Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki idę na wojnę z funduszem zdrowia

Beata Bielecka 095 758 07 61 [email protected]
Zbigniew Ginter, który mieszka w kostrzyńskim domu pomocy społecznej, przeszedł niedawno operację biodra. - Wymaga stałej opieki - mówi pracownica domu Elżbieta Aniśkiewicz. - Przydałoby się u nas więcej personelu.
Zbigniew Ginter, który mieszka w kostrzyńskim domu pomocy społecznej, przeszedł niedawno operację biodra. - Wymaga stałej opieki - mówi pracownica domu Elżbieta Aniśkiewicz. - Przydałoby się u nas więcej personelu. fot. Beata Bielecka
- Ministerstwo polityki społecznej namawiało, żebyśmy robiły kursy i zakładały firmy. Teraz okazuje się, że NFZ nie ma pieniędzy na podpisanie z nami umów - mówi pracownica domu pomocy społecznej Wiesława Sołtys. - Dokształcałam się pół roku, wydałam prawie 3 tys. zł. Wszystko psu na budę?

Rzecz zaczęłz się od pisma, jakie w lipcu 2008 r. minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak wysłała do starostów i prezydentów miast. Zwracała uwagę, że mieszkańcy domów pomocy społecznej płacą podwójnie za usługi pielęgniarskie (ze składek emerytalno-rentowych i opłat za pobyt w domu pomocy). To przekroczenie dyscypliny budżetowej. Dlatego - podkreślała minister - trzeba wymusić na Narodowym Funduszu Zdrowia, żeby finansował opiekę pielęgniarską.

Wszystko na nic?

Pomysł był taki, żeby pielęgniarki z domów pomocy społecznej założyły własne firmy i podpisały umowy z NFZ. Musiały jednak zrobić kursy z opieki długoterminowej.

- Podjęłam się tego, bo chodziły słuchy, że w przeciwnym razie możemy stracić pracę - opowiada Wiesława Sołtys. Zrobiły to też jej koleżanki.

- Dwa, trzy razy w miesiącu, w ramach urlopu, musiałyśmy jeździć na kilka dni do Gorzowa i się uczyć. Wydałyśmy po 750 zł na kurs (drugie tyle dołożyły izby pielęgniarskie), masę pieniędzy szło na dojazdy, ale najwięcej, bo tysiąc złotych kosztowało nas ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej - mówi. Do tego doszły koszty założenia firmy i zarejestrowania Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej. Teraz okazuje się, że wszystko na nic - dodaje załamana kobieta. Gdy niedawno złożyła niezbędne papiery w NFZ, okazało się, że umowy nikt z nią nie podpisze, bo Fundusz nie ma na te usługi pieniędzy.

Skarga do posła

- Tak rzeczywiście jest - przyznaje rzeczniczka lubuskiego NFZ Sylwia Malcher-Nowak. - W tej chwili nie ma na tę formę świadczeń dodatkowych funduszy.
Prawdopodobnie umowy będą zawierane z pielęgniarkami dopiero w przyszłym roku.

- Ogłosiliśmy jednak konkurs na pielęgniarską opiekę długoterminową na terenie Kostrzyna i czekamy na oferty - dodaje rzeczniczka. Pielęgniarki nie są tym zainteresowane, bo to zawęża im możliwości pracy. - Opieką długoterminową obejmuje się tylko ciężko chorych, a domy pomocy społecznej to nie zakłady opiekuńczo-lecznicze - tłumaczą.

Za pielęgniarkami stoi murem dyrektor kostrzyńskiej placówki Bogusława Strojnowska. - Napisałam w tej sprawie do poseł Elżbiety Rafalskiej, bo dzięki zawarciu przez Fundusz umów z pielęgniarkami pacjenci mieliby lepszą opiekę - podkreśla.

- Pielęgniarki nadal opiekowałyby się mieszkańcami domu, a dodatkowo na ich miejsce można przyjąć nowe osoby. To byłoby cenne, bo mamy coraz więcej starszych ludzi, a na zmianie tylko jedną pielęgniarkę - tłumaczy dyrektorka. - Poza tym pielęgniarki pracujące na swoim zarobiłyby co najmniej dwa razy tyle, co obecnie - dodaje.

Poseł Rafalska, która jest w Komisji Zdrowia i Polityki Społecznej, obiecała zająć się sprawą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska