Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Englert: - Córka jest bardzo zdolna

Jan Walczak
JAN ENGLERT, aktor, ma 66 lat, absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Debiutował rolą łącznika Zefirka w "Kanale” Andrzeja Wajdy. Występował na deskach Teatru Współczesnego, Teatru Polskiego i Teatru Narodowego. Od 2003 r. dyrektor artystyczny tej sceny. Wykładowca w szkole teatralnej. Dwukrotnie żonaty. Z pierwszą żoną Barbarą Sołtysik ma troje dzieci, z drugą, Beatą Ścibakówną, córkę.
JAN ENGLERT, aktor, ma 66 lat, absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Debiutował rolą łącznika Zefirka w "Kanale” Andrzeja Wajdy. Występował na deskach Teatru Współczesnego, Teatru Polskiego i Teatru Narodowego. Od 2003 r. dyrektor artystyczny tej sceny. Wykładowca w szkole teatralnej. Dwukrotnie żonaty. Z pierwszą żoną Barbarą Sołtysik ma troje dzieci, z drugą, Beatą Ścibakówną, córkę. fot. Jan Walczak
Rozmowa z Janem Englertem, aktorem, patronem XI Polkowickich Dni Teatru.

- Został pan poproszony ostatnio o objęcie patronatu honorowego 11. Polkowickich Dni Teatru. Odbyły się w lutym i w marcu. Był pan zaskoczony taką propozycją spoza Warszawy?
- Jak kiedyś panu zaproponują patronat honorowy, to będzie pan zadowolony, bo to łechcze gruczoły wolicjonalne. To znaczy, że zasłużyłem na bycie patronem. Ironizuję w tej chwili, ale w tej kpinie jest odrobina prawdy. To ciekawość połączona z pewną dozą zarozumiałości.

- W jednym z tekstów prasowych przeczytałem, że był pan przeciwny, by żona wzięła udział w programie telewizyjnym "Gwiazdy tańczą na lodzie". Dlaczego?
- Nie mam władzy nad swoją żoną. Już. Kiedyś tak. Była między nami relacja mistrz - czeladnik. A teraz się to zmienia z każdym rokiem. Otóż ja byłem przeciwny temu programowi, a nie udziałowi w nim mojej żony, ponieważ nie przepadam za tego rodzaju stylem rozrywki. Uważam, że nie zawsze są tam zachowywane reguły gry, które mi odpowiadają. Ona podjęła własną decyzję. Prasa brukowa, która porusza tematy typu "ploteczki spod kołdereczki", zajęła się od razu tym, że jestem przeciwny. Potem byłem bardzo zadowolony. Żona pokazała w tym programie klasę. Jej praca była niezwykła. Bardzo mi zaimponowała.

- Ogląda pan seriale?
- Moja żona mówi, że ją zdradzam z Eurosportem. Mam dużo pracy. Wracam do domu zmęczony, późno i to powoduje, że zajmuję się naciskaniem na pilota bezmyślnie. Nie oglądam seriali nawet z moim udziałem. Z udziałem żony również.

- Czy to prawda, że niechętnie zasiadał pan na widowni telewizyjnego show, ponieważ w jury była Doda…
- Prawdę powiedzieć? A co mnie to obchodzi, że była tam Doda. Byłem na widowni podczas każdego odcinka, chyba, że akurat grałem w teatrze. Gdy żona weszła do pierwszej piątki, nawet zabrałem publicznie głos. Jestem stary cwaniak i się nie pokazuję. Wiem, gdzie kamery stoją. Nie chciałem się reklamować. Wolałem, by żona sukces i porażkę brała na własny koszt, a nie na nasz wspólny. Bo to jest coś, co młodej aktorce, wychodzącej za znanego aktora, w dodatku dyrektora, strasznie przeszkadza. Ona i tak to dzielnie znosi. Zasługuje na więcej w zawodzie, niż ma obecnie. W tym programie poradziła sobie sama. Coraz więcej w naszym małżeństwie jest terenów, w których ona jest lepsza ode mnie.

- Co pan robi dla odprężenia?
- Mam dużo, wtedy gram w tenisa. Jeśli mam mniej czasu, przed zaśnięciem pykam pilotem. Jeszcze rano na drugi dzień udaje mi się z poprzedniego dnia przeczytać gazetę. Ostatni wyjazd do Polkowic na 11. Dni Teatru wraz z żoną i córką był dla mnie odpoczynkiem. Miałem dwa dni na przeczytanie rzeczy, które powinienem przeczytać. Poza dramatami teatralnymi, z którymi muszę się zapoznać w ilości trzech, czterech w tygodniu, a to jest, przepraszam, nudne jak cholera.

- Jest pan zapalonym kibicem?
- Jedyna gazeta, którą kupuję z przyzwyczajenia od 50 lat i jej nie czytam to "Przegląd Sportowy". Koledzy mnie wyganiają od telewizora, jak oglądamy mecz reprezentacji Polski. Nie mam w sobie żadnego szowinizmu, jak nasz fauluje, to mówię, że sfaulował, a koledzy chcą mnie bić. Jestem zawsze za dobrą drużyną. Teraz kocham Barcelonę. Kiedyś sam grałem w Polonii Warszawa, ale z obecnym klubem, tamten nie ma nic wspólnego.

- W jednym z wywiadów powiedział pan, że późno pan dojrzał. Czuje się pan młodo?
- Dziadkowie dobrze się dogadują z wnukami, bo są na ich poziomie. Czy już jestem na poziomie wnuków? Może tak. Coraz łatwiej mi z nimi rozmawiać, coraz trudniej z synami. Wiek ma to do siebie, że jak człowiek się mądrze starzeje, to musi zaprzestać autorytatywnie stwierdzać: "Mam rację". Największym grzechem starców jest to, że bronią się przed utratą autorytetu, trzymają się swojego płotu i zawsze muszą mieć racje. Otóż mądre starzenie polega na tym, żeby mieć coraz mniej racji i umieć sobie z tym radzić.

- Czy pańska najmłodsza 8 -letnia córka Helenka ma talent aktorski i pójdzie śladami rodziców?
- Mam troje dorosłych dzieci. Helenka jest czwartym. Całą trójkę starszych udało się uratować przed uprawianiem tego zawodu. Najmłodszej Helenki nie uratuję. Wykazuje wielkie zdolności, ale jedno, co mnie pociesza - bardzo zdolne dzieci, jak dorastają, to tracą talent. Ja jako dziecko zagrałem w "Kanale" nie miałem talentu. Potem 50 lat czekałem, żeby Wajda drugi raz mnie obsadził w "Katyniu".

- Czy ma pan wiele wspólnych tematów z córką?
- Ona chodzi do kanadyjskiej szkoły, gdzie językiem wykładowym jest angielski. A mój angielski jest na tyle słaby, że odrabianie z nią lekcji z matematyki po angielsku, to jest kara za wszystkie moje grzechy.

- Czy jest rola, którą chciałby pan zagrać? Z którym reżyserem chciałby pan jeszcze współpracować?
- W ogóle nie mam marzeń. Od dziecka wiem, że marzenia są rzeczą fantastyczną, ale lepiej mieć cele. Nie mam celu, jeśli chodzi o rolę. Jakbym miał koniecznie odpowiedzieć, chciałbym jeszcze raz zagrać Króla Leara. Ale nikt mnie już pewnie nie obsadzi, a sam siebie wstydzę się obsadzić.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska