Wylot z Gorzowa na Szczecin. Przy skrzyżowaniu z ul. Dobrą i Mironicką stoją trzy śniade dziewczyny. Włosy mają kruczoczarne. Rozmawiają. Kilka metrów dalej stoi inna, wygląda na Polkę. Ale po ubraniu trudno poznać, czy chce złapać stopa, czy klienta.
- Kiedyś stały bliżej miasta, na wysokości Tesco. Czemu tu się sprowadziły? Pewnie tu lepiej idzie interes - pan Tadeusz macha ręką i wsiada na rower. Nie chce rozmawiać o prostytutkach. - Po co? Nikomu nie przeszkadzają - rzuca i jedzie.
Na lody do parku
Bardziej rozmowni są mieszkańcy Małyszyna. Co dzień widują panie przy drodze. - Te śniade to się tak miesiąc temu pojawiły. Przedtem stały tylko nasze, gorzowskie - mówi sześćdziesięciolatek. Jego kolega uśmiecha się. - Bo my tu "swoich" to mamy trochę w mieście. Jedna taka to pięćdziesiątkę ma za sobą jak nic i też pracuje - mówi.
Do miejscowych panowie zdążyli przywyknąć. Starsze dzieciaki nawet po imionach je znają. - Nieraz słyszałam, jak opowiadają sobie, która dzisiaj stała, a której od dwóch dni nie było - opowiada pani Ewa (ani ona, ani nikt inny nie chce nazwiska w gazecie, bo przy "takim" temacie nie wypada). Ale te tutejsze prostytutki z reguły pojawiają się na chwilę. - I zaraz znikają w super bryce - opowiadają panowie.
Inaczej jest z tymi śniadymi. Przyjechały najprawdopodobniej z Bułgarii. - Stoją od rana do wieczora. Cały czas. Nie widzę, żeby miały klientów - opowiada młoda kobieta z ul. Małyszyńskiej. Przy Szczecińskiej z reguły stoją trzy. Czwarta ulokowała się na Dobrej, przy zjeździe do lasku.
W niedzielę, kiedy Szczecińska jest zakorkowana, wszystkie przenoszą się na Dobrą. Pojawiają się też przy ul. Małyszyńskiej. Przychodzą do sklepu. - Kupują bułkę, pomidora, kawałek wędliny, czasem loda. Bardzo grzeczne są, nikogo nie zaczepiają - opowiada sklepowa. - A potem do parku idą na ławkę i sobie jedzą - pokazują mężczyźni skwerek za domem kultury.
To mąż, nie klient
Panowie nie mają nic przeciwko nim. Kobietom to się nie podoba. - Spokojnie na autobus nie można poczekać na przystanku, bo zaraz ktoś się zatrzymuje i pyta, ile biorę - opowiada trzydziestolatka. Jej koleżanka potwierdza. - Nawet jak byłam w ciąży, to mnie zaczepiali. Koszmar! - wzdryga się.
Mieszkanki Małyszyna, żeby odróżnić się od prostytutek, zawsze zabierają ze sobą większą torbę, że niby z zakupami. Inne, żeby dojechać do Baczyny, idą na przystanek do miasta, bo nie chcą być traktowane przez kierowców jak dziwki.
Trzydziestolatce kiedyś o mało by się nie oberwało od dziewczyn ze Szczecińskiej.
Czekała na autobus. Mąż przejeżdżał autem, zauważył ją i machnął, że stanie. Prostytutki myślały, że machał do nich. I wszystkie podleciały. - Kiedy chciałam wsiąść, zaczęły na mnie wrzeszczeć. Że niby zabieram im klienta. Ledwie im wytłumaczyłam, że to mój mąż - wspomina kobieta.
Panie są zgodne, że takie towarzystwo to nie tylko nieprzyjemności, ale też zagrożenie. - Wieczorem strach wyjść na autobus. Bo ja wiem, co za świr się zatrzyma? A jak na nic się zdadzą tłumaczenia, że ja nie z tych? - zastanawiają się głośno. Inne dodają, że i nigdy nie wiadomo, co się dzieje w zaparkowanym pod lasem aucie. I co powiedzieć dziecku, gdy już się na coś takiego trafi?
Prostytutki z klientami jeżdżą przeważnie do lasku w stronę Santocka i przy ul. Dobrej. - Ja tam do aut nie zaglądam, to i zgorszony nie jestem - mówi mieszkaniec Dobrej.
To obywatelki Unii
W Polsce prostytucja nie jest zabroniona. Policja stale monitoruje dziewczyny ze Szczecińskiej. Legitymowała również te zagraniczne. - To obywatelki Unii, więc nie można im zabronić pobytu tutaj - mówi Artur Chorąży z Komendy Wojewódzkiej Policji. Karane jest jedynie stręczycielstwo i czerpanie korzyści z czyjegoś nierządu. Jednak do tej pory żadna z prostytutek nie zawiadomiła policji o tym, że ktoś ją wykorzystuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?