Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dworzec PKP w Międzyrzeczu mógł runąć na ludzi. Prokuratura oskarżyła dwie osoby

Dariusz Brożek 095 742 16 83 [email protected]
W piątek robotnicy z Poznania zabezpieczali dach plandeką z brezentu. To jednak doraźne rozwiązanie. Zrujnowany budynek trzeba po prostu odbudować, ale kolej już tego nie zrobi. Chce go sprzedać.
W piątek robotnicy z Poznania zabezpieczali dach plandeką z brezentu. To jednak doraźne rozwiązanie. Zrujnowany budynek trzeba po prostu odbudować, ale kolej już tego nie zrobi. Chce go sprzedać. Fot. Dariusz Brożek
Do sądu rejonowego w Międzyrzeczu wpłynął akt oskarżenia przeciw dyrektorom PKP z Poznania. Prokuratura zarzuca im doprowadzenie dworca do stanu ruiny i stworzenie zagrożenia dla pasażerów. Śledztwo zdopingowało urzędników do zabezpieczenia sypiącego się budynku.

Dach stacji kolejowej spłonął w lipcu 2007 r. Od pożaru mijają właśnie dwa lata, ale zdewastowany budynek wciąż szpeci miasto. Mieszkańcy są zbulwersowani biernością PKP.

Śledztwo w tej sprawie wszczęła międzyrzecka prokuratura, która postawiła zarzuty dwóm osobom z Zakładu Nieruchomości PKP w Poznaniu. Dyrektor Roman B. i jego zastępczyni do spraw technicznych Alina S. odpowiedzą przed sądem za stworzenie zagrożenia dla zdrowia i życia pasażerów, którzy korzystali z kasy biletowej w holu budynku oraz klientów znajdującego się tam sklepu.

- Akt oskarżenia wpłynął już do miejscowego sądu. Oskarżeni sprawowali bezpośredni nadzór nad budynkiem i wiedzieli o jego fatalnym stanie technicznym. Nie wykonali jednak poleceń inspektora budowlanego i rzeczoznawcy. I w ten sposób stworzyli zagrożenie dla osób korzystających z dworca - mówi prok. Robert Trela, zastępca prokuratora rejonowego w Międzyrzeczu.

Nawet wiaty nie ma

Kasę w holu dworca zamknięto wiosną br. Od tej pory pasażerowie kupują bilety u konduktorów. - Po miesięczne musimy jeździć do Zbąszynka. A to dodatkowy koszt - skarży się Andrzej Olender z Panowic.

Pasażerowie narzekają, że od dnia zamknięcia kasy i holu muszą czekać na szynobusy na peronach. - nawet wiaty tutaj niema, żeby się schronić przed deszczem i wietrem - skarżą sie Alicja Wojtkowiak i Anna Nawrocka.

Oskarżonym przez prokuraturę urzędnikom grożą kary pozbawienia wolności na okres od sześciu miesięcy do ośmiu lat. Twierdzą, że są niewinni. Efektem prokuratorskiego postępowania jest jednak zabezpieczenie budynku przed deszczem. Wpierw robotnicy zasłonili dyktą powybijane okna, a pod koniec minionego tygodnia pojawiła się tam kolejna ekipa remontowa i położyła na dachu plandekę z brezentu.

Stacja pójdzie pod młotek

Na początku br. Alina S. mówiła ,,GL'', że do Zakładu Nieruchomości PKP zgłosiły się firmy zainteresowane dzierżawą budynku. - Negocjacje zakończyły się fiaskiem. Osoby zainteresowane dzierżawą postawiły warunki, na które nie mogliśmy przystać - wyjaśniała nam w piątek.

Oskarżona urzędniczka przypomina, że jesienią ub.r. PKP ogłosiły przetarg na remont dachu, ale oferty zainteresowanych stron znacznie przekroczyły przeznaczoną na to kwotę. Dodaje, że jeszcze przed pożarem kolej chciała przekazać budynek miejscowym władzom, ale gmina nie była tym zainteresowana.

Dworzec wybudowano w 1885 r. To zabytek. Czy ma się rozsypać? - Jesienią ogłosimy przetarg i do końca roku powinniśmy go sprzedać - zapowiada Alina S.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska