Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W bibliotece uczelnianej czuć było dentystę

Anna Białęcka
Urszula Zięba, ma męża Pawła, córka Ola studiuje w akademii ekonomicznej, a syn Andrzej w głogowskiej WSHE.
Urszula Zięba, ma męża Pawła, córka Ola studiuje w akademii ekonomicznej, a syn Andrzej w głogowskiej WSHE. Fot. Anna Białęcka
Rozmowa z Urszulą Ziębą, dyrektorka biblioteki w PWSZ.

- Jest pani szefową uczelnianej biblioteki od chwili powstania Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Czy początki były trudne?
- Zaczynaliśmy od pomieszczenia o powierzchni 20 mkw. Czytelnia mieściła się w dawnym gabinecie dentystycznym. Długo utrzymywał się tam ten specyficzny zapach medykamentów dentystycznych. Pierwszy rok nie był taki zły, gdyż studentów było około 100, ale w kolejnym już było bardzo ciasno. W 2005 roku zaczął się remont pomieszczeń w zachodnim skrzydle szkoły.

- To już miejsce docelowe biblioteki. Jakie są tam teraz warunki?
- Przenieśliśmy się w 2006 roku. Powierzchnia nowej biblioteki jest znacznie większa, mieścimy się na 250 mkw. Jest do dyspozycji studentów 54 miejsc w czytelni, 15 komputerów z dostępem do internetu, jest stanowisko dla osoby niepełnosprawnej, mamy 14 tys. woluminów.

- Czy na tym poprzestaniecie?
- Ależ nie, Mamy dalsze plany, które mam nadzieję, zostaną zrealizowane w ciągu najbliższych lat. Potrzeby jest pokój do pracy w grupie, tak by studenci mogli się wymieniać wiedzą, dyskutować podczas nauki. Czytelnia się do tego nie nadaje. Planujemy kabinę do pracy indywidualnej. Potrzebne jest nam pomieszczenie do opracowywania zbioru. Być może powstanie to wszystko w salach naprzeciwko biblioteki. Być może zaadaptowane zostaną na ten cel pomieszczenia pod biblioteką.

- Wcześniej pracowała pani w szkole. Skąd decyzja, by przenieść się do PWSZ i zaczynać wszystko od nowa?
- Pracowałam w bibliotece w SP 10, później 20 lat w ZSzOI. A możliwość pracy na uczelni była wielkim wyzwaniem. Nie żałuję tej decyzji, bo ten czas był rzeczywiście bardzo interesujący. Miło jest patrzeć teraz na coś co współtworzyło się od podstaw. Decydowałam nie tylko o książkach, ale i kolorze ścian, zmianach architektonicznych, zakupie mebli i innych sprawach. To była ciężka praca, ale dająca wiele satysfakcji.

- Czy wizerunek bibliotekarza zmienia się?
- Stereotyp, to starsza, zaniedbana pani w okularach na czubku nosa, siedząca w kurzu za stertą książek. Ale to już przeszłość, i to odległa. Dzisiaj bibliotekarka, to kobieta wszechstronnie wykształcona, dobrze ubrana, zadbana, z modną fryzurą. I jej miejsc pracy jest nowoczesne, dobrze wyposażone.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska