Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szlakiem książąt piastowskich. Czy Gorzów miał być militarną odpowiedzią Branderburczyków na piastowski Santok?

Henryka Bednarska 0 95 722 57 72 [email protected]
fot. Kazimierz Ligocki
Ok. 1,5 km murów obronnych otaczało średniowieczny Gorzów. Wybudowanie umocnień nakazał brandenburski margrabia Jan już w dokumencie lokacyjnym miasta z 1257 r. Dwieście lat później gród próbowali zdobyć Polacy z Santoka. Ale się nie udało.

DOM KATA STAŁ PRZY UL. ZAUŁEK

DOM KATA STAŁ PRZY UL. ZAUŁEK

Landsberg miał szacowną instytucję kata. Choć urząd ten działał w mieście od XV w., to jednak pierwsze zapiski o urzędzie kata pochodzą z 1641 r. Wówczas to mistrz katowskiego rzemiosła Mathias Lentze podbierał z ratusza wynagrodzenie roczne w wysokości 24 talarów, płatnych w dwóch ratach po 12 talarów. W latach 1645-46 magistrat wybudował dla kata dom wraz ze stajnią. W XVII wieku do obowiązków kata poza wymierzaniem sprawiedliwości należało też wyłapywanie bezpańskich psów włóczących się po okolicy. Kat miał swój dom przy dzisiejszej ul. Zaułek, tuż przy murze miejskim.

- Tu w średniowieczu kończyło się miasto - staje na środku chodnika regionalista Jerzy Zysnarski. Zatrzymaliśmy się przed resztkami muru obronnego, tyłem do łaźni miejskiej. Przechodząc setki razy obok tego miejsca, zupełnie nie zdajemy sobie z tego sprawy, że fragment, który pozostał, ma siedem wieków! Bo zorganizowanie miasta Landisberch Nova zlecił margrabia Jan dokładnie 2 lipca 1257 r. I najpierw otoczyły go umocnienia drewniane, później kamienno-ceglane.

Czy gród miał być militarną odpowiedzią Branderburczyków na polski Santok, ważny ośrodek i siedzibę kasztelani, oddaloną w linii prostej o dziesięć kilometrów? Jedne źródła mówią, że tak, choć dowodów na to nie ma. - Miasto postanowiono założyć na wieść o śmierci księcia Przemysła I, który przyobiecał rękę córki Konstancji i połowę kasztelani santockiej margrabicowi Konradowi. Chodziło o to, by przez politykę faktów dokonanych zapobiec zerwaniu zaręczyn - mówi Zysnarski.

Mury na 4,5 m

TU STAŁ ZAMEK ZDOBYTY PRZEZ MIESZCZAN

Miasto miało zamek. Stał w południowo-wschodniej części, dziś to mniej więcej żłobek przy Obotryckiej. Był murowany, podpiwniczony, wzmocniony wieżami. Krzyżacy rozbudowywali go w latach 1443- 1450. Cztery lata później mieszkańcy wtargnęli na zamek i go częściowo zniszczyli. Dewastowali głównie to, co mogło pomóc w osłabieniu jego militarnej funkcji. Chodziło o ukrócenie dominacji zamku nad miastem. Mieszczanie wkroczyli, gdy w zamku już nie było Krzyżaków i jeszcze - nowej załogi. Później był on rezydencją elektorskich urzędników. Przestał istnieć na początku XVIII wieku.

Miasto otoczyły mury. Idziemy ich szlakiem. - Drewniane umocnienia z polecenia margrabiego Jana miały być gotowe już na św. Marcina, czyli 11 listopada - opowiada Zysnarski. Dopiero w latach 1321-1325 zamieniono je na mur kamienno-ceglany. Podobno stosowano zaprawę, w której skład wchodziły ptasie jaja i gaszone wapno zalewane krwią zwierząt lub ich odpadami. Mury pięły się wysoko, miały 4,5 m.

Od fragmentu, który się zachował, umocnienia szły w kierunku obecnego magistratu. Przebiegały gdzieś w jego połowie. Obrys wewnętrzny muru wyznaczają dzisiejsze uliczki Zabytkowa, Zaułek i Strzelecka. Wychodzi na to, że na wysokości wejścia do sali sesyjnej znajdowała się brama Santocka, jedna z dwóch istniejących w średniowiecznym Gorzowie.

- Brama to był słaby punkt umocnień. Im ich mniej, tym lepiej - tłumaczy regionalista. Wokół muru, także więc za bramą Santocką znajdowała się fosa. Być może w tym miejscu jest dziś ulica Herberta, na którą wraz z regionalistą zerkamy z Sikorskiego.

Santocka twierdza

POLSKI PODSTĘP SIĘ NIE UDAŁ

W okresie wojny z Krzyżakami Polacy z Santoka pod wodzą Stanisława Ostroroga próbowali zdobyć miasto podstępem. Było to rankiem 21 grudnia 1435 r. Na trzy wozy Polacy załadowali mocno uzbrojonych ludzi, po czym przykryli ich... połaciami słoniny. Udawali, że jadą na targ. Tak udało im się przebyć bramę zewnętrzną, tzw. przedbramie. Wpadli w gardzieli, gdzie odkryli ich strażnicy krzyżaccy. "Główną bramę miejską zamknęli, w czym moi bracia Krzyżacy i inni ludzie pomogli i Polacy od bramy zostali odpędzeni, a miasto z pomocą bożą ocalało" - pisał wójt do Wielkiego Mistrza.

Brama Santocka pełniła niesamowicie ważną rolę obronną. Za nią droga biegła na wschód i rozchodziły się te na południe i północ. Na wschód - dzisiejszą Warszawską wiodła na Czechów do Santoka, na północ do Strzelec Krajeńskich (dziś Walczaka), na południe - w stronę brodu, rzeki, przeprawy mostowej i aż na Śląsk. Most znajdował się na Warcie na wysokości ulic Cichońskiego i Grobla.

- Był podwójnie zwodzony. Połowa mostu należała do Polaków, połowa do Branderburgii. Zachowały się dokumenty, w których spisano zeznania świadków z procesu granicznego z 1422 r. Twierdzili, że pamiętają słupy graniczne, które stały na środku rzeki - opowiada Zysnarski.

Brama Santocka składała się z dwóch części: właściwej z nadbudowaną wieżyczką i przedbramia. Obie części łączyła tzw. gardziel albo szyja. - W gardzieli nad dwoma ciekami były dwa mostki, w tym na pewno jeden zwodzony - Zysnarski tłumaczy mocny system obronny miasta. To właśnie pod tę bramę w 1433 r., w okresie kolejnej wojny polsko-krzyżackiej, podszedł razem z wojskami polskimi i husyckimi wojewoda Ostroróg.

- Rozbił obóz gdzieś w okolicach dzisiejszego ronda Santockiego i oblegał miasto. Ostrzeliwano je zapalonymi kulami, w efekcie jego czwarta część spłonęła - mówi Zysnarski, gdy idziemy na zachodnią część średniowiecznego grodu. Ostroróg jednak miasta nie zdobył.

Przy Młyńskiej spokojnie

Na zachodzie istniała brama Młyńska, chroniła miasto od strony Kostrzyna. Znajdowała się mniej więcej w połowie Domu Usług. - Nazwę bramie dał czterokołowy młyn zbudowany już w chwili lokacji miasta. Stał 700 lat - stwierdza regionalista i wskazuje jego miejsce. To narożnikowy budynek ulic Sikorskiego i Młyńska (a jakże!), w którym na parterze jest sklep Rossmann.

Brama Młyńska nie była już tak rozbudowana jak Santocka. - Jak wynika z dostępnych dokumentów, tu nic wielkiego się nie działo - mówi Zysnarski. Od południowej strony naturalną rubieżą obronną ówczesnego Gorzowa była Warta i tu też stało mniej baszt niż gdzie indziej. Trzecią bramę, Mostową, wybudowano nie później niż w XVI wieku.

O mury obronne, bramy troszczyli się kolejni władcy miasta. Na umocnienia szły pieniądze z ceł, a po wielkim pożarze w 1350 r. mieszkańców zwolniono nawet z wszelkich opłat, byle tylko odnowili fortyfikacje. Mury skutecznie chroniły miasto aż do 1631 r., kiedy zdobyli je Szwedzi. Ale wtedy, w dobie armat, ich militarna rola była już nieduża. Zamiast naprawiać mury zaczęto budować szańce.

Żużlowiec na murze wciąż dosiada motocykla

(fot. fot. Kazimierz Ligocki)

Niemal dokładnie, gdzie przebiegał średniowieczny mur, stoi pomnik żużlowca Edwarda Jancarza. Odsłonięto go w 2005 r. Gorzowianin jest pierwszym żużlowcem na świecie, któremu postawiono pomnik. Urodził się w 1946 r. Był brązowym medalistą mistrzostw świata, a w finałach tej imprezy startował aż 11 razy. Zdobył dwa srebrne i dwa brązowe medale w mistrzostwach świata par i sześć medali mistrzostw Polski. W 1992 r. został zamordowany przez drugą żonę. Ugodziła go nożem. W Gorzowie rozgrywany jest memoriał jego imienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska