Rosjanin wpadł w oko Piotrowi Protasiewiczowi, który startował z nim w barwach Turbiny Bałakowo. 16-latek był wtedy warunkowo dopuszczony do występów w rodzimej lidze.
ZKŻ Zielona Góra nawiązał współpracę z rosyjskim klubem i w ramach wymiany doświadczeń w październiku 2007 r. zaprosił Turbinę do siebie. To wtedy fani po raz pierwszy zobaczyli Artema w akcji. Wygrał turniej młodzieżowy, a dzień później poszalał podczas treningu punktowanego. Pewny siebie i zadziorny, budził spore zainteresowanie.
Działacze szybko się dogadali i podpisali z nim trzyletnią umowę (na sezony 2008-2010). Zimą minionego roku Artem trenował już razem z Falubazem.
Podróż trwa dobę
Debiut w ekstralidze przyszedł dość nieoczekiwanie, bo w kwietniu ub.r. podczas przełożonego meczu z Unią Tarnów. Rosjanin musiał pojechać, bo kolizja terminów wykluczyła z tego spotkania dwóch obcokrajowców ZKŻ-u. Dzięki rajdowi po zewnętrznej wygrał wtedy bieg, a później dołożył "oczko". Następne okazje nie zdarzały się często.
- Staraliśmy się zapewnić mu możliwie dużą liczbę startów, ale z powodu odległości, nie było łatwo - przyznał były szkoleniowiec ZKŻ-u Aleksander Janas. - Szwed lub Duńczyk mógł być dzień, dwa po telefonie, a sama podróż z Bałakowa zajmuje przynajmniej dobę. Jeśli chcieliśmy na niego liczyć, trzeba było planować z dużym wyprzedzeniem, a do tego połączyć start ligowy z innymi występami.
Komplikacje w Rosji
Sposobem na trudności logistyczne miało być ściągnięcie Rosjanina do Zielonej Góry. Działacze ZKŻ-u zapowiadali, że w lutym utalentowany junior przeprowadzi się do nas na stałe i będzie trenował razem z drużyną. Sytuacja trochę się jednak skomplikowała.
- Faktycznie mieliśmy taki plan - przyznał Robert Dowhan. - Ale możemy sobie planować, a Artem został zawieszony przez swój macierzysty klub. Doszło między nimi do jakiegoś nieporozumienia. Nie mogliśmy nic z tym zrobić, bo nie dostaliśmy zgody na jego przyjazd. Jestem po słowie z tamtejszym prezesem i wiem, że ostatecznie mu pozwolą.
Sternik ZKŻ-u dodał, że na Rosjanina czeka już w Polsce rodzina, u której zamieszka i motocykle. Ze strony zielonogórskiego klubu wszystko jest przygotowane.
Musi chcieć
Wygląda na to, że Wodjakow sam sobie odrobinę zaszkodził. Cóż, choć młody, udowodnił, że potrafi być zadziorny na torze i poza nim. Zdaniem Dowhana mogło chodzić o kontrakt Turbiny z Emilem Sajfutdinowem i ewentualne niedomówienia, co do miejsca Artema w składzie. - Nie zawsze mówi tak, jak chcieliby inni - ocenił prezes ZKŻ-u.
- Pamiętamy go z eliminacji mistrzostw świata juniorów, kiedy zaczepiał Holdera na wyjściu z pierwszego łuku - wspomniał Janas. - To cecha charakteru, która się przydaje. Nie ma miejsca na strach, bo kiedy przychodzi, ucieka wynik. Ale musi dbać o sportowy tryb życia i pracować. Szczególnie dużo brakuje mu jeśli chodzi o starty. Trzeba mu dać szansę, ale i on po prostu musi chcieć.
Poczekamy na rozwój wypadków i kiedy Rosjanin pojawi się w Zielonej Górze zapytamy, co go zatrzymało w ojczyźnie i jak wyobraża sobie najbliższy sezon.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?