Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myślibórz: Omijajcie dzikie plaże!

Alicja Jarno
- Gdybyśmy wypływali na patrole, być może do tej tragedii by nie doszło - zastanawiają się członkowie myśliborskiego pogotowia ratunkowego.

W Zatoce Ptasiej utopiła się pierwsza osoba.

O tym, że myśliborscy ratownicy nie pilnują jeziora pisaliśmy w zeszły czwartek ("Woprowcy nie wypłyną" z 4 lipca). Dzień później wędkarze znaleźli w wodzie topielca. - Zwłoki leżały w Zatoce Ptasiej, a więc poza obszarem pilnowanym przez ratowników OSiR-u - powiedział nam wiceprezes powiatowego WOPR Andrzej Olszewski. - Nasze patrole zwykle trwają aż do zmierzchu. Istniała spora szansa, że udałoby się zapobiec temu wypadkowi - dodał wiceprezes.

Tylko głupi się rzuci

- Motorówki stoją na przystani, bo gmina nie dała nam na paliwo. Burmistrz proponuje tylko 3,5 tys., a to niecała połowa potrzebnej sumy - tłumaczył Olszewski. Włodarz Leszek Wierucki odpowiedział, że wymagana przez ratowników kwota jest zbyt wysoka. W czerwcu urzędnicy ogłosili przetarg na ochronę jeziora poza tzw. "szyją" (odcinek od plaży miejskiej do szyi kontroluje łódź ratunkowa Ośrodka Sportu i Rekreacji) o wartości 3,5 tys. zł, WOPR zapowiedział, że do niego nie przystąpi. W razie wypadku ratownicy wodni nie udzielą więc pomocy.
Na razie woprowcy, choć nie są dotowani przez gminę, reagują na wezwania. W sobotę w okolicy szyi wywrócił się jacht z czteroosobową załogą. Ochotnicy wspólnie z załogą Szkunera wyratowali wodniaków z opresji. - Na razie, gdy coś się dzieje, wypływamy za swoje pieniądze. Ale na jeziorze zdarzają się różne sytuacje i nasza prewencja jest niezbędna - przekonuje wiceprezes. Dodaje też, że jedyna motorówka, która w tej chwili patroluje jezioro nie pływa, bo ma uszkodzony silnik. - Przedwczoraj była awaria. Dzisiaj motorówka powinna być na chodzie, a w razie czego sprzęt pożyczy nam szkółka żeglarska - usłyszeliśmy od Andrzeja Kowalczyka, dyrektora OSiRu.

Liczy każdy grosz

Burmistrz Myśliborza ma jednak swoje racje i zapowiada, że będzie przy nich trwał, bo takie są przepisy. - W tym roku rozdzieliłem pośród podobnych organizacji 150 tys. zł, bo tyle przyznali mi radni. Przy 25 mln długu gminy muszę liczyć każdy grosz - tłumaczy Wierucki. Według niego sprawa ma podłoże polityczne. Jego poprzednik lekką ręką dawał pieniądze woprowcom, podczas gdy gminna łódź, zamiast patrolować jezioro, stała w hangarze. Dlatego zamiast dać pieniądze ochotnikom wolał zainwestować w silnik do motorówki OSiRu, by ta mogła strzec bezpieczeństwa kąpiących się. - Zgodnie z prawem ogłosiliśmy przetarg na patrole. Jeżeli nikt się nie zgłosi to trudno, nie będzie zabezpieczenia dzikich plaż, prawo nie nakazuje mi zapewnienia ochrony w takich miejscach - mówi burmistrz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska