I... wkrótce pojawił się mały konik. - Źrebaka nazwałam Błyskawica, bo szybko biegał i skakał - wyjaśnia 14-letnia Patrycja Niedźwiedzka. Ma pod opieką końską rodzinkę. Karmi ją, dogląda, zwłaszcza, że nastały wakacje i ma więcej czasu. - Nie muszę nigdzie jeździć na wakacje, mnie jest tutaj dobrze jeśli mogę być przy koniach - deklaruje uczennica szóstej klasy podstawówki w pobliskich Kijach.
Miłość do wierzchowców wzięła się między innymi stąd, że w Głoguszu jest ranczo - jak to mówią miejscowi - państwa Grzymisławskich, a w nim obecnie osiem rumaków. Tam Patrycja chodziła wcześniej, żeby pojeździć wierzchem. Oczywiście pod okiem instruktorów.
- Blankę wzięliśmy z Centaurusa w styczniu - opowiada Maria Niedźwiedzka, mama Patrycji. - Przeczytaliśmy w "Gazecie Lubuskiej" o tej końskiej fundacji i pomyśleliśmy, że możemy za jednym razem zrobić dwie dobre rzeczy: pomóc konikom, a przy tym ucieszyć Patrycję. Jeździliśmy do Wojnowa chyba ze trzy razy, bo to koni nie było lub coś wypadło. W końcu wzięliśmy Blankę w ciemno. Po prostu pani z fundacji zadzwoniła, że wiozą skądś zwierzaka i mogą go od razu przywieźć do nas.
Stajnia i ogrodzona łąka, jako wybieg dla Blanki i Błyskawicy, znalazły się dwa domy dalej, w gospodarstwie Katarzyny Niedźwiedzkiej, teściowej pani Marii, która prowadzi nas do wierzchowców. - Kiedyś teść też trzymał konie, a więc dla nikogo tutaj koń nie jest zaskoczeniem - dodaje po drodze. - A i wcześniej córka szwagra dostała kucyka na komunię, jest więc kolejny brykający zwierzak.
Rzeczywiście, na łące harcuje źrebak z kucykiem, obok zaś dostojnie przechodzi klacz.
- Gdy chodzę do szkoły, to o szóstej rano mama karmi klacz i źrebaka, ale teraz to sama wstaję i idę je nakarmić - opowiada Patrycja. - Daję owies, otręby, a potem, o ósmej, wypuszczam je na łąkę. Pod wieczór, o 18.00 jadę na jazdę na ranczo.
- Pytaliśmy w fundacji czy koń może chodzić pod wierzch - tłumaczy mama. Oczywiście pytali z myślą o Patrycji. Pani Maria sama nie siada na wierzchowca. - Raz mnie wsadzili, to czułam się jakby na żyrafie - mówi. Także starszy brat Patrycji, Mateusz, nie korzysta z wierzchowca. Za to pomaga jej koleżanka, Ania Sycz, która również lubi rumaki.
A Patrycja nie tylko lubi konie, ale i ma do nich dryg. - Gdy Blanka się oźrebiła i chodziliśmy ją karmić, to wystawiała zęby - relacjonuje pani Maria. - A Patrycja wchodziła i nic się nie działo.
Pytamy dziewczynę czy swoją przyszłość wiąże z końmi. - Na pewno chciałaby mieć ich więcej - sugeruje Mateusz. - Gdyby się udało, to chciałabym prowadzić takie ranczo końskie - zdradza swe marzenia Patrycja. Życzymy jej zatem tego!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?