Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bytom Odrz: Po lekcjach już trudno wyskoczyć na piwko

Dariusz Chajewski 0 68 324 88 79 [email protected]
fot. Dariusz Chajewski
Nastolatkowie mówią o terrorze i zakłamaniu dorosłych. Starsi cieszą się spokojem, a nauczyciele dodają, że pomagają rodzinom.

W Bytomiu Odrzańskim skończono z bezstresowym wychowaniem młodzieży w duchu trzeźwości.

Na początek list, który przyszedł do redakcji. "Piszę w imieniu grupy szesnasto i siedemnastolatków. Uważamy, że w Bytomiu Odrzańskim są naruszane nasze prawa. Radni wymyślili, że w naszym mieście będzie obowiązywała godzina policyjna i wyłapują nieletnich wieczorami na ulicach. (...).

Nie mamy nic przeciwko zakazowi picia alkoholu, chociaż to też jest dziwne i to raczej sprawa naszych rodziców niż władz miasta, ale z tą godziną policyjną to już przesada. Nawet nauczyciele tego nie pochwalają i mówią nam, że dziwnie się czują chodząc w patrolach. Czy nie da się z tym nic zrobić?".

Chodzimy nocą bokami

Dwaj nastolatkowie spotkani na ślicznym kolorowym rynku w Bytomiu Odrzańskim tylko się uśmiechają. Ich zdaniem akcja walki z alkoholem w ręku nastolatków to - cytując - siara i obciach.

- Pewnie, że się podporządkowaliśmy, nikt nie chce mieć oceny ze sprawowania obniżonej o dwa stopnie - tłumaczy jeden z chlopców. - To śmieszne, że po godz. 22.00 nie można nawet pójść do sklepu po chleb lub odprowadzić dziewczynę do domu. I tak chodzimy, ale bokami. Sprawdzają tylko na rynku.

Ich nieco starsi koledzy mówią wprost o zakłamaniu. W centrum, na rynku stoi figura kota odprowadzającego do domu pijanego wędrowca...

- To jakby pochwała picia - tłumaczy jeden z młodzieńców. - Cały rynek oklejony jest reklamami piwa, na ławkach roi się od wciętych starszych panów i pań. Ba, przy piwku widziałem nasze miejskie władze. I my próbujemy w takim otoczeniu tłumaczyć młodym, że alkohol jest zły. I to w jaki sposób tłumaczyć.... Jak za głębokiej komuny.

- To niech już lepiej wprowadzą galopującą prohibicję - dodaje jego kolega...

"J 23" znów nadaje

Od ubiegłego roku młodzi bytomianie po godz. 22.00 wypraszani są z lokali gastronomicznych, a specjalne komisje sprawdzają, czy młodzież nie pije po kątach. Dlaczego wprowadzono podobne restrykcje?

Ich rzecznicy, między innymi burmistrz, opowiadają jak niedawno do szpitala trafiło dwóch czternastoletnich bytomian. Przyczyną było zatrucie alkoholem. Miasto poruszyła także historia pijanej nastolatki, którą trzeba była zanieść do domu. Do tego alarmujące statystyki i dzieciaki urzędujące w środku nocy nad Odrą.

Władze miejskie postanowiły walczyć z alkoholem w rękach nieletnich kompleksowo. Akcja "Alkohol dla nieletnich - zero tolerancji" oznacza rzucenie do walki z tym procederem oddziałów specjalnych nauczycieli, rodziców, policjantów. To właśnie w takim składzie od kilku miesięcy po mieście wędrują patrole. Zaglądają do lokali gastronomicznych, do miejsc, w których młodzi bywają. Młodzież uknuła już dla tych komisji swoje określenie: "J 23".

Reguły są proste. Po godz. 22.00 osoby nieletnie nie mogą przebywać bez opieki w mieście. Są wypraszane nawet z barów. W każdym sklepie i lokalu pojawiły się tabliczki informujące, że młodzi ludzie nie mają szansy na kupno alkoholu.

Prośbą i groźbą

Zanim ta akcja ruszyła władze gminy spotkały się z handlowcami. Rozmowa była - jak to się mówi o tych politycznych - konstruktywna. Ale nie obyło się bez gróźb. Lokalom gastronomicznym grozi utrata koncesji na sprzedaż alkoholu. Handlowcy, dla których taka kara byłaby mniej dotkliwa, otrzymają wypowiedzenie dzierżawy. Bowiem w centrum miasta gros lokali jest własnością gminy.

- Nigdy nie sprzedawaliśmy alkoholu nieletnim - mówi Beata Szumilas pracująca w sklepie położonym tuż obok ratusza. - Jesteśmy na to uczulone, ale młodzież ma swoje sposoby. Podobna akcja jest dobrym pomysłem. To trzeba opanować.
Przyłapani młodzi ludzie, a było już kilka przypadków, doprowadzani są do rodziców.

Ci powinni starać się dotrzeć do rozsądku młodych ludzi. W innych przypadkach czekają ich spotkania z psychologami, pedagogami. W najbardziej drastycznych przypadkach recydywy skończy się wystąpieniami do sądu o... pozbawienie władzy rodzicielskiej.

Tuż obok czarnego kota

Z panią Jadwiga rozmawiamy na ławeczce, tuż obok czarnego kota - patrona "zawianych". Pytana o walkę z alkoholem wśród młodzieży zaciska dłonie.

- Ja przegapiłam ten moment i... przegapiłam życie - zaczyna opowieść. - Nie tylko swoje. Jak mój syn zaczął mając ze czternaście lat, tak do dziś to trwa. A wcześniej było to dobre dziecko, a dziś... Ech, szkoda nawet gadać. Gdybym wtedy była mądra. Gdyby szkoła była mądra... Gdy dziś patrzę na te dzieciaki. One też marnują swoje życie i swoich rodziców.

Daniela, Paweł i Jakub siedzą na ławeczce przed tyłem kamienicy. Są po pracy, "robią" po piwku.

- O nie, jeszcze jak miałam 19 lat to o godz. 20.00 musiałam być w domu - opowiada Daniela. - I nie było zmiłuj sie. Dziś obserwuję nawet młodsze dziewczyny jak szlajają się nad Odrą. Ja nie posądzam je nawet o jakieś złe zamiary, ale może im się coś stać.

- Ale przecież sami piwo piliście przed osiemnastką! - pytam.
- O nie, to pewnie tylko tak wygląda - Paweł pokazuje na trzymaną w dłoni butelkę. Pierwsze piwo wypiłem mając 19 lat, naprawdę. Tato bardzo, bardzo tego pilnował. Mówił, że przez wódę to wielu ludzi przepadło.

To takie miejsce

Kilkaset metrów dalej, na nadodrzańskiej skarpie dwóch dwudziestolatków. Oczywiście piwo. I przyznają, że systematycznie sięgają po ten trunek od ładnych kilku lat.

- Za naszych czasów nikt o dowód nie prosił - opowiada jeden z chłopaków. - I to było złe. Jednak z tym złym wpływem alkoholu to nie przesadzajmy. Przecież wyrośliśmy na ludzi. A że po pracy wypijemy jedno lub dwa... Gorzej, że dziś młodzi sięgają po nalewki lub narkotyki. Trzeba ich pilnować.

Dwieście metrów dalej, na dobrą sprawę w tych samych krzakach, trzech młodzieńców wyraźnie nastoletnich.

- Jak zdobyliście to piwo? - pytamy.
- Też mi problem - chłopak wzruszył ramionami. - Tylko drożej nas to kosztuje.
- Dlaczego drożej?
- Trzeba któremuś z tych na rynku dać z pięćdziesiąt groszy lub papierosa - dopowiada jego kolega. - A tutaj, nad Odrą, piją wszyscy ze wszystkimi i nikt o wiek nie pyta... To takie miejsce.

Burmistrz Jacek Sauter zapewnia, że jest jak najdalszy od zakłamania. Sam sięga po piwo i przyznaje, że jako nastolatek nie był z tych najgrzeczniejszych. Ale z drugiej strony uważa, że trzeba skończyć z alkoholem wśród najmłodszych.
- I efekty tej naszej kampanii już widać - dodaje.

O korzystnych efektach mówi także strażnik miejski. Czy są to metody policyjne? Może trochę, ale szybko okazuje się, że mieszkańcy akceptują nawet te najbardziej kontrowersyjne rozwiązania, o ile poprawiają stan bezpieczeństwa. Tak stało się z monitoringiem - gdy burza zepsuła kamery głowy podnieśli chuligani. Gdy w związku z wątpliwościami prawnymi musiano wstawić do lamusa fotoradary mieszkańcy deklarowali, że w ich obronie wyjdą na ulice.

- Te patrole pomagaja rodzicom, do których trudno jest nam dotrzeć klasycznymi metodami - dodaje dyrektor miejscowego Zespołu Szkół Stefania Mirecka. - Trudno mówić o efektach, akcja trwa zbyt krótko. Nie przesadzajmy także z tym ściganiem, nasz spacer po mieście ma raczej charakter prewencyjny. Zniknęły, przynajmniej z centrum, zakapturzone małolaty z alkoholem w dłoni i przekleństwami na ustach.

***
Idę do samochodu. Podchodzi blondynek, na oko piętnaście lat.
- Może pan mi kupić papierosy - pyta.
- A mama o tym wie - odpowiadam.
- Ale z ciebie ch... - kończy dziecina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska