Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszaj się, ruszaj!

Tatiana Mikułko
Andrzeja Wronkowskiego spotkaliśmy w środę po 8.00 na stadionie lekkoatletycznym. Biega codziennie, bo inaczej już nie potrafi żyć.
Andrzeja Wronkowskiego spotkaliśmy w środę po 8.00 na stadionie lekkoatletycznym. Biega codziennie, bo inaczej już nie potrafi żyć. Fot. Kazimierz Ligocki
Pani Halina, lat 55, chodzi z kijkami, bo chce zrzucić kilogramy. Pan Andrzej, lat 43, biega codziennie, bo nie wyobraża sobie siebie z brzuszkiem przed telewizorem. Paweł i Przemek, obaj po trzydziestce, chcą spróbować swoich sił w maratonie. Coraz więcej gorzowian się rusza, bo to zdrowe, ale też modne.

Spotkasz ich na stadionie lekkoatletycznym, w parku Kopernika, w parku Słowiańskim, wzdłuż ul. Słowiańskiej, wokół jeziora Kłodawskiego, na polnej ścieżce do Różanek, obok ogródków działkowych Kolejarz... W zasadzie wszędzie, bo nawet przy ruchliwej ulicy Kosynierów Gdyńskich.

Biegają sami, w parach, z psem lub słuchawkami na uszach. Chodzą z kijkami, jeżdżą na rolkach lub rowerze. Mają na sobie przylegające, oddychające koszulki i spodenki (pewnie bielizna i skarpetki też nie przepuszczają potu) lub stary, sprany i wyciągnięty t-shirt. Wszyscy noszą dobre buty, bo to podstawa jeśli nie chce się przy byle truchcie nabawić kontuzji. I prawie wszyscy rozgrzewają się przed i rozciągają po.

To efekt poradników sportowych, programów telewizyjnych, audycji radiowych i artykułów w gazetach. Bo ruch jest teraz w modzie. Nie wypada nic z sobą nie robić. Warto wstać z kanapy, a powodów do tego są tysiące.

A przed pracą jest zaprawa

- Do 40. byłam szczuplusieńka. Nie musiałam nic robić. Żadnych diet, żadnych ćwiczeń. Koleżanki mi zazdrościły. No i skończyło się. Nie wiem, czy to hormony, czy tak już człowiek ma, że w pewnym wieku zaczyna tyć. W krótkim czasie wzbogaciłam się o 10 kg. W moim wieku nie tak prosto to zrzucić i stąd te kijki - opowiada nam Halina Śliwińska, lat 55. Energicznie maszeruje trzy razy w tygodniu, obowiązkowo też w weekend. Zaczęła trzy miesiące temu, gdy w maju dostała od dzieci na urodziny zestaw do nordic walking.

Andrzej Wronkowski, lat 43, biega, pływa, jeździ rowerem. Gdy wypadnie mu weekend bez ćwiczeń, czuje się jakoś dziwnie, jakby czegoś mu brakowało. Na basen zabiera ze sobą córki, na rower czasami da się namówić żona, choć w zasadzie nastawiona jest antysportowo.

Pan Andrzej dba o formę z powodów zawodowych, bo jest żołnierzem, ale i zdrowotnych. - Dziesięć lat temu, po 12 latach, rzuciłem palenie. Zacząłem wtedy truchtać. Po kilometrze musiałem robić przerwę, bo brakowało mi tchu. Teraz spokojnie biegam 5-6 km. Na stadionie jestem cztery razy w tygodniu - mówi pan Andrzej. Teraz jest urlopie (zbliża się wyjazd nad morze i już planuje, że będzie trenował rano na plaży), ale gdy pracuje, codziennie ma żołnierską zaprawę. - Takie wymogi. Musimy być w formie. Ale ja nie poprzestaję tylko na zaprawie. Ruszam się też po pracy, by mieć jeszcze lepszą kondycję. Nie wyobrażam sobie siebie z brzuszkiem i przed telewizorem - dodaje pan Andrzej.

Jak poranna toaleta

Pawła i Przemka, obaj po trzydziestce, łączą interesy i bieganie. Na wspólnym treningu (biegają dwa razy w tygodniu po 8-10 km) omawiają sprawy służbowe. Do biegania podchodzą profesjonalnie - amortyzujące buty, oddychające koszulki z logo imprezy biegowej, w której brali udział, pulsometry na rękach. - Nie chodzi o to, by biec, ile sił w nogach, ale by konsekwentnie realizować plan. A my chcemy wystartować jesienią w maratonie. Tu chodzi o to, by budować formę i by bieganie sprawiało przyjemność - tłumaczy Paweł. Oprócz wspólnych treningów każdy z nich biega sam. Przemek przy ulubionej muzyce, która daje mu kopa. - U2 sprawia, że przebieram nogami, choć już nie mam na to sił - mówi. Paweł słuchawek nie bierze. Lubi się podczas biegu zresetować, oczyścić umysł. Wtedy odpoczywa. - Już nie potrafiłbym żyć bez sportu. To jest tak naturalne jak poranna toaleta - mówi chłopak.

Co się stało, że coraz więcej z nas wyległo na ulice, na stadiony, do parków i biega, skacze, po prostu się rusza? Zdaniem Haliny Kunickiej, kulturystki, właścicielki klubu fitness, to zmiana świadomości. - Ludzie zrozumieli, że o zdrowie i dobre samopoczucie trzeba zadbać samemu. Dzięki ćwiczeniom i diecie możemy uniknąć wielu chorób. Jeśli lepiej nam ze sobą, podoba nam się nasze ciało, to i lepiej czujemy się psychicznie, radośniej podchodzimy do świata - mówi nasz ekspert.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska