz częściej stąd uciekają.
Od 18 lat profesor swój czas dzieli między Warszawą, a Zieloną Górą. Mógł zamieszkać w stolicy, lub innych miastach Polski. Ale trzyma się Grodu Bachusa. Dlaczego? - Bo czuję się tu dobrze - mówi. - Wszędzie jest blisko, mamy piękną starówkę, dużo zieleni... Jak wracam na weekendy z Warszawy, to w Zielonej Górze łapię oddech, ładuję akumulatory.

Z Winnego Grodu pochodzi wielu znanych zielonogórzan. Tomasz Lis wyznał nam w jednym z wywiadów, że na starość chciałby osiąść właśnie w pobliżu Zielonej Góry. Urszula Dudziak wszem i wobec głosi, że Zieloną Górę bardzo kocha. - Bo to moje miasto, które pięknie mnie uposażyło, w którym mam kochanych przyjaciół. Od początku zauroczona jestem deptakiem, wspaniałą zielenią... Jest piękna filharmonia, uniwersytet, big band... Patrzę na miasto z perspektywy dzieciństwa... I z bijącym sercem zawsze tu przyjeżdżam - mówi.

W różnych miejscach na świecie mógł osiąść bard Maciej Wróblewski. Ale nie osiadł. - W "Zielonej" zatrzymała mnie pierwsza miłość, potem mogłem stąd wyjechać, ale zostałem - opowiada. - Bo tu nie ma wielkomiejskiego galopu, jazgotu i wielkich korków. Mogę wsiąść w samochód i za pięć minut jestem w lesie.

Bliskość lasu docenia Michał Piotrowski. Przyjechał 7 lat temu z Poznania. Za ówczesną narzeczoną. - Sylwia mnie przekonała, że to dobre miejsce do życia - mówi. - I miała rację.

Zielona Góra coraz częściej staje się domem, w którym swoje korzenie zapuszczają cudzoziemcy. Mieszkają tu Niemcy, Szwajcarzy, Hindusi, Włosi... Giulio Piantini zjechał 17 lat temu, by otworzyć własny biznes. I póki co, nie ma zamiaru stąd wyjeżdżać. - Bo tu spotkałem swoją miłość - cieszy się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska