Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzepińscy celnicy zatrzymali klapki zawierające rakotwórcze substancje. Podpowiadamy jak bronić się przed trującymi produktami

Katarzyna Borek, (boch) 0 69 324 88 37 [email protected]
- Kolorowe dziecięce buciki są groźne dla zdrowia - podkreśla Beata Downar-Zapolska z Izby Celnej w Rzepinie, prezentując zatrzymany towar z Chin
- Kolorowe dziecięce buciki są groźne dla zdrowia - podkreśla Beata Downar-Zapolska z Izby Celnej w Rzepinie, prezentując zatrzymany towar z Chin fot. Bożena Bryl
Celnicy z Rzepina mieli nosa, zatrzymując transport aż 32,5 tys. chińskich klapek. - Zawierają substancje rakotwórcze - potwierdziła dzisiaj inspekcja handlowa. Jednak każdego dnia na nasz rynek trafiają trujące produkty dla dzieci. Podpowiadamy, jak się przed nimi chronić.

Rzepińscy celnicy "zaaresztowali" podejrzany transport dziecięcych bucików 2 kwietnia.

W czwartek wojewódzki inspektor handlowy oficjalnie potwierdził: te 32,5 tys. klapek jest groźne dla zdrowia. Całe szczęście, że nie trafiły na małe nóżki, bo pod wpływem ciepła buty wydzielają substancje rakotwórcze oraz inne szkodliwe dla zdrowia (np. powodujące bezpłodność).

Wykazały to badania przeprowadzone we Wrocławskim Laboratorium Celnym. Co ciekawe, po podgrzaniu klapki wydzielały opary! - Strach pomyśleć, co mogłoby spotkać dzieci, które by je włożyły i wdychały te substancje - mówi Beata Downar-Zapolska, rzeczniczka Izby Celnej w Rzepinie. Jakby tego było mało, kolorowe podeszwy nasycono barwnikami zawierającymi związki ołowiu, też bardzo groźnego dla zdrowia.

- Wcale mnie to nie dziwi. Większość zakwestionowanych przez nas towarów pochodzi właśnie z Chin - komentuje Ewa Mazurkiewicz, szefowa zielonogórskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Gorzowie Wlkp.

Dres wyżerał do krwi

Lubuscy inspektorzy już nie taką "chińszczyznę" widzieli. Najczęściej producenci zawyżają skład naturalnych surowców w ubrankach. Zdarzył się też jednak dres, który mógł dosłownie wyżreć do krwi dziecięce ciałko. Zawierał bowiem więcej toksycznego formaldehydu, niż zezwalają normy.

Restrykcyjne, bo dzieci są szczególnie chronioną prawem kategorią konsumentów. Gwałtowniej reagują na różne szkodliwe substancje, które mogą im naprawdę zaszkodzić. Część z nich gromadzi się w organizmie, powodując uporczywe wypryski, zaczerwienienia skóry i ciągły kaszel maluchów. Rodzice leczą je antybiotykami, nie kojarząc choroby z nowym ciuszkiem, który jest prawdziwym winowajcą.

Co zrobić, by nie kupować naszym dzieciom trujących ciuszków? Jak radzi Bożena Zaworotniak, specjalistka ds. kontroli z inspekcji handlowej, ubranka najlepiej brać w sklepie na… nos. Poważnie: wąchajmy zabawki, ciuszki, buty. Trujące substancje po prostu śmierdzą. - Po otworzeniu ładunku klapek z Chin, które miały wjechać do Polski, celnik poczuł silny, duszący zapach - potwierdza rzeczniczka.

Producent sam się zatwierdza

Ze względu na zawartość substancji chemicznych szkodliwych dla zdrowia transport bucików zostanie wywieziony poza granice Unii Europejskiej lub zniszczony na koszt importera. Można powiedzieć, że dzięki nosowi celnika 32,5 tys. trujących butów dziecięcych nie trafi do polskich sklepów.

Dlaczego jednak w ogóle do nas jechały? Czy jesteśmy handlowym śmietnikiem Europy, jak to napisała na internetowym forum "GL" nasza Czytelniczka? Nie. - Azja dostarcza na rynek 80 proc. produktów. W tak ogromnej liczbie zawsze trafią się wadliwe - tłumaczy Małgorzata Cieloch z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie.

Pewnie, że każdy produkt dopuszczony na rynek UE musi spełniać określone w swojej grupie tzw. zasadnicze wymagania, potwierdzone badaniami laboratoryjnymi, procedurą itd. Ale ostatecznie to producent sam sobie wystawia deklarację zgodności z wymogami bezpieczeństwa. To nie żart! - Dlatego zachęcam do kupowania w sklepach, i to markowych - mówi Mazurkiewicz. - Jakość produktów sprzedawanych na bazarach nie jest pewna.

TAK KUPUJ UBRANKA

Nasz ekspert Ewa Mazurkiewicz z inspekcji handlowej podpowiada, na co zwracać uwagę, przy kupowaniu ubrań:

1 Na ozdoby- szczególnie te doklejane lub doszywane, bo jak są słabo przymocowane, dziecko może je połknąć.

2 Na kolory - im ich więcej, tym zwykle więcej jest chemii w produkcie

3 Na wykończenia tkaniny - oznakowane jako PG (przeciwgniotliwe) czy PK (przeciwkurczliwe). Często w procesie ich produkcji używa się formaldehydu. Może występować, ale w ściśle określonych ilościach.

4 Na wykończenie - przy szyi dziecka nie powinno być żadnych sznurków, nawet przy kapturze. Nie tylko zdrowy rozsądek, ale i normy tego zabraniają. Metalowe nity, guziki, znaczki mogą zawierać nikiel, który uczula.

5 Na nadruki - do ich produkcji można stosować m.in. toksyczne aminy. Często występują też w uznawanych za zdrowe ubraniach bawełnianych i bawełnopodobnych. W wełnianych i syntetycznych już w mniejszym stopniu.

6 Na cenę - niekoniecznie! Bardziej liczy się sprawdzona marka i dobry, uznany producent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska