Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brzeźnica: Mamy kłopot z dzikami

Piotr Jędzura 0 68 324 88 13 [email protected]
- To właśnie efekt odwiedzin dzików na moim polu, wyżarta i zniszczona kukurydza - mówi rolnik Władysław Sikora.
- To właśnie efekt odwiedzin dzików na moim polu, wyżarta i zniszczona kukurydza - mówi rolnik Władysław Sikora. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Zwierzęta niszczące uprawy rolników to problem dotyczący całego kraju.

Dziki niszczą kukurydzę na polu Władysława Sikory z Marcinowa. Rolnik jest przekonany, że to wina myśliwych, którzy nieskutecznie pilnują jego ziemi.

Do redakcji Gazety Lubuskiej zadzwonił zmartwiony rolnik z Marcinowa. - Jak tak dalej pójdzie to dziki wyjedzą kukurydze, którą potrzebuję do karmienia zwierząt w zimie - powiedział przez telefon Władysław Sikora.

Maciora może zaatakować

Pojechaliśmy do Marcinowa. Z W. Sikorą poszliśmy na jego kukurydziane pole. Po drodze rolnik opowiadał o problemie, jaki ma z dzikami. - Nocą niszczą plony, wyjadają kawałek po kawałku kukurydzy na polu, ta znika w błyskawicznym tempie - żalił się W. Sikora.

Rolnik jest przekonany, że to wina myśliwych. - Nie pilnują pól, nie robią skutecznych odstrzałów, nie przeganiają dzików, a zwierzęta robią co chcą - alarmuje mieszkaniec Marcinowa.

Po drodze W. Sikora wskazuje ambonę myśliwską. - Jest, stoi, ale stale pusta, a zagraniczni myśliwi nie mają chęci strzelać do dzików, wolą jelenie - mówi.
Rolnik kilka razy sam nad ranem chodził na pole odstraszać dziki. - Boję się, nie mam strzelby, bo rolnik w Polsce broni na taki użytek mieć nie może - narzeka. Tym bardziej, że dzik to zwierze, które może zaatakować. Starcie z olbrzymią maciora może skończyć się tragicznie.

Sytuacja jest bardzo poważna. Jak ta dalej pójdzie, to dziki wyjedzą całą kukurydzę, którą W . Sikora zasiał na swoim polu. - Wtedy będę musiał sprzedać dwie krowy, bo ich nie wyżywię - mówi z obawą.

Rolnik zapowiada, że zgłosi się po odszkodowanie za brak pilnowania jego pola. - Z tego co wiem to kwota, jaką dostanę nie zwróci tego co straciłem - żali się.

Nie strzelimy do małych

Myśliwi doskonale znają problem. - Niestety dotyczy on całego kraju, a w ostatnich latach nasilił się jeszcze bardziej - informuje łowczy okręgowy Zdzisław Rudkiewicz. Zapewnia, że myśliwi robią co mogą.

Niestety ciepłe zimy sprzyjają rozmnażaniu się dzików. Zwierzyny w lasach szybko przybywa - W sezonie polowań, jak widzimy loszkę z małymi to przecież nikt do niej nie strzeli - przyznaje Z. Rudkiewicz.

Nie ma skutecznej metody ochrony upraw przed dzikami. Nie sprawdzają się nawet elektryczne pastuchy. Czasami rady nie daje również gruba siatka odgradzająca pola. Te wszystkie metody chronią uprawy tylko w niewielkim stopniu. Mało tego, nie skutkuje również odstraszanie hukowe zwierzyny. - Byłem świadkiem jak rolnik chodził po polu i rzucał petardy, a 300 metrów do niego dziki jadły uprawy - odpowiada W. Rudkiewicz.

Nie pomaga też obecność człowieka na polu. Ludzki zapach po obchodzie przez myśliwego odstrasza zwierzęta. - Dziki jednak bardzo szybko się przyzwyczają i dostosowują, stąd tak duże problemy - mówi W. Rudkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska