- Na pewno nie ja - mówi posłanka Ewa Drozd. - Mój komitet wyborczy miał stosowną umowę z Zakładem Gospodarki Mieszkaniowej.
Jak wyjaśnia działaczka Platformy Obywatelskiej, zgodnie z umową ZGM dał jej komitetowi tydzień czasu na sprzątniecie tego bilbordu po wyborach. - Ale kolejny punkt tej umowy mówił o tym, że jeżeli nie sprzątnie go w wyznaczonym czasie, wtedy ZGM to zrobi i obciąży komitet wyborczy kosztami tej całej operacji.
Przez dwa lata jakoś nikt w komunalnej firmie nie pamiętał o wypełnieniu zapisów umowy. Dopiero teraz, gdy budynek zaczął być remontowany, a stosunki władz miasta z posłanką bardzo się popsuły po zerwaniu koalicji PO-PiS rządzącej miastem. Bilbord został zmalowany. Uśmiechnięta twarz pani posłanki wciąż przebija się przez farbę, nawołuje do głosowania na nią i dziękuje za oddane głosy.
Dyrekcja ZGM uważa, że winne takiej sytuacji są dwie strony. Dyrektor Marek Rychlik zapewnił jednak, że firma będzie walczyła o swoje, czyli o zapłatę za minione dwa lata. To może wyjść w sumie ładnych kilka tysięcy. - Nie mam zamiaru płacić - zapewnia posłanka. - Nie czuję się winna w żaden sposób. ZGM nie ma podstaw, by obciążyć mnie jakąś opłatą, tego nie było w umowie.
Okazuje się, że przez tak długi czas, czyli przez dwa lata, na tym budynku wisiała gratis jeszcze jedna zapomniana reklama jednego z hipermarketów głogowskich. Dopiero teraz załatwiane są formalności związane z podpisaniem umowy. - Wystosowaliśmy już pismo do tego marketu z naliczoną za dwa lata opłatą - powiedział dyr. Rychlik. - Czekamy na zwrotną korespondencję.
Kolejna reklamą do wyjaśnienia jest biblord obecnego wiceprezydenta Leszka Szulca. - Ciekawa jestem czy ZGM zamierza w ten sam sposób rozliczyć kwestie jego reklamy, która wisiała w tym samym miejscu przez rok po wyborach samorządowych - mówi E. Drozd. - Mój bilbord zawisł w tym samym miejscu. A warto tu podkreślić, że nasz komitet wyborczy nie miał żadnej umowy bilbord pana Szulca, chociaż startował przecież w wyborach z listy PO. Wygląda więc na to, że wisiał sobie przez cały czas zupełnie za darmo i bez wiedzy komitetu wyborczego.
- To dla mnie prehistoria, skąd mam wiedzieć czy ten bilbord wisiał przez rok, nie mogę wszystkiego wyjaśniać - mówi M. Rychlik. Nic dziwnego, że akurat w tej sprawie dyr. nie jest zdecydowany i wymagający, L. Szulc jest jego bezpośrednim przełożonym.
Zdaniem posłanki, w ZGM panuje bałagan. Oto potwierdzenie: - Otrzymałam przed wyprowadzką budynku ZGM dwa pisma - mówi E. Drozd. - Jedno informujące, że mam niedopłatę za pięć dni dzierżawy lokalu, a drugie, że mam nadpłatę. Skierowałam więc pismo do ZGM z zapytaniem jak jest faktycznie i za co. Minęło już wiele tygodni, odpowiedzi nie dostałam.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?