Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Uczestnicy pogrzebu to kanalie! - grzmiał ksiądz. Dlaczego nie było mszy za Jana Stachurskiego?

don
Jan Stachurski spoczął na tym niewielkim cmentarzu w Kotli
Jan Stachurski spoczął na tym niewielkim cmentarzu w Kotli fot. Dorota Nyk
- Niech ci ludzie nie robią szumu. To są kanalie - nie oszczędzał w słowach proboszcz parafii w Kotli Apolinary Dereń. Kto jest według niego kanaliami? Uczestnicy pogrzebu.

- Koniecznie musicie się zająć tą sprawą - do redakcji przyszedł głogowianin. Po cierpieniach w szpitalu zmarł jego dobry znajomy, Jan Stachurski, który pracował w głogowskich wodociągach. Pogrzeb był 10 lipca, przyszło prawie 500 osób. Odbył się w Kotli, ale odprawiał mszę ksiądz z Głogowa, bo zmarły był z Zabiela.

- Po miesiącu zadzwoniłem do wdowy, żeby zapytać, kiedy będzie msza za duszę zmarłego. Okazało się, że nie będzie, bo pieniędzy zebranych z tacy nie ma - mówi zdenerwowany przyjaciel zmarłego. - My uczestnicy pogrzebu uważamy, że gospodyni księdza z Kotli ukradła tacę.

Była im to winna

Marianna Stachurska, wdowa, do dziś nie może się otrząsnąć. Najpierw ta tragedia z mężem, który odszedł nagle i w cierpieniach. A potem dobiła ją jeszcze sprawa z tacą.
Okazało się, że do kościoła w trakcie mszy przyszła gospodyni proboszcza z Kotli i zabrała tacę. Wdowa poszła do gospodyni zapytać dlaczego. - Byłam to winna ludziom, którzy uczestniczyli w pogrzebie mego męża i dawali hojną tacę - mówi M. Stachurska. - Gospodyni powiedziała mi, że pieniędzy nie ma, że wpłaciła je na konto.

Wdowa czekała tydzień, dwa. Myślała, że może ksiądz z Kotli odprawi mszę za duszę jej męża. Nie odprawił. W kolejnym tygodniu po mszy zaczepiła ją gospodyni księdza. Powiedziała, że ma dla niej ponad 400 zł. - Nie wzięłam. Powiedziałam, że to nie ta taca. 400 zł to dała sama najbliższa rodzina - mówi wdowa.

Same kanalie

Poszła na rozmowę do proboszcza. - Ksiądz przyjął mnie zimno. Na koniec poprosił o numer telefonu - opowiada.

Po kilku dniach gospodyni przekazała te ponad 400 zł parafii kolegiackiej w Głogowie. Wdowa zrobiła listę uczestników pogrzebu. 425 osób musiało dać co najmniej 1.800 zł. A to przecież nie wszyscy.
- Te pieniądze były w intencji mojego męża - mówi pani Marianna. - Teraz czekam na emeryturę. Mam niewielką, ale dam z niej na mszę za duszę męża.

Rzecznik prasowy kurii diecezji zielonogórsko-gorzowskiej ks. Andrzej Sapieha tłumaczy, że taca przeważnie zostaje w tym kościele, w którym została zebrana. Powinna być przeznaczona na jego utrzymanie. - Zbieranie pieniędzy na mszę za duszę zmarłego jest lokalnym zwyczajem. Na przykład w dużych miastach tego się nie stosuje - twierdzi. - Jednak w takim przypadku jak ten, księża mogą uzgodnić między sobą, co zrobić z pieniędzmi.

Rozmawialiśmy z księdzem proboszczem z Kotli. Był niezadowolony, że interesujemy się tą sprawą.
- Jest zasada, że taca zostaje na kościół - stwierdził ks. Apolinary Dereń. To dlaczego parafii w Głogowie oddał 400 zł? - Bo tyle było - odpowiedział. - Ta kobieta to jest kanalia - podsumował.
- Jak ksiądz może tak mówić o wieloletniej parafiance ? Ona przecież działała na prośbę uczestników pogrzebu, którzy poczuli się oszukani - pytamy.
- To są takie kanalie jak ona - odpowiedział.

Czy ksiądz powinien nazwać kogoś kanalią? - Na pewno nieładnie postąpił - powiedział rzecznik kurii diecezji zielonogórsko-gorzowskiej ks. Andrzej Sapieha. - Nie powinien użyć takiego słowa. Trzeba by go zapytać, dlaczego tak powiedział, być może miał powód. Ale ja nie popieram czegoś takiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska