Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Nie przeliczajcie nas na tony i złotówki! - mówią mieszkańcy gminy Brody

Dariusz Chajewski 0 68 324 88 79 [email protected]
fot. Dariusz Chajewski
W niedzielę mieszkańcy gminy Brody kolejny raz pójdą do urn. Mają zadecydować, czy chcą mieć kopalnię węgla brunatnego. Kilka ostatnich dni to prawdziwa wojna o każdy głos. Po dwóch stronach frontu stanęli przeciwnicy i zwolennicy wielkiej dziury.

Pani Maria z Kumiałtowic ("Nie piszcie nazwiska, wystarczy, że podacie, że byłam sklepową") myśli już o drugim w życiu wysiedleniu. Pierwsze to oczywiście to po wojnie.

- Gdy w 1978 roku robili u nas odwierty, przynieśli mi do sklepu takie kiełbasy węgla i zapytali, czy mam nalewkę - opowiada. - Miałam i dostałam kilka worków węgla. Dobry był, palił się, jak siarka. Wtedy nie myślałam, że przez węgiel tyle zamieszania będzie.

Na początku był "Idol"

Pani Maria z córką Krystyną przyszły na wtorkowe spotkanie w pałacu w Brodach. Miało być o kopalni, a raczej o głosowaniu. Górnicy i energetycy chcieli przekonać mieszkańców, że w niedzielnym referendum należy postawić krzyżyk przy "tak". "Tak" dla budowy kopalni węgla brunatnego. A Kumiałtowice i sąsiednie Węgliny mają pójść na pierwszy ogień.

Na początku spotkania był... "Idol". Pamiętacie ten program, gdzie śpiewały rozmaite talenty, a troje jurorów, z Wojewódzkim na czele, mówiło, że jest na "tak" albo na "nie". Tu też był wojewódzki na czele. Marszałek.

- Nieco się spóźniłem, ale miałem powód - tłumaczył Marcin Jabłoński. - Byłem na spotkaniu w okolicy Dobiegniewa, gdzie odkryto ogromne pokłady gazu i ropy naftowej. Jestem gorącym orędownikiem tych inwestycji. To dla nas wszystkich epokowa szansa. Możecie państwo mieć obawy i wątpliwości, ale porządek prawny Unii zagwarantuje ochronę waszych interesów.

Gwizdy i buczenie towarzyszyły wystąpieniu wójta Zbigniewa Wilkowieckiego, który początkowo był twarzą ruchu oporu przeciwko wielkiej dziurze. Teraz jego twarz spogląda z plakatów. I jest na "tak".

- Ciekawe, w jakiej świątyni natchnienia był wójt, że tak go nagle przekonało - ironizowała Dorota Kruger z Późnej. - Przy wietrznej pogodzie już mamy burze piaskowe, woda znika z naszych studni. A to wpływ kopalń na niemieckim brzegu Nysy.

Bo to nie są róże

Prezes Kopalni Węgla Brunatnego Sławomir Mazurek powtórzył swą ulubioną chyba frazę ogrodniczą. - Wiemy, że kopalnia odkrywkowa to nie jest plantacja róż - stwierdził. - Ale ich hodowcy nie płacą sąsiadom takich pieniędzy.

I wróciliśmy do rachunków. Sumy, które rocznie mają trafiać do samorządów, mogą przyprawić o zawrót głowy - 25,5 mln zł. Do tego tysiąc, dwa tysiące miejsc pracy. I wartość inwestycji - 20 mld zł. Plus oczywiście godziwe odszkodowania dla wysiedlonych, rolników, leśników, rybaków... A po górnikach zostaną kwitnące ogrody, jeziora, a może nawet skocznia narciarska. Słowem: przełom w życiu gminy, która nie łapie się w żadnych rankingach. Ani zamożności, ani gospodarności.

Stąd zgodnym chórem na "tak" był i senator specjalista od energetyki Stanisław Iwan, i starosta Marek Cieślak, który do Żar wpuścił Kronopol, i burmistrz Bogdan Bakalarz, który przegrał już ekologiczną batalię o obwodnicę Lubska...
- Żyjemy w XXI wieku i mamy prawo żyć na tym poziomie - nawoływał radny Tomasz Stojecki.

- Nie wiem, czy gdzieś może być bardziej ekologicznie - dodał Jan Mleczak z Zasieków. - Jeśli powiemy "nie", zbudują nam kopalnie w Gubinie i tak będziemy mieli piach w ustach, a żadnych zysków.

Całkowita dewastacja

Opozycja była znacznie bardziej widoczna. Może za sprawą transparentów "Nie dla kopalni". A może dzięki falom nieprzychylnych reakcji na kolejne "tak" padające zza stołu dla VIP-ów.

- Nie mówmy o degradacji środowiska naturalnego, mówmy o jego całkowitej dewastacji - grzmiał inicjator referendum Paweł Mrowiński. - A nasze lasy, grunty, zbiorniki, podziemne wody, które są rezerwuarem wody pitnej dla znacznej części województwa? Najbogatszymi gminami w Polsce są te, które opierają swoją gospodarkę o turystykę.

Ale istotne było jedno pytanie Mrowińskiego. Dotyczyło prywatyzacji naszych kopalń i nabycia akcji przez Vaterfall. Ta firma ma kopalnie i elektrownię na drugim brzegu Nysy i pewnie nie będzie w jej interesie budowa energetycznych bloków tuż obok. Tylko węgiel. Satysfakcjonującej odpowiedzi nie było.

Michał Kupczyk działa w ruchu, który broni przed wpływem kopalni jezioro Gopło. Prosił, aby nikt mu nie wmawiał, że odkrywkowa metoda wydobywania węgla jest nowoczesna. To technologia dla biedaków.

- Od najmłodszych lat uczę dzieci szacunku dla przyrody, doświadczeń kulturowych i zapewniam, że można pogodzić ekologię z rozwojem ekonomicznym. Czy to były tylko puste słowa? - pytała Ilona Gawlińska, nauczycielka z Brodów

Jeśli "tak", jeśli "nie"

Co się stanie, gdy w Brodach powiedzą "tak"? Jakieś 6 tys. ha trafi pod koparki, które będą wydobywały 15-16 mln ton węgla rocznie. Do tego gigantyczna elektrownia.

A gdy powiedzą "nie"? Czy wynik referendum będzie wiążący? - Rada postąpi zgodnie z wolą mieszkańców - zapewnia Wilkowiecki. - Czyli zrezygnujemy z inwestycji. Przynajmniej na pewien czas.

Prawdopodobnie - o ile nie dojdzie do referendum w gminie Gubin, a na to się zanosi - kopalnia powstanie tylko na jej terenie. Elektrownia będzie mniejsza lub nie będzie jej wcale...

- Mamy świadomość, że powstrzymanie inwestycji tylko w Brodach niewiele zmieni i bardzo się cieszymy, że grupa ludzi chce doprowadzić do referendum także w gminie Gubin - tłumaczy Mrowiński. - Nawet jeśli przegramy, nie oznacza to, że wjadą koparki. Mamy obszar wpisany do rejestru Natura "2000" i to może być nowa Rospuda. Porównajmy wpływ na środowisko naturalnej drogi i wielkiej dziury...
Mrowiński i Wilkowiecki apelują o obywatelską postawę. Niech pójdzie do urn jak najwięcej osób. Niech to będzie egzamin z demokracji.

I tak zrobią, co chcą

Ściany pałacowej sali, w której trwało spotkanie, aż drżały od emocji. Kilkaset metrów dalej, na ulicy w Brodach, życie płynęło jak co dzień. Przechodnie wiedzieli o spotkaniu, ale nawet nie przyszło im do głowy, by w nim uczestniczyć.
- Przecież to całe referendum, te wszystkie spotkania to pic na wodę i fotomontaż - wzrusza ramionami Henryk Malicki. - I tak władza zrobi, co będzie chciała. Co, państwo ma pozwolić, abyśmy bez prądu żyli?

Pani Maria z Kumiałtowic do całej sprawy podchodzi jakby spokojnie. Patrząc na rozkład jazdy górników rozpisany na dziesiątki lat, zakłada, że wielkiej dziury w miejscu, gdzie stoi jej dom, już nie zobaczy, ale...

- Jeśli ludzi nie oszukają, zapłacą godziwe pieniądze, to pójdziemy na sprzedaż i poszukamy dla siebie nowego miejsca... - mówi.

Zapytaliśmy kilkanaście osób. Wszystkie deklarowały, że chętnie się przeprowadzą. Ale żadna nie myśli o ewentualnym pozostaniu w gminie, powiecie, województwie. Bo nie ma przyszłości. Z kopalnią czy bez...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska