Rozpoczęła się ostra gra o biznes wart kilkadziesiąt milionów złotych. Karty rozdaje tu miasto.
Przez kilka lat prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz konsekwentnie nie wpuszczał do miasta wielkiego handlu (powyżej 2 tys. mkw.). Sytuację zmieniła budowa obwodnicy miasta. Miasto, które ma obok węzła drogowego 9-hektarową działkę, postanowiło ją sprzedać pod hipermarket.
Ogłoszono przetarg, cena wywoławcza jest astronomiczna - 30 mln zł. Od powodzenia tej transakcji Tyszkiewicz uzależnia miejskie inwestycje, m.in. budowę basenu. Kiedy prezydent uchylił drzwi, okazało się, że interes na hipermarketach chcą robić wszyscy.
W kolejce stoi już kilku inwestorów. Ale zgodę na wielki handel wydaje miasto.
Dozamet grozi pozwem
Jednym z graczy jest Janusz Wójcik. To jeden z największych nowosolskich pracodawców, właściciel Dozametu i stoczni. Na terenie przyległym do swojej fabryki ma 18,5 ha terenu, na którym chce postawić "niebanalne, reprezentacyjne centrum handlowe".
Chce handlować na powierzchni 30 tys. mkw. i podkreśla, że inwestycja wpłynie na rewitalizację terenu po wyburzonych halach. Kusi również miasto 10 mln zł tzw. renty planistycznej, czyli wzrostu wartości ziemi w wyniku zmiany jej przeznaczenia.
Radni wypowiedzieli się o pomyśle negatywnie. Na posiedzeniu połączonych komisji Andrzej Łukomski, pełnomocnik Wójcika, pytał radnych, czy są "listkiem figowym" i zagłosują tak, jak każe im prezydent. - Nie może być tak, że Nowa Sól to rancho jednego kowboja - mówi Łukomski. Radni byli oburzeni.
Jacek Milewski, wiceprezydent miasta: - Nie godzimy się na tak wielki handel w tym miejscu, mamy do tego prawo. Z planów przedstawionych przez pana Wójcika wynika, że chce postawić tam wielką puszkę. My chcemy mu dać możliwość postawienia obiektu o powierzchni 3 tys. mkw.
Ale według Wójcika, władze ograniczając jego plany, łamią prawo. - Miasto nie może wpływać na wielkość inwestycji. Jeśli w studium radni stwierdzili, że może być wielki handel, to w planie zagospodarowania musi być tak samo. Co mi po 3 tys. m? Co zrobię z pozostałym terenem? - pyta i zbiera już opinie prawne. Inwestor dziwi się również, że miasto niechętnie patrzy na 10 mln.
Zdaniem Milewskiego, nie ma mowy o łamaniu prawa. - Ustawa o planowaniu przestrzennym daje nam możliwość uszczegółowienia studium. A renty planistycznej byłoby najwyżej 2 mln i to gdy Dozamet sprzeda teren w ciągu pięciu lat.
Wójcik zapowiada, że pójdzie do sądu. - Miasto będzie musiało zapłacić nam wielomilionowe odszkodowanie - twierdzi.
Browar jest ok, Fatsa już nie
Przychylniejszym okiem władze miasta patrzą za to na inwestycję w byłym browarze. Prywatny inwestor chce tam zrobić galerię handlową i multikino. - Kiedy powstanie hipermarket i basen na terenie, który sprzedajemy, centrum miasta wymrze.
Galeria w browarze ma szanse temu zapobiec. Poza tym browar jest na końcu kanału portowego, blisko parku krasnala. To wszystko będzie tworzyło pewną całość. Zresztą w browarze będzie galeria z prawdziwego zdarzenia, a nie wielka puszka - twierdzi Tyszkiewicz.
Ale na tym nie koniec. W grze jest trzeci uczestnik, to właściciel Groclinu Zbigniew Drzymała, który ma 4 ha terenu przylegającego do fabryki tapicerki samochodowej Fatsa. Chce zrobić interes z Nickel Development z Poznania, Kostrzyńsko-Słubicką Specjalną Strefą Ekonomiczną i właśnie Fatsą. Spółki założyły konsorcjum i chcą budować galerię handlową o powierzchni 24 tys. mkw., 50 mieszkań i hotel.
Kilka dni temu inwestorzy przekonywali do swojego pomysłu radnych. Głównym argumentem, który się pojawiał, były miejsca pracy. Władze Fatsy, która jest w ciężkiej sytuacji finansowej, podjęły decyzję o zamknięciu fabryki. Sposobem na zachowanie miejsc pracy ma być galeria handlowa.
Radni byli przeciwko inwestycji. - Pan Drzymała miał stworzyć 2 tys. miejsc pracy, nie dotrzymał słowa. Już wam nie wierzę - mówił radny Andrzej Petreczko.
Jeden, więcej nie potrzeba
Według Tyszkiewicza, w mieście jest miejsce na jeden hipermarket i jedną galerię w centrum. - Więcej nie potrzeba. Oczywiście mógłbym pozwolić budować wszystkim, niech się pozabijają, ale czy to ma sens? Chcemy zrównoważonego rozwoju miasta - mówi.
Jacek Semeniuk, pełnomocnik zarządu ds. Ekspansji w Nickel Development, komentuje: - Taka postawa to interwencjonizm gospodarczy w socjalistycznym stylu.
Podobnego zdania jest Dziduch: - Niech galerie budują wszyscy, którzy chcą. Każdy ponosi swoje ryzyko biznesowe.
Tak samo uważa Wójcik: - Jak daleko miasto może ingerować w wolność gospodarczą?
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?