Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myślibórz: Woprowcy nie pływają

Alicja Jarno
Roger Biorski i Jerzy Wierucki dyżurują na przystani WOPR- u, ale na jezioro nie wypłyną. Nie mają czym.
Roger Biorski i Jerzy Wierucki dyżurują na przystani WOPR- u, ale na jezioro nie wypłyną. Nie mają czym. fot. Alicja Jarno
- W tym roku wodne pogotowie nie może dyżurować. Nie ma na to funduszy - mówi wiceszef ochotników Andrzej Olszewski.

Chociaż sezon turystyczny już trwa, nie zakończył się przetarg na ochronę większej części jez. Myśliborskiego. Termin składania ofert upływa dopiero 17 lipca, wartość takich usług burmistrz wycenił na 3,5 tys. zł. Ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego twierdzą, że to przynajmniej o połowę za mało.

Benzyna tyle nie kosztuje

Już teraz ratownicy ledwie wiążą koniec z końcem. Motorówka Ośrodka Sportu i Rekreacji ochrania jezioro tylko od miejskiej plaży do tzw. szyi, czyli przewężenia, za którym zaczyna się rozlewisko. Reszta wód jest okazjonalnie patrolowana przez policjantów i strażaków. - Nasze jezioro ma ponad 20 km linii brzegowej, znajduje się tam wiele dzikich kąpielisk, gdzie ludzie są zupełnie pozbawieni ochrony, bo nie mamy pieniędzy na paliwo do łodzi - narzeka A. Olszewski i szacuje, że na paliwo potrzeba 7,5 tys. zł. Kolejne 2,5 tys. - na konserwację łodzi i sprzętu.
Tymczasem burmistrz Leszek Wierucki rachuje inaczej. Twierdzi, że dwie motorówki nie zużyją paliwa za ponad 7 tys. zł. - Gdybym był przekonany, że rzeczywiście jest taka potrzeba, dałbym i 15 tys. - mówi burmistrz i zdradza, że ma już innych chętnych do przetargu na ochronę jeziora.

Nie rzucą się do wody

Tymczasem spór burmistrz - ratownicy zaczyna doskwierać mieszkańcom. Obawiają się o swoje bezpieczeństwo nad jeziorem. - Patrole są tu potrzebne. Nie wszyscy przecież przychodzą na miejską plażę, gdzie są ratownicy - mówią Jacek Jarecki i Karolina Kamińska. Burmistrz zapewnia, że korzystający z jeziora są bezpieczni. - Patrole najbardziej potrzebne są przy plaży, poza szyję wypływają łodzie i motorówki, a korzystający z nich ludzie mają odpowiednie patenty - twierdzi L. Wierucki... a przystań WOPR-u jest pusta. - W miarę możliwości siedzimy tu i kontrolujemy sytuację. Ale na wezwanie gdzieś dalej nie wypłyniemy. Bo jak? Wpław przez jezioro?! - denerwują się Roger Biorski i Jerzy Wierucki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska