Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niektórzy przestępcy to prawdziwi idioci

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
Kierowca tego forda zawiesił auto na torach kolejowych w podgorzowskim Czechowie. Nie powiadomił policji, tylko uciekł. W auto wpakował się pociąg relacji Rzeszów - Krzyż. Pchał wóz ponad 200 metrów! Na drugi dzień wystraszony właściciel forda próbował złożyć zawiadomienie o kradzieży auta
Kierowca tego forda zawiesił auto na torach kolejowych w podgorzowskim Czechowie. Nie powiadomił policji, tylko uciekł. W auto wpakował się pociąg relacji Rzeszów - Krzyż. Pchał wóz ponad 200 metrów! Na drugi dzień wystraszony właściciel forda próbował złożyć zawiadomienie o kradzieży auta fot. materiały policji
Pamiętacie przygody gangu Olsena? Panowie złodzieje zawsze mieli genialne plany napadu na bank i zawsze zaliczali głupią wpadkę. U nas też przestępców - kretynów nie brakuje. Nie wierzycie? Poczytajcie!

Ostatnio policja z Wrocławia zatrzymała dwóch mężczyzn. Byli pod lupą śledczych, bo mieli zajmować się fałszowaniem dokumentów. Podczas przeszukania 50-latek i jego o dziewięć lat starszy kompan pokazali m.in. swoje dyplomy z tytułem magistra. I wszystko by było w porządku, gdyby nie to, że dokumenty były podbite pieczęcią - uwaga - profesora doktora rehabilitowanego (!). Teraz grozi im do pięciu lat więzienia.

Naucz się cofać

26-latek próbował wycofać samochodem na parkingu w Warszawie. Coś mu nie szło i składał się do manewru kilka razy. Zauważyli to przejeżdżający nieopodal wywiadowcy. Jeżdżące w tę i z powrotem auto wydało się im podejrzane. Postanowili przyjrzeć się kierowcy forda.

Kamil S. dmuchnął w alkomat - wyszło ponad pół promila. Gdy wysiadał, mało dyskretnie wyrzucił na ziemię woreczek z heroiną. Potem jeszcze okazało się, że nie ma prawa jazdy!
Teraz grozi mu do trzech lat więzienia. A wystarczyłoby nauczyć się cofania...

Rozwagą i fartem nie popisał się też 23-latek. Podczas urlopu w Ustce po pijanemu wskoczył na dach zaparkowanego auta i ruszył przed siebie, biegnąc po karoseriach kolejnych samochodów. Pech (sprawiedliwość?) chciał, że zeskakując z ostatniego wozu wpadł na... radiowóz. 23-latkowi grozi do pięciu lat więzienia.

Nie trzymaj łupu w skarpecie

31-letni Maksymilian M. pracował w jednym ze sklepów na warszawskim Mokotowie. Gotówkę podbierał od dawna, ale nikt nigdy nie znalazł przy nim pieniędzy. Jednak właściciele sklepu postanowili mieć mężczyznę na oku. I dzięki temu przyłapali go, jak chowa skradzione banknoty do... skarpety. Zmieścił tam 350 zł. Gdy policjanci wyciągnęli mu je zza kostki, był bardzo zaskoczony. Grozi mu do pięciu lat więzienia.

Wyjątkowym brakiem rozwagi popisał się 32-letni kierowca opla z okolic Dęblina. Spowodował kolizję (skosił znak drogowy), ale nie zatrzymał się, tylko nacisnął gaz i odjechał. Był pewny, że mu się upiecze. Kto wie, czy tak by się nie stało, gdyby zauważył, że podczas zderzenia zgubił.. tablicę rejestracyjną. Policja bez trudu do niego dotarła. Zastała go kompletnie opijanego - wydmuchał 3,2 prom. alkoholu. Może iść do więzienia nawet na dwa lata.

Mistrzowie ucieczek

24-letni Mateusz W. razem z kolegą ukradł auto. Wzięli je na hol. W Luboniu w zatoczce autobusowej zatrzymali się, by odpocząć. Wtedy zauważyli ich policjanci. Jeden ze złodziei zaczął uciekać na nogach, drugi wskoczył do samochodu i ruszył, ale zapomniał, że na lince holowniczej ma osobowego seata, którego niedawno ukradł.
Złodziej z kiepską pamięcią może trafić za kratki na 10 lat.

Grzegorz B. cały czas wymykał się policji. Za 24-latkiem wystawiono dwa listy gończe i sześć nakazów doprowadzenia. Pomimo tego był dla śledczych z Mińska Mazowieckiego cały czas nieuchwytny. Do czasu...

Policjanci dostali cynk, że przestępca może być w rodzinnym domu. Natychmiast pojechały tam patrole. Przeszukano całe mieszkanie i nic - Grzegorza B. nigdzie nie było. Wtedy jeden z policjantów zauważył, że spod kanapy wystają... ludzkie stopy. To były nogi poszukiwanego. Spanikowany wizytą policji wskoczył pod łóżko i wybrał nieco za krótkie. Natychmiast mężczyzna trafił do aresztu.

Zostawił wizytówkę

34-letni Zbigniew Z. ze wsi koło Stanisławowa kradł drewno z pobliskiego lasu. Zawsze wymykał się stróżom prawa. Do czasu. Pewnego dnia komenda dostała cynk, że w lesie buszują złodzieje. Na miejsce ruszył patrol. Po przestępcach nie było śladu. Stał tylko - zakopany w błocie - stary ciągnik.

Policjanci byli przekonani, że czeka ich żmudna procedura ustalania właściciela. Ale byli w błędzie, bo za przednią szybą traktora, na specjalnej tabliczce, było wypisane imię i nazwisko właściciela. I przez to Zbigniew Z. wpadł w ręce policji. Potem okazało się, że oprócz drewna kradł też kury.

Nie jedź pod prąd

34-letni Łukasz A. wpadł w ręce policjantów z warszawskiej Ochoty przez własną głupotę. Było tak: patrolujący dzielnicę mundurowi zauważyli alfę romeo, która jechała pod prąd. Dodatkowo jej kierowca rozmawiał przez komórkę. Zatrzymali go. Okazało się, że nie ma prawa jazdy. Gdy 34-latek poczuł, że czekają go kłopoty, próbował przekupić patrol 100-złotowym banknotem. Strasznie mu zależało, by szybko odjechać. Po chwili było wiadomo dlaczego: po sprawdzeniu okazało się, że jest poszukiwany, bo nie stawił się w więzieniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska