[galeria_glowna]
Najlepszym lubuskim przełajowcem został Marek Konwa, który w wyścigu elity zajął drugie miejsce.
Ścigano się na Wzgórzach Piastowskich. Wiele przeszkód, podjazdów i usłana korzeniami nawierzchnia gwarantowały zawodnikom trudną przeprawę. Start koło amfiteatru. Wspinaczka po stromych schodach, szybki przejazd chodnikiem, i wjazd do lasu. Tam na dobre rozpoczynał się morderczy wyścig.
Nie ma lekko
- To jedna z najtrudniejszych tras w zawodach tej rangi - mówił organizator i główny patron imprezy Kazimierz Prokopyszyn - Zależało nam by uczestnicy wykazali się na niej. Wykorzystaliśmy warunki, które dają nam Wzgórza Piastowskie. Przyjechała ścisła czołówka więc trasa przygotowana została bez żadnej taryfy ulgowej.
Na nią mogli liczyć najmłodsi. Dla nich był krótszy dystans. Pierwsze godziny zawodów zostały poświęcone właśnie im i dziewczynom, które pokazały, że walka do upadłego nie jest domeną wyłącznie mężczyzn.
Tylko zwycięstwo
Rywalizacja rozpoczęła się na dobre gdy na starcie pojawili się juniorzy. Zapewnili oni kibicom nie lada emocje. Pierwszy na mecie zameldował się bezkonkurencyjny Dawid Lessnau. Już po pierwszych okrążeniach uzyskał przewagę nad rywalizującymi do końca o drugą lokatę Bartoszem Pilisem (Sokpol Dobrawa) i Wojciechem Herbą. Na samym finiszu zielonogórzanin osłabł wypuszczając przed siebie Pilisa, który mijając metę uniósł wysoko ręce w geście triumfu. Na deser rywalizowali najlepsi. Ścisła czołówka na czele z Markiem Cichoszem (Legia Warszawa) i M. Konwą zapowiadała ostrą rywalizacje. Bieg, choć zacięty skończył się bez niespodzianek. Wygrał legionista. Drugi był Konwa, który po wyścigu nie ukrywał rozczarowania. - Liczyłem na zwycięstwo. Trochę dokuczała mi astma. Nie oceniam swojego występu najlepiej - stwierdził po zejściu z podium.
Szczęście w cenie
Po zmaganiach przyszła pora na najmilszy moment. Wręczenie pucharów i nagród. Przed dekoracją zabrał głos Prokopyszyn, który podziękował wszystkim uczestnikom za wspaniałą walkę. - W kolarstwie liczą się trzy rzeczy: myślenie, wytrwałość i szczęście - stwierdził - Za pierwsze odpowiedzialni są trenerzy, którzy instruują podopiecznych w jaki sposób używać przerzutek roweru, druga sprawa to kwestia woli walki i determinacji kolarza, Niestety nie wszystkim dopisało dziś szczęście. Niektórzy z przyczyn technicznych nie zdołali ukończyć wyścigu. Wszystkim jednak należą się brawa. Już samo uczestnictwo jest zwycięstwem.
NASI NAJLEPSI
Michał Hałas
0683248806
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?