Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eksplozja w zielonogórskim gimnazjum: 15-latkowi urwało cztery palce (szczegóły)

Leszek Kalinowski, Piotr Jędzura
Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogóskiej, przed Gimnazjum nr 6, gdzie doszło do eksplozji
Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogóskiej, przed Gimnazjum nr 6, gdzie doszło do eksplozji fot. Mariusz Kapała
W zielonogórskim szpitalu zakończyła się operacja ucznia, któremu podczas eksplozji na lekcji urwało palce. Pirotechnicy pojechali do domu chłopaka zabezpieczyć groźne ładunki wybuchowe.

Stracił cztery palce

Do eksplozji ładunku doszło podczas lekcji w gimnazjum przy ul. Chopina. - Ranny został 15-latek, który z urwanymi palcami trafił do szpitala - mówi rzeczniczka zielonogórskiej policji kom. Małgorzata Stanisławska.

Chłopak trafił na oddział około godz. 13.00. Niestety, w wyniku wybuchu stracił cztery palce. - Chirurgom udało się uratować tylko najmniejszy palec, choć rokowania były złe - poinformowała o 16.30 rzeczniczka szpitala Adriana Wilczyńska.

Z nieoficjalnych informacji wiemy, że 15-latek przyniósł ładunek wybuchy w kopercie. Podczas jej rozcinania nożyczkami pod ławką doszło do eksplozji. - Siedzącemu obok uczniowi nic się nie stało - mówi kom. Stanisławska.

Pirotechnicy pojechali do mieszkania chłopca. Jest podejrzenie, że może tam być jeszcze więcej ładunku wybuchowego.

Pozostały plamy krwi

Do eksplozji doszło na lekcji wiedzy o społeczeństwie. Klasa III e pisała sprawdzian. Połowa uczniów zdążyła go już oddać. Panowała kompletna cisza, jak to na klasówce.

- Aż tu nagle taki huk - opowiada trzecioklasistka. - Wystraszyliśmy się strasznie. Jakby jakaś bomba wybuchła. Koło drzwi, gdzie siedziało dwóch chłopaków. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Niektóre dziewczyny się popłakały. Dwóch chłopców od razu uciekło na korytarz, jeden na dwór. W klasie pozostały tylko plamy krwi. Zaczęliśmy dzwonić na komórkę kolegów, bo nie wiedzieliśmy, gdzie uciekli...

- Chłopiec, który spowodował wybuch, został okaleczony. Szybko trafił w ręce nauczycieli, a potem pogotowia - mówi p.o. dyrektora Gimnazjum nr 6 Agnieszka Łyszkiewicz. - Powiadomiliśmy też od razu policję.

Klasa została zaś sprowadzona do świetlicy. Uczniami zajął się szkolny psycholog. Sprowadzono także do pomocy specjalistę z poradni psychologiczno-pedagogicznej.
- Jutro także psycholog będzie wspierał młodzież, na pomoc mogą liczyć także rodzice - dodaje A. Łyszkiewicz. - Oczywiście udzielimy wsparcia poszkodowanym.

Nauczyciele podkreślają, że chłopiec, który spowodował wybuch, nie jest jakimś rozrabiaką. Nie było z nim żadnych problemów wychowawczych.
- To uczeń z pasją. Interesowały go doświadczenia, chemia, fizyka - podkreśla dyrektorka.
- On ma same szóstki z chemii - dodają uczniowie. - Zawsze coś konstruował, wymyślał. Teraz martwią się, co dalej będzie z palcami pasjonata. Ponoć zbierali je z podłogi...

Sąsiad z ławki doznał tylko niewielkich obrażeń. Pomocy udzieliła mu szkolna pielęgniarka.
Policja wzięła próbki. Będzie sprawdzać, co za materiał miał uczeń w tornistrze. Dziś przypuszczają jedynie, że 15-latek mógł zamówić coś przez internet. Tak się ponoć zdarza..

Policja sprawdza materiał

Policja wzięła próbki materiału, który wybuchł w kopercie. Będzie sprawdzać, co za materiał miał uczeń w tornistrze. - Ustalamy, co to jest za materiał oraz jak 15-latek stał się jego właścicielem - informuje rzeczniczka zielonogórskiej policji kom. Małgorzata Stanisławska.

Około 15.00 została zamknięta jedna z ulic na os. Zastalowskim. To tutaj mieszka 15-latek. Ewakuowano mieszkańców kilkunastu domów w okolicy. Inni zdezorientowani nie wiedzieli, co się działo. Teren odgrodzono taśmą.

Policjanci nie dopuszczali nikogo w rejon zagrożony wybuchem. W pogotowiu było kilka jednostek straży pożarnej oraz pogotowie ratunkowe. Pogotowie energetyczne zajęło się odcięciem prądu w całej okolicy.

Takie środki zostały zastosowane po informacji, że w domu chłopaka jest jeszcze kilka kilogramów materiału wybuchowego. Nieoficjalnie mówi się nawet o czterech kilogramach.

Ludziom żal jest chłopca

- Zostali wezwani pirotechnicy, którzy sprawdzą, czy w domu jest materiał wybuchowy - tłumaczy kom. Stanisławska. Jedna z policyjnych ekip specjalistów od materiałów wybuchowych wyruszyła z Gorzowa. Druga do Zielonej Góry wyjechała z Poznania.

Koperta z nieznaną jeszcze oficjalnie substancją miała zostać zabrana również ze szpitala. Pirotechnicy zaraz po dotarciu na miejsce mieli dokładnie przeszukać dom, w którym mieszka 15-latek.

Zdezorientowani sąsiedzi dziwili się informacjom o materiałach wybuchowy. - Nigdy bym się tego nie domyślała - przyznała jedna z osób obserwujących akcję. Mężczyzna, który mieszka obok, również dziwił się informacjom. - Jakieś materiały wybuchowe... To nie może być prawda - mówił ze zdumieniem.

Ludziom z ulicy przede wszystkim żal jest chłopca. - Bardzo mi przykro, że stracił palce, taki młody dzieciak - mówiła ze smutkiem jedna z sąsiadek.

Nieoficjalnych udało się nam ustalić, że chłopiec kupił materiał wybuchowy przez internet. Od kogo i skąd? To ustali policyjne dochodzenie.

Z nieoficjalnych informacji wiemy, że jest to środek, który eksploduje w wyniku kontaktu z metalem. To może tłumaczyć wybuch po tym, jak chłopak przeciął kopertę nożyczkami. Wkrótce okaże się, jaki to materiał. Wtedy będzie również wiadomo, czy jego sprzedaż, w jakiejkolwiek formie jest dopuszczalna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska