Nowosolska "porodówka" cieszy się dobrą renomą wśród matek. Cenią jakość opieki i nowoczesne warunki pobytu.
- Tu jest bardzo fajnie, naprawdę nie mogę narzekać - mówi Natalia Kwapisińska, która niedawno urodziła synka Igora. - Mam jednoosobowy pokój z łazienką, a za oknem kojący widok na las - dodaje.
Bardzo dużo kobiet spoza miasta decyduje się urodzić właśnie tutaj. I to właśnie stało się przyczyną chwilowych kłopotów.
- Potwierdzam fakt, że kobiety leżały na korytarzu, ale był to sporadyczny przypadek związany z dużą liczbą pacjentek. Sprawa została uporządkowana w ciągu kilku godzin - przyznaje Michał Kofla, ordynator oddziału położniczo - ginekologicznego w nowosolskim szpitalu.
Wylicza, skąd przyjeżdżają panie, są to m .in.: Głogów i Zielona Góra. W ubiegłym roku w nowosolskim szpitalu odebrano 1.532 porody. - Mamy tylko cztery łóżka porodowe oraz salę operacyjną do cięć cesarskich, więc czasem zdarza się, że któraś z pań musi przeczekać, aż zwolni się miejsce - wyjaśnia ordynator.
Brak miejsca w salach spowodowany był nie tylko natłokiem pacjentek, ale także systemem ich wypisywania.
- Dopiero o godz. 13.00 są wypisy i wtedy zwalniają się łóżka - mówi Stefania Kołodziej, oddziałowa. Oprowadza nas po oddziale, który jest oddzielony od innych części szpitala niejednymi drzwiami. Jest tu schludnie i cicho. - Owszem, pacjentki leżały na korytarzu, ale proszę zobaczyć, jaki to korytarz: odosobniony i zaciszny. Nie kręci się tu nikt niepowołany. Na dodatek panie były osłonięte parawanami i leżały na wygodnych mobilnych łóżkach - wyjaśnia pani Stefania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?