Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak dziś jest z naszą Unią Europejską?

Aleksandra Szymańska 0 95 722 57 72 [email protected]
Licealiści Kacper Zwieruho i Ola Górecka byli bohaterami naszej okładki pięć lat temu. W dniu, w którym Polska wchodziła do Unii. Na pierwszej stronie pojawili się też rok po tym wydarzeniu. Dziś Kacpra nie ma w Polsce. Pływa po świecie w ramach praktyk uczelnianych. Studiuje w Szkole Morskiej w Gdyni. Ola jest w Gorzowie, ale zabiegana. Pracuje w radiu. - Nie zastanawiam się, co mi dała Unia. Czy w ogóle coś dała... - mówi.
Licealiści Kacper Zwieruho i Ola Górecka byli bohaterami naszej okładki pięć lat temu. W dniu, w którym Polska wchodziła do Unii. Na pierwszej stronie pojawili się też rok po tym wydarzeniu. Dziś Kacpra nie ma w Polsce. Pływa po świecie w ramach praktyk uczelnianych. Studiuje w Szkole Morskiej w Gdyni. Ola jest w Gorzowie, ale zabiegana. Pracuje w radiu. - Nie zastanawiam się, co mi dała Unia. Czy w ogóle coś dała... - mówi.
Gdy pięć lat temu Polska wchodziła do Unii, Ola dała sobie wymalować na twarzy flagę Wspólnoty, a jej kolega Kacper - flagę Polski. Tak wystąpili na pierwszej stronie naszej gazety. Witali nowe i planowali, jakie będzie. Czy się zawiedli?

Sobota, 1 maja 2004. Na okładce "Gazety Lubuskiej" zdjęcie - symboliczny ślub Polski z Unią E. Panną młodą jest Ola Górecka z pierwszej klasy liceum. Pan młody to Kacper Zwieruho, rówieśnik Oli. Czego się spodziewają? - Otwarcia granic, szans na podróżowanie i zarobek na Zachodzie - mówią.

Pięć lat jakby nigdy nic

Sobota, 30 kwietnia 2005 r. "GL" pisze o pierwszym roku w Unii. Na okładce znów Ola i Kacper. - Członkostwo w Unii to dla mnie świadomość, że kiedyś może łatwiej mi będzie znaleźć pracę i swobodniej wyjeżdżać za granicę - mówi chłopak. - Wzrosła ranga Polski. Trochę zmieniły się szkoły - opisuje dziewczyna.

Piątek, 1 maja 2009 r. - obchodzimy piątą rocznicę członkostwa. Kacpra nie ma w Polsce. Pływa gdzieś po świecie w ramach praktyk uczelnianych. Studiuje w Szkole Morskiej w Gdyni. Ola jest w Gorzowie, ale zabiegana. Pracuje w radiu. Świątek, piątek i niedziela. - Nie zastanawiam się, co mi dała Unia. Czy w ogóle coś dała... - zamyśla się 22-latka.

Gorzej być nie mogło

Pięć lat temu, gdy dołączaliśmy do Wspólnoty, Ola i Kacper uczyli się w Liceum Ogólnokształcącym nr 3 przy ul. Warszawskiej w Gorzowie. - Czy baliśmy się nowego? Szkolnictwo było w takim stanie, że już nic nie mogło mu zaszkodzić. Mogło być tylko lepiej - mówi dziś dyrektor Janusz Hwozdyk.

Zespół Szkół nr 3 pisze teraz unijne programy i dostaje pieniądze na zajęcia pozalekcyjne dla uczniów. - Mamy też kontakty z zagranicą. Właśnie uczniowie gimnazjum polecieli do Bułgarii w ramach programu Comenius (współpraca europejskich szkół - dop. red.) - dodaje Hwozdyk.

Jako pracownik oświaty zastrzeżeń do Unii nie ma. - Jako obywatel... waham się, gdy myślę o decyzji europejskiej komisji w sprawie stoczni - kwituje.

Z Unii są pieniądze

(fot. fot. Krzysztof Tomicz)

Mnie więcej w trzecią rocznicę wejścia Polski do Unii Ola zdawała do łódzkiej filmówki. Zawsze marzyła o aktorstwie. Nie dostała się, więc poszła na filologię polską do Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Gorzowie. To uczelnia, która dziś ma jedną z najnowocześniejszych bibliotek w regionie: komputery, pracownie dla kadry i studentów, ognioodporne magazyny.

- Gdyby nie Unia, tej biblioteki by nie było - twierdzi kanclerz uczelni Roman Gawroniak, wielki euroentuzjasta. - Jaka by była nasza szkoła, jakie miasto i kraj bez Unii?! Jak teraz jadę na Ukrainę i Białoruś, bo uczelnia ma tam kontakty, to widzę, że dzięki Unii jesteśmy pięć długości do przodu.

Alfred Naskręt, dyrektor Szkoły Morskiej w Gdyni, gdzie studiuje Kacper, na hasło "Unia", wylicza: lepsze kontakty ze światem i dzięki temu więcej studentów z Rosji, Łotwy, Niemiec, także więcej pieniędzy, choć takiej niezbyt dużej placówce nie jest łatwo je pozyskać z europejskich funduszy. - Jeśli chodzi o Unię, jestem umiarkowanym optymistą. Nie jest źle, ale może być lepiej - dodaje.

Nie ma już granic

Mija nasze pięć lat w Unii. Ola pracuje w Gorzowie i studiuje w Poznaniu (PWSZ rzuciła). Ale miała taki moment w życiu, że nie studiowała i nie pracowała. Zastanawiała się nad wyjazdem na Zachód.

- Akurat była moda na Anglię i Irlandię. Myślałam też o Niemczech, bo mam tam rodzinę - wspomina. Ostatecznie nie wyjechała. Została stażystką z urzędu pracy. Staż, unijny wynalazek, nie bardzo się Oli spodobał. Ale urzędnicy z pośredniaków chwalą taką formę zatrudnienia.

- Przyznaję, pięć lat temu bałam się, że Unia skasuje ówczesny fundusz pracy, który na przykład oferował pożyczki na własny interes. A teraz są bezzwrotne dotacje na start, szkolenia, warsztaty dla bezrobotnych. Unia kładzie nacisk na aktywizację tych osób - chwali Jadwiga Konik, dyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy w Gorzowie.

I jeszcze jedno. - Dzięki Unii młodzi nauczyli się za granicą pracować i teraz przeszczepiają te wzorce do kraju - ocenia urzędniczka. Po pięciu latach życia we Wspólnocie młodzi też oceniają: - Jest inaczej. Czuje się, że nie ma granic, że można jechać, gdzie się chce. Szkoda tylko, że ludzie stali się mniej tolerancyjni, jakby bali się nowego...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska