Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dietrich Schroeder: - Kryzys po wyborach

Beata Bielecka
DIETRICH SCHROEDER, ma 48 lat, od 19 lat pracuje w regionalnym dzienniku Maerkische Oderzeitung. Zajmuje się głównie tematyką polsko-niemiecką. Rodzina: żona Rosjanka i 5 dzieci. Wolny czas najchętniej spędza z bliskimi, lubi też czytać książki.
DIETRICH SCHROEDER, ma 48 lat, od 19 lat pracuje w regionalnym dzienniku Maerkische Oderzeitung. Zajmuje się głównie tematyką polsko-niemiecką. Rodzina: żona Rosjanka i 5 dzieci. Wolny czas najchętniej spędza z bliskimi, lubi też czytać książki. fot. Beata Bielecka
Rozmowa z Dietrichem Schroederem, dziennikarzem frankfurckiej Maerkische Oderzeitung o wynikach niedzielnych wyborów w Niemczech do Landtagu i Bundestagu.

- CDU zostaje przy władzy, ale zmienia koalicjanta. Będzie rządzić z liberałami z FDP, a nie jak dotychczas z socjaldemokratami z SPD. Co to oznacza?

- Jeszcze nie wiadomo. Ciekawie wygląda natomiast sytuacja w Brandenburgii. Tu wygrała SPD i to oznacza, że w Brandenburgii nadal premierem będzie Matthias Platzeck. Ale z kim obecny rząd landu wejdzie w koalicję trudno przewidzieć. Ma do wyboru albo CDU, która rządzi krajem albo lewicę, która dostała u nas więcej głosów niż chadecy z CDU.

- Co to oznacza dla Polski?

- Premier Platzeck jest przyjacielem Polaków. To on dwa lata temu zaproponował partnerstwo nad Odrą, inicjatywę, która ma doprowadzić do bliższych kontaktów z partnerami zza Odry.

Marszałkowie i wojewodowie z Polski, a także premierzy wszystkich przygranicznych landów spotkali się już w ubiegłym roku w Poznaniu, a w styczniu mają się spotkać w Poczdamie.

Ale dla SPD stosunki z Polską to nie jest teraz temat numer jeden, bo ma sporo problemów. Wynik wyborów to wielka klęska tej partii i trzeba będzie znaleźć sposób na rządzenie w Brandenburgii, w sytuacji gdy w Bundestagu SPD będzie w opozycji.

- Sytuacja w Niemczech nie jest najłatwiejsza, bo kryzys na świecie mocno dał w kość gospodarce...

- No właśnie. Ostatni rząd przyjął antykryzysowy program, który doprowadził do bardzo dużego zadłużenia. W przyszłym roku ma ono wynieść 100 mld euro. Takiego zadłużenia nie było w historii RFN od II wojny światowej. Jest ono osiem razy większe niż zadłużenie Polski!

Poza tym rośnie bezrobocie. Szacuje się, że niedługo bez pracy będzie 4 mln osób (obecnie jest to 3,2 mln osób- przyp. red.). Tak wielkie zadłużenie wynika m.in. z tego, że stary rząd próbował walczyć z kryzysem przeznaczając ogromne pieniądze na dopłaty dla firm (do 40 proc. wielkości wynagrodzenia), żeby zapobiec zwolnieniom. Pieniądze na ten cel już się kończą, więc bezrobocie będzie rosło.

Nie ma już też pieniędzy na dopłaty do kupna nowych samochodów (za oddanie na złom starego auta i kupno nowego rząd dopłacał Niemcom 5 tys. euro, co miało ożywić branżę motoryzacyjną- przyp. red).

- Jak w Brandenburgii wypadły partie skrajnie prawicowe, które bazują na niezadowoleniu społecznym?

- Ani NPD ani DVU nie weszły do Landtagu i to jest oczywiście dobra wiadomość dla Niemców, ale też dla Polaków (przed wyborami NPD wywiesiła w niektórych niemieckich miastach plakaty, podżegające do nienawiści wobec Polaków- przyp. red.).

DVU była 10 lat w Landtagu, a teraz dostała 1,2 proc. głosów. To prawdopodobnie skutek sporu z NPD. Obie partie miały dotychczas układ, że nie wchodzą sobie w drogę. Ale NPD uznała, że DVU jest w Brandenburgii za słaba i postanowiła też, po raz pierwszy, wystawić swoich kandydatów. Zdobyła 2,5 proc. głosów.

Jak będzie w przyszłości nie wiadomo, bo patrząc na Meklemburgię i Saksonię, gdzie NPD ma swoich przedstawicieli w Landagach, nie można powiedzieć, że mamy na zawsze problem z głowy. Tym bardziej, że kryzys nadal trwa i jego skutki będziemy nadal odczuwać. To będzie pożywką dla skrajnej prawicy.

- Te wybory pokazały, że coraz mniej Niemców interesuje się tym, kto będzie rządził...

- Tak, frekwencja wyborcza była najniższa od zakończenia II wojny światowej. Wyniosła 72 proc. podczas gdy pięć lat temu do urn poszło 77 proc. Niemców.

- Jak wyniki wyborów komentowane są we Frankfurcie?

- U nas najmocniejszą partią jest lewica, w zachodnich landach zwyciężyli chadecy. Mamy trochę obaw, że 20 lat po zjednoczeniu Niemiec znowu jest podział na Wschód i Zachód. To nie jest dobre dla kraju.

Poza tym dotychczas mieliśmy dwie silne partie narodu: SPD i CDU. Porażka SPD w tych wyborach pokazuje, że człowiek z lewicowymi poglądami ma dziś problem, kogo wybrać. SPD będąc w poprzednim rządzie w koalicji z CDU za daleko odeszła od lewicowych korzeni. Poszła na kompromis m.in. w sprawie ustaw dotyczących rynku pracy.

Teraz łatwiej zwolnić ludzi, a zasiłki dostaje się tylko przez rok. To się Niemcom nie podoba. SPD też ponosi za to odpowiedzialność, bo przez ostatnie 11 lat rządziła najpierw z Zielonymi a potem z CDU. Poza tym przed tymi wyborami zachowała się dziwnie. Jej głównym hasłem było to, że nie chce koalicji z czarnymi z CDU. Powiedziała czego nie chce, ale nie powiedziała nic poza tym. I to ją zgubiło.
Mamy więc w tej chwili skomplikowaną sytuację polityczną a rząd stoi przed wielkim wyzwaniem, jak poradzić sobie z kryzysem. Nie będzie łatwo.

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska