Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amerykanin Eddie Lada zamieszkał w Słubicach i podgląda rzeczywistość oglądając... Ranczo

Beata Bielecka 0 95 758 07 61 [email protected]
- Polacy są bardzo serdeczni - mówi Eddie. - A Polski urocze!- dodaje przytulając Basię.
- Polacy są bardzo serdeczni - mówi Eddie. - A Polski urocze!- dodaje przytulając Basię. fot. Beata Bielecka
Swojego pierwszego wieczoru w Słubicach chyba nigdy nie zapomni. Przyszli szwagrowie ugościli go wszystkim, co mieli w domu, napoili wódką, po czym stwierdzili: Witaj w Polsce.

Gdyby mu wtedy powiedzieli: Witaj w domu, też by nie przesadzili, bo tak się poczuł. W mieszkaniu unosiły się zapachy kapusty, czosnku, wołowiny, które pamiętał z dzieciństwa. Z amerykańskiego domu swojej polskiej babci. Dziadkowie Eddiego przepłynęli ocean, żeby dostać się do wymarzonej Ameryki. Tej Ameryki, z której on wyjechał zaraz po studiach i wcale nie chce tam wracać.

Ma to w genach

- Jestem wędrowcem - mówi. - Mam to chyba w genach. Po dziadkach, ale też po mamie Włoszce, która samotnie, bez znajomości angielskiego wyemigrowała do Ameryki. Z dzieciństwa spędzonego w Pensylwanii zapamiętał nie tylko zapachy babcinej kuchni, ale też kilka polskich słów: kiełbasa, pierogi i ... dupa. - Jak coś przeskrobałem ojciec odgrażał się, że zaraz dostane w skórę - śmieje się.

Polski słyszał też w salonie fryzjerskim, który prowadziła babcia i w sklepie jubilerskim ojca. Przychodziło tam wielu emigrantów z Polski. - Wasz język wydawał mi się wtedy bardzo śmieszny przez te wszystkie: szy, czy, rzy. Swoją drogą to niezłe ćwiczenie mięśni - żartuje. Teraz, gdy zamieszkał w Słubicach, mięśnie ćwiczy często, bo polskiego bardzo chce się nauczyć.

Póki co jednak, w prywatnej szkole językowej w Zielonej Górze, uczy Polaków angielskiego.
- Bardzo mi się to podoba, bo ciągle spotykam ciekawych ludzi - opowiada.

Pachniało mu to przygodą

Zanim Eddie zamieszkał w Słubicach, przez dziewięć lat pracował w bazie amerykańskiej armii w Heidelbergu. Wcześniej kilka lat uczył Azjatów angielskiego. Najpierw w Japonii, a potem w Korei Południowej. Z zawodu jest wprawdzie teatrologiem, ale po studiach wylądował w wojsku. Pachniało to przygodą i niezłymi zarobkami.

W latach 70. pierwszy raz przyjechał do Niemiec. Już wtedy przyszło mu do głowy, że chciałby zobaczyć rodzinne strony ojca i babci. Komunistyczna Polska była jednak zamknięta. Okazja nadarzyła się dopiero w latach 90., gdy drugi raz przyjechał do Niemiec.

Z bazy amerykańskiej, w której mieszkał, jeździły wtedy do Bolesławca, po ręcznie malowaną porcelanę, całe autokary. Nie skorzystał - chciał zobaczyć prawdziwą Polskę, a nie taką dla turystów. Udało mu się to dopiero w 2006 roku. Wtedy po raz pierwszy przyjechał do Słubic na spotkanie z Polką, z którą od pewnego czasu mailował przez internet. We wrześniu ubiegłego roku została jego żoną.

Eddie śmieje się, że Basia Weiser musiała wyjść za mąż za Amerykanina, żeby w końcu mieć polskie nazwisko. Słubiczanka zachwyciła go między innymi swoimi pasjami. Jest dyrygentką chóru, od lat prowadzi szkołę muzyczną, zrobiła doktorat z emisji głosu, a krótko przed pięćdziesiątką poszła jeszcze na studia z fortepianu. Żywioł kobieta.

Poczuł się u siebie

Bardzo cieszył się z tej znajomości zwłaszcza że mieszkając w Niemczech myślał, że fajnie by było zostać na stałe w Europie. - Bo ja bardziej niż Amerykaninem czuję się Europejczykiem - tłumaczy. - Nie chcę generalizować, ale ludzie w Stanach myślą przede wszystkim o tym, jak zarobić duże pieniądze. Tu tak jeszcze nie jest- mówi. Ale nie wszędzie w Europie czuł się tak dobrze jak w Polsce.

- Wcześniej gdy zaczynałem mieszkać w jakimś obcym kraju potrzebowałem trochę czasu - wspomina. - W Polsce zaskoczyło mnie to, że właściwie od pierwszego momentu poczułem się jak u siebie - dodaje. Takiego wrażenia nie miał na przykład w Niemczech. - Niemcom zajmuje dużo czasu, żeby przełamać bariery- opowiada.

- To Amerykanie są postrzegani na świecie jako naród, który się wywyższa, uważa za lepszy od innych, ale ja miałem wrażenie, że to właśnie Niemcy tak o sobie myślą - przyznaje. Teraz patrząc na Polskę i Niemcy przypomina mu się Japonia i Korea.

- W Japonii ludzie są bardzo bogaci, a Korea, tak jak Polska jest dużo biedniejsza i żyje się tam trudniej. Ale to właśnie w Korei, tak jak w Polsce, ludzie nakarmią cię wszystkim co mają, nawet jeśli następnego dnia nie będą mieli co zjeść - opowiada.

Buduje tu dom

Eddie mówi, że gdyby miał komuś poradzić, jak poznać Polskę na odległość namawiałby go do oglądania serialu "Ranczo". On nie przepuści żadnego odcinka.

W każdy niedzielny wieczór siada z Basią przed telewizorem, bo uważa, że film pokazuje kawałek prawdziwego życia. - Nie wszyscy są tam piękni i bogaci, nie mieszkają w Warszawie w jakiś apartamentach. Poza tym jedną z bohaterek jest Amerykanka, która tak jak ja zamieszkała w Polsce i też uczy angielskiego. Podglądam jak jej to wszystko wychodzi - żartuje.

Życie za granicą ma dla niego jeszcze jeden plus. - Człowiek nie śledzi na okrągło wiadomości, może żyć trochę jakby z boku - wyjaśnia. - Oglądam telewizję, żeby wiedzieć co się dzieje, przeglądam "Gazetę Lubuską", którą Basia kupuje co rano, ale to jest jednak coś innego - mówi.

Poza tym polubił Słubice. - To miasteczko ma swój klimat- uważa. Podobają mu się małe sklepiki, kafejki, gdzie można przysiąść i wypić kawę, weseli ludzie na ulicach. - W Stanach, w tej wielkości miastach nie ma czegoś takiego jak centrum. Ludzie żyją na obrzeżach, a jak chcą zrobić zakupy albo spotkać się przy kawie ze znajomymi umawiają się w gigantycznych galeriach handlowych, które są budowane kilkadziesiąt kilometrów za miastem - opowiada.

Poza tym gdy wychodzi przed swój dom w Kunowicach, którego budowę kończy właśnie z Basią i patrzy na las i jezioro, czuje, że jest to miejsce, w którym fajnie się będzie zestarzeć. Myśląc o przyszłości widzi siebie siedzącego przy kominku z lampką wina i książką. Oczywiście napisaną po polsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska