Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy na wsi musi tak bardzo śmierdzieć?

Krzysztof Fedorowicz 0 68 324 88 19 kfedorowicz @gazetalubuska.pl
- W kurnikach zamontowaliśmy nowoczesne, elektronicznie sterowane urządzenia, które eliminują gazy - tłumaczy Jan Łopuszański
- W kurnikach zamontowaliśmy nowoczesne, elektronicznie sterowane urządzenia, które eliminują gazy - tłumaczy Jan Łopuszański Fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Jeśli rzeczywiście smród utrudnia komuś życia, to ja chętnie przeniosłabym gospodarstwo w bardziej odludne miejsce. Ale jak to zrobić? - mówi Teresa Łopuszańska.

"Pochodzę z Rzeczycy, ale nie wiem jak mamy tutaj żyć, gdy wkoło panuje czasami tak okropny smród, że nie można nawet okna otworzyć. Mieszkaniec naszej miejscowości posiada ogromne budynki gospodarcze, w których hoduje kurczaki" - napisał w liście do redakcji Czytelnik, który prosi "GL" o pomoc.

"Ja doskonale rozumiem, że są to inwestycje jego prywatne" - kontynuuje mieszkaniec Rzeczycy. - "ale chyba są jakieś przepisy dotyczące ochrony środowiska, budowlane, które jasno precyzują, jak, gdzie i kiedy można budować kurniki".

Gospodarstwa w mniejszości

Sprawdziliśmy. - Nam nie przeszkadzają te kury, kurniki są we wschodniej części wsi i smród najczęściej idzie na pola, nie powinien więc nikomu przeszkadzać. Gorzej, gdy wywożą na okoliczne pola obornik, wtedy odór jest naprawdę uciążliwy - zauważa mężczyzna w średnim wieku, który niestety - podobnie jak autor listu - nie przedstawił się.
Gdy jedziemy do fermy kurzej mijamy gospodarstwa rolne, w których właściciele hodują świnie i krowy, w powietrzu unosi się typowo wiejski zapach… Wreszcie trafiamy na właściwe podwórko, ale tutaj nie ma potężnych kurników, są za to typowe poniemieckie zabudowania.

Gospodarze dziwą się naszej wizycie. - Tutaj nikt wprost nie mówi, że nie da się żyć w naszym sąsiedztwie - zauważa Teresa Łopuszańska. - Ale jeśli rzeczywiście smród utrudnia komuś życia, to ja chętnie przeniosłabym gospodarstwo w bardziej odludne miejsce. Ale jak to zrobić? Przecież nie wezmę budynków na ręce!

Łopuszańscy prowadzą swój biznes od 1986 roku. Na postawienie kurników rodzina otrzymała stosowne pozwolenia. - Jakby teraz człowiek zaczynał, to budowałby za wioską - zauważa Jan Łopuszański. - Ale wtedy niemal z każdego podwórka unosiły się zapachy zwierzęcych odchodów i nikomu ferma nie przeszkadzała. Teraz natomiast gospodarstwa są w mniejszości, ale i tak mamy sporą rzesze rolników i nie tylko nasze obejście grzeszy smrodem.

Tutaj nie śmierdzi

Jednak na podwórku producentów drobiu nie wyczuliśmy niemiłych zapachów. Znacznie gorzej jest w samym kurniku. - Śmierdzieć może ludziom, gdy wywozimy obornik, a robimy to raz na dwa miesiące - przyznaje pan Jan. - Ale wtedy nie jadę przez osadę, tylko przez pola, robię to ze względu na mieszkańców.

Łopuszańscy sporo zainwestowali w fermę. W dwóch kurnikach trzymają po 50 tysięcy kurczaków, i oba budynki są opalane olejem i wentylowane. Temperatura jest regulowana elektronicznie. Powiedzmy wyraźnie: smrodu nie czuć na zewnątrz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska