Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rada Miasta postanowiła: filia szkoły będzie likwidowana

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
- Nie odpuścimy. To jeszcze nie koniec walki. My tę szkołę budowaliśmy i nie oddamy jej, ot tak! - mówiły po głosowaniu: Teresa Paszkowska i Teresa Kwiatkowska.
- Nie odpuścimy. To jeszcze nie koniec walki. My tę szkołę budowaliśmy i nie oddamy jej, ot tak! - mówiły po głosowaniu: Teresa Paszkowska i Teresa Kwiatkowska. fot. Tomasz Rusek
- Jak oni mogli podjąć decyzję, skoro nawet nas nie słuchali? Kto ich wybrał? Chyba my? - mówili o radnych po głosowaniu rozgoryczeni obrońcy filii podstawówki przy ul. Osadniczej. Zapowiedzieli, że ,,to jeszcze nie koniec walki''.

Szkoła na Zakanalu to właściwie osiedlowa szkółka. Podlega pod podstawówkę nr 4, uczy się tam zaledwie 29 dzieci. Maluchów jest tak niewiele, że niektóre zajęcia (plastyka, muzyka, w-f) są łączone. Ale dla rodziców to akurat atut. - Dzieci mają dobry kontakt z nauczycielami, rodzice włączają się w życie placówki, jest bezpiecznie. Poza tym budynek został postawiony w czynie społecznym. Na remonty też się zrzucaliśmy - mówili nam przed sesją rodzice i dziadkowie uczniów. Poparli ich radni: Stefan Sejwa i Arkadiusz Marcinkiewicz.

Argumenty ,,za''

Z mównicy argumenty za szkołą powtórzył jeszcze przedstawiciel rodziców Piotr Zwierzchlewski. - Mieszkam nieopodal. Chcę tu posłać dziecko do szkoły. Dlaczego moi radni mojego miasta działają wbrew woli ludzi? - pytał. Ale jego wystąpienia nie wszyscy słuchali z uwagą. Teresę Paszkowską strasznie to wkurzyło. - No niech pan zobaczy! Jeden radny z drugim się śmieje, kolejni gadają sobie przez telefon, inni coś czytają. Przecież oni nie mają pojęcia, czego my bronimy. Jak więc mają sobie wyrobić własne zdanie? - szeptała do reportera pani Teresa.

Monika Gordziejewska (ma w spornej szkole córkę) kolejnych wystąpień wiceprezydent Zofii Bednarz, która uzasadniała zamknięcie szkoły, słuchała z niedowierzaniem. - Przecież to samo ostatnio zrobiono z przedszkolami. Pozamykano, a jak się okazało, że dzieci przybywa, to teraz chcą budować. Nasze osiedle szybko się rozrasta. W ciągu następnych lat dzieci na pewno przybędzie! - mówiła.

Argumenty ,,przeciw''

Ale urzędnicy byli nieprzejednani. - Łączenie klas jest niepedagogiczne. W takich warunkach nie można zorganizować standardowych zajęć. Przeniesiemy dzieci do placówki przy Kobylogórskiej, będziemy je dowozić. A budynek po filii na pewno będzie tętnił życiem - przekonywała wiceprezydent Bednarz.

O finansach nikt nie mówił. Ale dowiedzieliśmy się, że utrzymanie szkoły przy Osadniczej kosztuje 180 tys. zł. 20 tys. zł to opłaty i koszty funkcjonowania, 160 tys. zł - wynagrodzenia nauczycieli. - Po przenosinach te koszty znikną, bo nauczyciele z filii zajmą przy Kobylogórskiej miejsca odchodzących na emeryturę - mówił nam naczelnik wydziału edukacji Adam Kozłowski. Zapewnił jednak, że nie finanse są w tej sprawie najważniejsze.

Ostatecznie uchwała intencyjna przeszła. Za było 14 radnych, przeciw było 5, wstrzymały się 3 osoby. - To skandal. Po prostu skandal. Zostaliśmy sprzedani. Ale nie odpuścimy. To jeszcze nie koniec walki. My tę szkołę budowaliśmy i nie oddamy jej, ot tak! - nie kryła złości Teresa Kwiatkowska.

Wypaliła, że jest załamana postawa radnych (na wtorkowe spotkanie, które zrobili rodzice, przyszło dwóch z 25 radnych). - To najlepszy komentarz do całej sprawy - dodała.

Uchwała intencyjna nie przesądza jeszcze o likwidacji szkoły. Musi ją jeszcze zaopiniować przede wszystkim kuratorium. Dopiero wtedy radni podejmą ostateczna decyzję. Będzie to najpewniej wiosną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska