Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziewięcioosobową rodzinę z małymi dziećmi czeka eksmisja z "socjalki"

Michał Iwanowski 0 68 324 88 12 [email protected]
Jolanta Malis ze swoją rodziną nie może już liczyć na litość administratora budynku i władz miasta.
Jolanta Malis ze swoją rodziną nie może już liczyć na litość administratora budynku i władz miasta. fot. Marek Marcinkowski
Opisany przez nas w ub. tygodniu dramat rodziny Malisów z Nowej Soli najprawdopodobniej zakończy się ich przeprowadzką do budynku socjalnego o najniższym standardzie. Miasto szykuje pozew o eksmisję.

Sytuacja państwa Malisów jest dramatyczna. Przypomnijmy: w jednopokojowym lokalu o powierzchni 37 m kw już mieszka siedem osób: pani Jolanta, jej dwie córki, w tym jedna z dwójką swoich dzieci oraz dwoje młodszych dzieci pani Jolanty. Ale właśnie na świat przyszedł jej kolejny wnuk. I jakby tego było mało - do pokoju ma się wprowadzić jeszcze jej syn, który wychodzi z aresztu. Razem będzie więc dziewięć osób. Córka pani Jolanty - Magdalena, która ma już dwoje niemowląt, nie wytrzymała ścisku. Włamała się do sąsiedniego pustego pokoju w budynku socjalnym i nielegalnie mieszka.

Był lód na szybach

Pani Jolanta już kiedyś została wyeksmitowana, ponieważ na Malisów skarżyli się sąsiedzi. Uzbierała się gruba teczka takich skarg: awantury, śmiecenie, zakłócanie cieszy itp.

Po eksmisji, przez ponad rok Malisowie mieszkali w najgorszym budynku socjalnym, przy ul. Wyspiańskiego. W budynku panowały nieludzkie warunki. W trakcie surowej zimy miasto nie ogrzewało budynku, na szybach okien była kilkucentymetrowa skorupa lodu. Powodem były zaległości lokatorów w opłatach. Miasto twierdziło, że nie będzie ponosić kosztów, skoro ludzie nie płacą. Dopiero w styczniu br., po opisaniu sprawy przez "GL", odezwał się do nas wstrząśnięty owym dramatem darczyńca, który kupił tym ludziom węgiel za własne pieniądze. Wtedy miasto odpaliło kotłownię.

Niepoprawni dłużnicy

Tymczasem pani Jolanta cały czas wydeptywała ścieżki do magistratu, prosiła o litość. Aż w końcu władze miasta przyznały jej większy pokój w budynku o lepszym standardzie, przy ul. Wróblewskiego. Warunki nie były złe. Na jedną osobę przypadało przepisowe 5 m kw., zimą było ciepło, a w kranie nawet ciepła woda.

Ale wtedy na świat przyszły kolejne wnuki pani Jolanty. Kobieta przyznaje, że znów przestała płacić czynsz i urosły jej spore zaległości. Na domiar złego - jej córka nielegalnie zajęła sąsiedni pokój. W ub. tygodniu opisaliśmy sprawę i wówczas prezes miejskiego Zakładu Usług Mieszkaniowych Roman Borowiecki zapowiedział zgłoszenie sprawy na policję. W piątek, po naszym artykule, stwierdził ponadto, że skieruje do sądu pozew o eksmisję Malisów z budynku przy Wróblewskiego.

Luksusu nie będzie

- Powody ku temu są wystarczające - wylicza Borowiecki. - Po pierwsze zalegają oni z płatnościami czynszu. Po drugie umowa najmu wygasła i zajmują pokój bez tytułu prawnego. Po trzecie, zajęli bezprawnie sąsiedni pokój, który był zarezerwowany dla innych mieszkańców Nowej Soli. Będziemy więc robić wszystko, by zgodnie z przepisami wyprowadzić ich do innego budynku o niższych standardach.

Wygląda na to, że państwo Malisowie z powrotem trafią do budynku przy Wyspiańskiego, cieszącego się złą sławą. Chyba, że procedura eksmisyjna potrwa tak długo, że miasto wcześniej zdąży wybudować nowe mieszkania socjalne, które planowane są na peryferiach miasta. Ale tam luksusów też nie będzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska