Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzów walczy z plagiatami

Jakub Pikulik 0 95 722 57 72 [email protected]
fot. Archiwum
Rocznie w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej powstaje ponad 1,1 tys. prac dyplomowych. Uczelnia sprawdza, czy żadna z nich nie jest plagiatem. Właśnie za to portal plagiat.pl przyznał jej certyfikat.

- Nie było łatwo. Przygotowywaliśmy się do wdrożenia całego systemu przez dwa lata. Certyfikat otrzymaliśmy po roku od wprowadzenia wszystkich procedur. Zaangażowani w to byli wszyscy, od kadry kierowniczej po promotorów - tłumaczy dr Beata Orłowska, prorektor ds. studenckich PWSZ. Co właściwie oznacza przyznanie certyfikatu uczelni walczącej z plagiatami?

- W PWSZ przeprowadziliśmy specjalny audyt, sprawdzaliśmy w nim wszystkich, od wykładowców po studentów. Analizowaliśmy też warunki w jakich przechowywane są już napisane prace dyplomowe. Wszystko po to, żeby zapewnić pracom większe bezpieczeństwo i zminimalizować możliwość bezprawnego ich wykorzystania - wyjaśnia Grzegorz Bunda, dyrektor biura promocji portalu plagiat.pl.

Studenci się nie boją

PWSZ jest pierwszą uczelnią w województwie, która otrzymała taki certyfikat. Nie oznacza to jednak, że tylko ona sprawdza prace swoich uczniów pod kątem tego, czy nie są one plagiatami. - Z naszych usług korzysta bardzo dużo placówek oświatowych z tym, że na mniejszą skalę - wyjaśnia Ewa Kotnarowska z portalu plagiat.pl.

W Gorzowie od stycznia z programu korzysta Wyższa Szkoła Biznesu. - Wszyscy promotorzy otrzymali loginy i hasła i według własnego uznania mogą sprawdzać prace studentów. Będziemy dążyć jednak do tego, żeby wszystkie prace dyplomowe przechodziły przez program plagiat - mówi Joanna Piskurewicz, rzecznik prasowy WSB. Co na to studenci?

- Od dawna straszy się nas tym programem. Uczelnie mówią swoim studentom, że korzystają z "plagiatu", a tak naprawdę niczego takiego nie mają. Teraz może faktycznie się coś w tym temacie zmieni - mówi Paweł, który trzy lata temu kończył studia w Gorzowie.

Bo jest nie fair

- Jeśli ktoś jest tak bezmyślny, żeby kupować albo kraść cudzą pracę, to jego problem. Najgorsze jest jednak to, że później taka nie wykryta przez nikogo praca zostaje oceniona tak samo jak prace tych, którzy naprawdę się do niej przyłożyli - tłumaczy Rafał, student trzeciego roku. Jak przyznają wykładowcy, często w pracach zdarza się znaleźć treści, które są bezprawnie wykorzystane.

- Najczęściej jednak wynika to z niepoprawnego wykorzystywania przez studentów źródeł. Cytują oni dane opracowanie podając niedokładne źródła lub robią to niepoprawnie. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że często treści ogólnodostępne w internecie traktujemy jako do wykorzystania bez podania źródła a to jest niedopuszczalne. Po poprawieniu błędu i podaniu źródeł wszystko jest w porządku - tłumaczy B. Orłowska.

Co jednak może stać się z tymi, którzy oddają gotowe prace, które ewidentnie są kradzieżą cudzej własności? - Tę sprawę regulują przepisy m.in. Ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i wewnętrzne procedury stworzone w uczelni. Jeśli studentowi zostanie udowodniony plagiat, to może on być nawet usunięty z uczelni i zainteresować się nim może prokurator - dodaje prorektor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska