Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzielnicowy straszył 17-latka prokuratorem, bo ten... grał na trąbce

Anna Białęcka
Sebastian ćwiczy w domu grę na trąbce. – Najwyżej godzinę, dwie dziennie – zapewnia nastolatek
Sebastian ćwiczy w domu grę na trąbce. – Najwyżej godzinę, dwie dziennie – zapewnia nastolatek fot. Anna Białęcka
- Życie w tym miejscu, w takim sąsiedztwie jest straszne - mówi Dariusz Bobowski. - Ale na pewno nie damy się zastraszyć pijaczkom i złodziejom. Najgorsze, że policja traktuje to tak lekko.

Rodzina mieszka na osiedlu Piastów Śl., w bloku przy ul. Piasta Kołodzieja. Tworzą zespół rodzinny Darius Band. Rodzice grają na różnych imprezach, czasami na koncertach, czasami na weselach. Dzieci także muzykują, mają za sobą szkoły muzyczne.

Ćwiczył w biały dzień

Kilka dni temu D. Bobowski poskarżył się komendantowi policji na dzielnicowego. Co się stało? - Mój 17-letni syn ćwiczył w domu grę na trąbce. Było około 16.50, gdy do drzwi zapukał dzielnicowy - opowiada mężczyzna.

- Nastraszył syna mandatem, sądem grodzkim, prokuraturą. Zachowywał się skandalicznie. Chodziło o to, że któryś z sąsiadów zawiadomił policję, poskarżył się, że granie syna zakłóca mu spokój. Po takim telefonie, w biały dzień, około godz. 16.00, policja zareagowała niemal natychmiast. Potraktowali to jak przestępstwo. Szkoda, że w innych sprawach nie są tacy szybcy.

Rodzice są zbulwersowani postawą sąsiadów, a przede wszystkim policjanta. - Czy ćwiczenie na instrumencie, w biały dzień, to powód do policyjnej interwencji w domu, pod nieobecność rodziców? - pytają.

To nie to samo co gitara

I opowiadają o swoim synu: - Gra w trzech orkiestrach dętych, między innymi górniczej i hutniczej, jest uczniem szkoły muzycznej II stopnia. Musi ćwiczyć, to nie jest przestępstwo.

Policja uważa, że zachowanie dzielnicowego było standardowe. - Jeden z lokatorów bloku powiadomił nas, że gra na trąbce zakłóca mu spokój - mówi rzecznik policji Bogdan Kaleta. - Policjant udał się pod wskazany adres i pouczył młodego człowieka, jakie mogą być konsekwencje. Nikogo nie straszył. Wykonywał swoje obowiązki. Skarga pana Bobowskiego zostanie oczywiście zbadana i rozpatrzona. Potrzeba na to czasu. Gra na trąbce to nie to samo, co gra na gitarze, może przeszkadzać. Życie w bloku wymaga od lokatorów pewnych kompromisów, szanowania potrzeb innych.

Z obrożą na szyi?

Pytamy sąsiadów. - To dziwna rodzina - mówi jedna z kobiet. - Wystarczy popatrzeć na ich dzieci. Kto to widział, żeby dziewczyna nosiła na szyi obrożę, jak jakiś pies. Trąbka tak bardzo nam nie przeszkadza, ale pan Bobowski to potrafi wiercić w ścianach nawet o 21.00. Raz tak było.

- Owszem słyszę, jak ten chłopak gra na trąbce, ale mnie to nie przeszkadza. Robi to w dzień, nie dłużej niż godzinę dwie i nie codziennie - mówi starsza kobieta. - To dobra rodzina, dbają o dzieci.
- Myślą, że są lepsi - mówi podchmielony mężczyzna przed blokiem. - Facet ciągle się nas czepia. Taki cwaniaczek z niego.

Zastraszyć się nie damy

- Już po tym zdarzeniu z trąbką i dzielnicowym wychodziłam z dziećmi z budynku - opowiada Jolanta Bobowska. - Stało dwóch mężczyzn pod blokiem, znam ich z widzenia. Usłyszałam wtedy, że wiedzą który jest nasz samochód i że trzeba go spalić. Normalni ludzie tak się zachowują? Policja mówi, ze życie w bloku wymaga pewnych kompromisów. Czy taki zachowanie, to jest właśnie kompromis?

Bobowscy opowiadają i o innych zdarzeniach: o zarysowanym aucie, o zaczepianiu dzieci przez osiedlowych meneli, o piciu pod blokiem, o hałasach nocnych, o sikaniu w biały dzień pod osiedlowymi krzakami, o przekleństwach pod adresem rodziny. - Czy takie zachowanie, to według policji jest standard współżycia ludzi? W takich przypadkach, gdy powiadamiamy policję, są bardzo pobłażliwi i wyrozumiali. Na przykład jak jadą z interwencją do pijaczków, to robią to tak, by całe osiedle ich widziało. Gdy dojeżdżają na miejsce, wszyscy zdążą pochować się w blokach. I sprawy nie ma.

Chcą przeprosin

O tym wszystkim, nie tylko o złym potraktowaniu syna przez dzielnicowego, D. Bobowski napisał w skardze do komendanta policji. - Skarga zostanie zbadana i rozpatrzona - zapewnił nas rzecznik policji. - Jak już mówiłem, to wymaga czasu.
Rodzina nie do końca w to wierzy. - Gdyby komendant uznał moje oburzenie za nieuzasadnione, proszę go by poradził mi, gdzie z moją skargą powinienem się udać, do którego ministerstwa? Chcę by policja zachowywała się właściwie wobec mojej rodziny. A za straszenie mojego syna żądam przeprosin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska