MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Roman Sondej: - Nauczyciel nie może zabiegać o prezent

Redakcja
Roman Sondej. Ma 46 lat, jest lubuskim kuratorem oświaty i radnym PiS w Gorzowie. Z zawodu nauczyciel geografii. Wychowawstwo miał rzadko i w prezencie dostawał kwiaty. - Na dodatek żona jest nauczycielką, więc zawsze solidną wiązankę nosiliśmy do parafialnego kościoła - mówi.
Roman Sondej. Ma 46 lat, jest lubuskim kuratorem oświaty i radnym PiS w Gorzowie. Z zawodu nauczyciel geografii. Wychowawstwo miał rzadko i w prezencie dostawał kwiaty. - Na dodatek żona jest nauczycielką, więc zawsze solidną wiązankę nosiliśmy do parafialnego kościoła - mówi. fot. Kazimierz Ligocki
Rozmowa z kuratorem oświaty w Gorzowie Romanem Sondejem.

- W piątek jest zakończenie roku szkolnego i okazja do dawania prezentów nauczycielom. Czy jako rodzic składał się pan na takie prezenty?
- Moje dzieci są już na studiach, ale pamiętam, że tak, to się zdarzało.

- Dużo pan dawał?
- To były drobne kwoty na wiązankę kwiatów, czasem jakiś gadżet, np. album.

- Gdzie jest granica między tym, co wolno, a czego nie wolno nauczycielowi przyjąć?
- Przepisy oświatowe tego nie precyzują, dlatego opieramy się na antykorupcyjnych. Podstawowa zasada: nauczyciel nie może w żaden sposób zabiegać o prezenty. Za swoją pracę otrzymuje wynagrodzenie i nie ma prawa oczekiwać żadnych świadczeń od rodziców czy uczniów. Przepisy dopuszczają tylko symboliczne podziękowanie, np. wiązankę kwiatów.

- Czekoladę, bombonierkę?
- Tak, to też jest dopuszczalne.

- Atlas, album, encyklopedię?
- To zależy, bo jeśli prezent kosztuje, powiedzmy, do 50 zł, to nie jest żaden problem, ale jeśli 300 zł, należałoby się zastanowić, czy taki prezent jest właściwy.

- Ale uczeń może sam kupić skromną wiązankę za 15 zł albo złożyć się po 5 zł z rówieśnikami, co w 30-osobowej klasie wystarczy na prezent za 150 zł. Zabronić mu?
- To jest kolejny dylemat. Proszę też pamiętać, że zwykle nauczyciel, a nawet uczniowie nie są wtajemniczeni w to, co on ma dostać w prezencie, bo tym się zajmują klasowe rady rodziców. I proszę się wczuć w rolę nauczyciela: jest ostatnie uroczyste spotkanie z klasą na koniec roku szkolnego, uczniowie w obecności rodziców wręczają mu ten prezent... Nauczyciel nierzadko czuje się skrępowany, ale czy powinien odmówić i ryzykować, że obrazi i swoich uczniów, i ich rodziców, którzy działali przecież w dobrej wierze...

- Powinien?
- Lepiej by było, gdyby w dniach poprzedzających zakończenie roku wysłał uczniom i rodzicom czytelny sygnał, że nie oczekuje żadnych prezentów. Jeśli mimo to dojdzie do sytuacji, która go krępuje, o prezencie wykraczającym poza symboliczne podziękowanie powinien po fakcie poinformować dyrektora szkoły. Ten na podstawie informacji od swoich pracowników może zdecydować, że o zwyczaju dawania prezentów powinna porozmawiać w kolejnym roku rada pedagogiczna, która może wprowadzić jakieś regulacje.

- A może byłoby prościej ogłosić, że nauczyciele nie przyjmują prezentów?
- Proszę pamiętać o zakorzenionym u nas, nie tylko w oświacie, zwyczaju symbolicznych podziękowań. Nie mamy też sygnałów, żeby to miało niebezpieczną skalę. Powtarzam jednak: nauczyciel nie może o prezenty zabiegać ani tym bardziej ich wymuszać.

- A co ma zrobić rodzic, jeśli poczuje się zmuszony?
- Wręcz apeluję, żeby w takiej sytuacji powiadomił kuratorium. Można zadzwonić do dyrektora wydziału nadzoru pedagogicznego Jana Butryma albo do mnie, pod numer 0 95 720 84 12. Zapewniamy dyskrecję, a jednocześnie szybką reakcję poprzez naszych wizytatorów.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska