Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kopalnie? To już było. Mamy bogatą historię górnictwa

Dariusz Chajewski, (czyz)0 68 324 88 [email protected]
Jeśli górnicy będą eksploatowali złoża w rejonie Gubina i Brodów rozpoczną prace w okolicy Węglin. Nazwa miejscowości nie jest przypadkowa, bo nasz region - wbrew pozorom - ma bogate górnicze tradycje.

W Nowych Czaplach, wsi w okolicy Łęknicy, nikt nie ma wątpliwości: powinniśmy pozwolić górnikom na pracę w Brodach, Gubinie. Bo i tutaj czasy, gdy w okolicy działały trzy kopalnie, wspomina się jako złote.

- Zresztą nigdy nie zaprzestaliśmy kopania, nielegalne odkrywki działają do dziś - mówi proszącą o anonimowość mieszkanka. - Przez dziesięć lat z mężem z tego żyliśmy. Teraz już się zajmują tym ludzie przypadkowi, sprzedają brudny węgiel, klienci coraz mniej chętnie go biorą.

To był nakaz
Leszek Syzdel do Łęknicy przyjechał z... musu. Jako absolwent technikum górniczego w Wałbrzychu dostał nakaz pracy w Łęknicy. Przyjechał nad Nysę w 1953 roku. Wówczas pracowały tutaj trzy kopalnie, to było górnicze miasto.
- Mój górniczy mundur trafił już do muzeum szkolnego - opowiada. - Byłem sztygarem, a nawet zastępcą dyrektora. Po likwidacji, co moim zdaniem było błędem, pracowałem w "Dozamecie".

Wraz z żona chętnie wspominają górnicze czasy i to nie tylko ze względu na barbórkowe parady. W hotelach robotniczych mieszkali ludzie z całej Polski, a znaczną część mieszkańców stanowili reemigranci z Niemiec i Francji - tam pracowali w kopalniach. Jednak wszyscy byli z sobą bardzo zżyci.

Złote czasy

- W Nowych Czaplach oprócz bieda-szybów pozostało niewiele śladów górniczej przeszłości - dodają Jolanta i Zbigniew Bieszczadowie. - Nazwa ulicy Kopalnianej, górniczy znak na świetlicy. A kiedyś... Na tej ulicy był ciąg sklepów i ruch panował tutaj jak w miasteczku. To były złote czasy...

Wacław Wartecki pokazuje nam dawne tory prowadzące przez Łęknicę i charakterystyczne zapadliska. Całkiem jak na Śląsku. A mieszkańcy w okolicy Sanic dodają, że węgiel "wychodzi" nawet na polach. To przecież specjalność całych Łużyc.

Początek w XVIII wieku

Węgiel brunatny zaczęto tutaj wydobywać w drugiej połowie XVIII w. Na ziemi żarskiej pierwsze kopalnie węgla powstały w 1854 roku w Mirostowicach Górnych, były to: Friedrich Wilhelm, Freundschaft i Feliks. Lokalizacja pierwszych szybów związana była z zaobserwowanym węglem na powierzchni i z poszukiwaniami przez robienie wykopów, a następnie odwiertów. W roku 1872 zaczęto brykietować węgiel brunatny i transportować liniami kolejowymi.

W czasie I wojny światowej powstają na Łużycach pierwsze elektrownie na węgiel brunatny. Występowanie pokładów i wydobycie brunatnego paliwa w okolicy staje się powodem lokalizacji wielu zakładów przemysłowych. Piaski i glina są surowcami towarzyszącymi węglowi brunatnemu, wydobycie ich spowodowało rozkwit przemysłu szklarskiego, ceramicznego i produkcji cegieł. Czasy odkrycia przydatności węgla brunatnego jako paliwa opałowego możemy porównać do gorączki złota. Rodziły się tutaj i upadały wielkie fortuny, był to czas dla ludzi przedsiębiorczych.

W 1950 roku przedsiębiorstwo zajmujące się od 1945 zarządzaniem kopalniami węgla brunatnego przeniesiono z Żar do Wrocławia. U nas tworzy się nowe przedsiębiorstwa: kopalnie Babina (Łęknica) oraz Henryk (okolice Żar) i Maria (okolice Nowej Soli). W 1952 roku zostały połączone w jedno przedsiębiorstwo Przyjaźń Narodów z siedzibą w Żarach, a następnie w Łęknicy. W 1960 roku likwidacji ulega Maria, w 1968 r. Henryk a Babina wraz z brykietownią została zamknięta 1974 roku.

(informacje pochodzą z: Tomasz Zabawa - "Bóg, diabeł i górnicy")

Diabeł, czy smok

Węgiel brunatny w naszym regionie zauważono wcześnie, lecz jego opałowego zastosowania jeszcze nie znano. Wychodnie węgla dochodzące do powierzchni ziemi ulegały częstym zapłonom.

W starych kronikach okolic Żar z 1700 roku pisano, że z ziemi wydobywa się ogień i ludzie w okolicy wierzyli, że to Lucyper bawi się ogniem. Na innym z pól dym był przypisywany mieszkającemu podobno tam smokowi, który od czasu do czasu ział płomieniami. Z czasem miejscom tym nadano nazwy Żary i Płonice (dawna nazwa Mirostowic).

Kopano też w Sieniawie...

Złoże "Sieniawa" położone w okolicach Sieniawy jest jednym z najdłużej znanych i eksploatowanych złóż węgla brunatnego na ziemiach polskich. Historia jego odkrycia sięga połowy XIX wieku, gdyż nadanie górnicze na węgiel brunatny, pod nazwą Emiliensglück udzielone zostało w 1853 r. przez Cesarski Pruski Urząd Górniczy. Eksploatację rozpoczęto w roku 1873. Produkcja węgla przed rokiem 1939 osiągała okresowo do 80 tys. ton rocznie.

Zniszczona i zdewastowana w ostatnim roku drugiej wojny światowej, została ponownie uruchomiona w 1950 r.W roku 1950 wydobyto 8,6 tys. ton węgla brunatnego, ale produkcja szybko rosła dochodząc w 1958 roku do 137,5 tys. ton. Eksploatację prowadzono systemem filarowym wydobywając węgiel w partiach złoża leżących powyżej poziomu wód podziemnych.

W roku 1983 wydobycie osiągnęło maksymalną w historii kopalni wartość 209,1 tys. ton. W 1997 rozpoczęto jej likwidację, była jedyną podziemną kopalnią węgla brunatnego w Polsce. W roku 2002 udało się znaleźć inwestorów podejmujących wyzwanie kontynuowania działalności wydobywczej.

...i Zielonej Górze

Pierwsze pokłady węgla brunatnego odkrył w 1838 r. w okolicy Ochli zielonogórski kupiec Carl Adolph Pohlenz. Jednak było to niewielkie złoże. Dopiero odkryte pokłady wzdłuż dzisiejszej ul. Wyszyńskiego oraz Wilkanowa, Świdnicy i Słonego pozwalały myśleć o przemysłowej eksploatacji. Dlatego powstał zakład górniczy Friedrich Wilhelm.

Jego udziałowcy nabyli 46 obszarów górniczych o łącznej powierzchni ok. 9.414 hektarów. Pierwszy węgiel wyjechał na powierzchnię ziemi w 1841 r. 40 lat później przeciętne wydobycie doszło do ok. 70-80 tys. ton rocznie. W Zielonej Górze nie kopano węgla metodą odkrywkową. Grubość pokładów wahała się od 3 do 5 metrów. Węgiel zalegał na głębokości od 30 do 100 m. Wydobywano go tradycyjną metodą głębinową drążąc szyby. Były niewielkie. Kilka metrów średnicy. Same korytarze wydobywcze często miały ok. 1,3 metra wysokości.

Kopalnie eksploatowano na tzw. zawał, czyli po wydobyciu węgla demontowano obudowę zostawiając puste chodniki. Często opadająca ziemia je zasypywała a na powierzchni pojawiały się doły, rowy i zapadliny widoczne do dzisiaj. Z wydobycia zrezygnowano w 1948 r.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska